Napoli 0:0 Chievo. Tak nie zdobywa się mistrzostwa.

Podziel się tym artykułem

Miało być łatwe zwycięstwo nad najsłabszą drużyną ligi, a była bezsilność, nieporadność i brak zaangażowania. Ten mecz sprowadził nas na ziemię i zweryfikował mistrzowskie plany.

Kibice mieli prawo spodziewać się łatwej przeprawy. Wprawdzie w poprzednim sezonie Chievo mocno dało się we znaki naszym zawodnikom, ale obecnie jest ligowym outsiderem i nie powinno zagrozić kandydatowi do mistrzowskiego tytułu. O ile Napoli nadal takim kandydatem jest. Po niedzielnym meczu można mieć co do tego poważne wątpliwości.

Od początku wyglądało na to, że nie tylko kibice, ale i piłkarze byli przekonani o bezproblemowym zdobyciu trzech punktów. Zapomnieli jednak, że do osiągnięcia tego celu nie wystarczy tylko pojawić się na boisku. Chievo nie wyszło bowiem na mecz z trzęsącymi się nogami. Wręcz przeciwnie, od początku grało spokojne, uważnie, było mocno skoncentrowane. I już po kilkunastu sekundach mogło utrzeć nosa faworytom. Kalidou Koulibaly fatalnie podawał na własnej połowie, piłkę przejął Sergio Pellissier i popędził w kierunku bramki Orestisa Karnezisa. Faulem uratował drużynę Piotr Zieliński, a Valter Birsa nie wykorzystał rzutu wolnego, strzelając niecelnie z 25 metrów.

Pierwsze potknięcie nieco przebudziło naszą drużynę. Napoli atakowało głównie lewą stroną, gdzie aktywni byli Kevin Malcuit i Adam Ounas. Ten drugi w 6. minucie dobrze podał przed bramkę gości, tam jednak Dries Mertens został zablokowany, a Zieliński... No właśnie, czy był faulowany przez Joela Obi? Sędzia uznał, że nie, ale choć Nigeryjczyk najpierw trafił w piłkę, to jego atak na nogi Polaka wzbudził spore wątpliwości. Potem próbowali szczęścia Jose Callejon i Mertens, ale piłka po ich strzałach nie wpadła do bramki.

W 11. minucie ponownie zaatakowali goście. Birsa świetnie podał między Koulibaly\'ego i Elseida Hysaja, piłkę przejął Riccardo Meggiorini i wpadł z nią w pole karne. Na szczęście Koulibaly do końca utrudniał mu zadanie, a inni zawodnicy Chievo nie znaleźli się na czas pod bramką Karnezisa. Jeszcze groźniej było pięć minut później, gdy dwa strzały z bliska oddał Obi. Po pierwszym uderzeniu piłka została zablokowana, a po drugim minęła bramkę.

W kolejnych minutach dominowało Napoli. Dwa świetne podania zademonstrował Zieliński. Najpierw jednak Ounas z kilku metrów uderzył bardzo wysoko nad bramką, a potem Fabio Depaoli zablokował uderzenie Lorenzo Insigne. Również kolejne próby Ounasa, Insigne i Mertensa zakończyły się niepowodzeniem. Ten ostatni najbardziej zawiódł w 43. minucie. Napoli wyszło z błyskawiczną kontrą, czterech naszych zawodników pobiegło naprzeciw zaledwie dwóch obrońców. Niestety Belg najpierw niedokładnie podał na lewo do Ounasa, a po chwili równie nieprecyzyjnie obsłużył znajdującego się z prawej strony Callejona. Hiszpan został wypchnięty na skraj pola karnego i po jego strzale Stefano Sorrentino wybił piłkę na rzut rożny.

Po przerwie wydawało się, że skutek przyniesie reprymenda udzielona zawodnikom przez trenera. Najpierw Ounas dobrze podał do znajdującego się na pograniczu spalonego Insigne. Lorenzo znalazł się na 11. metrze, ale z tej odległości nie trafił w bramkę. Potem strzelali Mertens, Insigne (dobre uderzenie z rzutu wolnego) i Callejon, ale Sorrentino nie dawał się zaskoczyć.

W 56. minucie znakomitą okazję miało Chievo. W pozornie niegroźnej sytuacji Koulibaly i Albiol nie przejęli piłki wrzuconej przed nasze pole karne, tam doskoczył do niej Meggiorini, a już po chwili Malcuit musiał blokować dośrodkowanie Depaolego. Kolejną wrzutkę, tym razem Meggioriniego, podbił Albiol, ale piłka trafiła ostatecznie do Obiego, który strzelił mocno z linii pola karnego. Na szczęście Karnezis w dobrym stylu uratował nas przed stratą gola.

