Oficjalnie: Manolo wyjeżdża na wyspy!

Podziel się tym artykułem

Jeszcze przed zimowym mercato wszyscy mówili o konieczności odejścia Gabbiadiniego. Przyjście 3 stycznia Pavolettiego miało oznaczać, że już niebawem Manolo zmieni barwy. Stało się to jednak zadziwiająco późno, bo w ostatniej godzinie okienka Gabbiadini oficjalnie został "Świętym".

Niezliczone plotki na temat odejścia Włocha pojawiały się już od czerwca ubiegłego roku. Spowodowane to było tym, że Manolo nie mógł liczyć na regularną grę w zespole z powodu obecności Gonzalo Higuaina. Nadzieję na odegranie poważniejszej roli w klubie spod Wezuwiusza musiały odżyć w Gabbiadinim, gdy Argentyńczyk zamienił Stadio San Paolo na J-Stadium. Dostał szanse wypełnieniia pustki w sercach kibiców Azzurrich, jednak musiał o to powalczyć z Arkadiuszem Milikiem.

Sparing z Monaco pokazał, że drzemie w nim wielki potencjał. Napoli pokonało Francuzów, a Gabbiadini wpisał się na listę strzelców aż 4 bramki i asystował przy trafieniu Allana na 5:0. Rozgrywki o punkty nie rozpoczęły się dla niego dobrze, a co gorsza fantastycznie w klub wkomponował się Milik, który strzelał ważne bramki m.in. przeciwko Milanowi, Dynamo Kijów i Bolonii. I to właśnie Polak stał się pierwszym wyborem Maurizio Sarriego. Znów więc wróciły plotki o odejściu Włocha z Napoli.

Manolo dostał jednak jeszcze jedną szansę. Polski napastnik podczas spotkania reprezentacyjnego z Danią nabawił się bardzo poważnego urazu i konieczna była pauza. Naturalnym zamiennikiem na "9" był Gabbiadini, więc to on wskoczył do pierwszej jedenastki Napoli. Znów jednak nie wykorzystał swojej szansy. Przeplatał słabe występy z przeciętnymi, a czerwoną kartką z Crotone sprawił, że Sarri musiał poszukać nowego napastnika wśród swoich podopiecznych. Do tej roli nominował Driesa Mertensa, który od początku przyćmił swoimi występami wcześniejsze próby Gabbiadiniego. W taki to sposób Manolo w przeciągu półtora roku przegrał swoją trzecią rywalizację o pierwszy skład.

Zbliżało się zimowego okienko i głośno pod Wezuwiuszem było o zainteresowaniu Pavolettim. Wszyscy wiedzieli, choć niektórzy chcieli się jeszcze łudzić, że Manolo odejdzie. Dla tych, którzy jeszecze chcieli wierzyć w sukces Gabbiadiniego w Neapolu jakąś iskierką nadziei było wybranie Włocha do wykonania jedenastki w 95 minucie na wagę remisu w starciu z Fiorentiną. Drugą iskierką było to, że Manolo wytrzymał i pokonał Tatarusanu.

2 tygodnie później potwierdzono przybycie Pavolettiego na Stadio San Paolo i zgodnie twierdzono, że w Neapolu nie ma miejsca na dwójkę Pavoloso-Gabbiadini. 4 dni później Manolo po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zdobył bramkę w drugim meczu z rzędu. W trudnym spotkaniu z Sampdorią zaliczył wejście smoka zdobywając bramkę na 1:1. Natomiast z kibicami pożeganał się w kolejnym meczu. Swoją przygodę z błękitną koszulą zakończył trzecim spotkaniem z rzędu z trafioną bramką. Tym razem trafił w Coppa Italia przeciwko Spezii.

Ostatnie tygodnie były już tylko oczekiwaniem na to co nieuchronne. To Pavogol był zmiennikiem Mertensa, a nie Jordan. Pozostało pytanie tylko gdzie i za ile. Dziś już mamy odpowiedź. Manolo Gabbiadini przeniesie się do Southampton, a Napoli otrzyma za niego 17 milionów euro + 3 miliony bonusów. Mówi się także o 10% od następnego transferu, ale to nie zostało potwierdzono jak dotąd.

W tej chwili możemy tylko podziękować Manolo za 79 występów w błękitnej koszuli, za jego 25 bramek i 5 asyst oraz za jego występy jeszcze pod wodzą Rafy Beniteza.

GRAZIE TANTE MANOLO! IN BOCCA A LUPO!

Komentarzy: 2
Petrus
Petrus

Na jego miejscu zostalbym we Wlsozech. Wole Sassuolo czy jakas Viole:) W lidze angielskiej Wlosi to raczej srednio. Z wyjatkami.

Mako
Mako

Koniec transferowej sagi. Szkoda, że odchodzi