W 58. minucie na boisku pojawił się Allan. Już po pięciu minutach świetnie podał do Callejona, ale ten pogubił się w polu karnym. Podobnie jak kilka minut później Zieliński, który źle przyjął piłkę po podaniu Mertensa. Wreszcie w 76. minucie Insigne oddał znakomity strzał z narożnika pola karnego. Po jego uderzeniu piłka trafiła jednak w słupek. W odpowiedzi bramce Karnezisa zagroził Mariusz Stępiński. Niedługo po wejściu na boisko Polak ograł przed polem karnym Koulibaly\'ego, ale po jego strzale piłka trafiła w nogi Mario Rui i wyszła za linię końcową.

Ostatnie minuty to rozpaczliwe ataki Napoli. Najbliżej powodzenia był Koulibaly, który po wrzutce Malcuita strzelił z ośmiu metrów efektowną przewrotką. Piłka minęła bramkę o centymetry. Potem Mertens był bliski powodzenia, gdy uderzał z bliska głową, a na koniec dwa strzały zza pola karnego oddał Zieliński.

Mecz zakończył się sensacyjnym remisem. Nasi piłkarze mogą mieć pretensje tylko do siebie. Mimo osiągnięcia przewagi, nie potrafili dostatecznie zdominować rywala. Zabrakło determinacji, precyzji w rozegraniu, ale też skuteczności. Po raz kolejny zupełnie nieprzydatne okazało się seryjne egzekwowanie rzutów rożnych - tym razem Napoli wykonało ich 20! Jak na drużynę o wysokich aspiracjach Azzurri zaprezentowali stanowczo za mało jakości. Takimi meczami nie tylko nie przybliżają się do mistrzowskiego tytułu, ale wręcz tracą na taki sukces szansę. Chyba zatem czas zacząć myśleć o obronie drugiego miejsca. A piłkarze niech z większą pokorą i szacunkiem podchodzą do meczów nawet z najsłabszymi rywalami.


OCENY (skala 1-10)


Karnezis (6) Nie miał wiele pracy. Nawet najgroźniejsze ataki rywali rzadko kończyły się strzałami, które musiałby bronić nasz bramkarz. Ale gdy było trzeba, jak w 56. minucie, zachowywał się bez zarzutu.

Hysaj (4) Te same grzechy, co zwykle: dużo niecelnych podań, mała przydatność w akcjach ofensywnych, niepewność w obronie. Pod koniec zmieniony przez Mario Rui, który daje większe szanse na powodzenie w ataku.

Albiol (4) Przysypiał z nudów na własnej połowie. Gdy piłka w końcu się do niego zbliżała, podawał ją do rywali. Chyba brakowało mu emocji i postanowił sam je sobie zafundować. Na szczęście zdarzały mu się także skuteczne interwencje, jak w 56. minucie, gdy podbita przez niego piłka nie trafiła do stojącego przed bramką Pellissiera.

Koulibaly (5) Już w pierwszej minucie zabrakło mu koncentracji: podał do Pellissiera, co mogło zakończyć się golem dla rywali. Potem Senegalczyk również nie był tak pewny w grze, jak to zwykle bywa. Plus za świetny, choć niestety minimalnie niecelny, strzał nożycami w końcówce meczu. Szkoda, że to nie weszło.

Malcuit (6) Bardzo aktywny w ofensywie. Odważnie wchodził w pole karne, podawał do partnerów, ale też sam strzelał. Czasem nieco chaotyczny, ale jednak przydatny w grze do przodu.

Diawara (6) Robił to, co do niego należało: grał odpowiedzialnie, bezpiecznie, nie popełniał błędów. Wciąż jest za mało kreatywny i dlatego został zmieniony przez Allana, ale w środku pola spisywał się naprawdę przyzwoicie.

Zieliński (6) Na tle słabszego rywala spisał się wreszcie całkiem nieźle, choć nie poprowadził drużyny do zwycięstwa. Zaliczył kilka znakomitych podań w pole karne, których partnerzy nie wykorzystali. Sam próbował strzelać z dystansu, ale i jemu nie udało się zaskoczyć bramkarza. Zanotował kilka niecelnych podań i złych przyjęć piłki, ale to i tak był lepszy występ niż w poprzednich tygodniach.

Ounas (4) Typowy jeździec bez głowy. Bardzo aktywny, robił dużo zamieszania, kilka razy nieźle podawał do kolegów. Sam jednak pudłował niemiłosiernie, wdawał się w niepotrzebne dryblingi, tracił piłkę w sytuacjach, gdy stwarzało to duże zagrożenie dla naszej drużyny. Brakuje mu odpowiedzialności i umiejętności taktycznych. Robienie wiatru to za mało na tym poziomie.

Callejon (4) Znowu słabszy występ Hiszpana. Dużo strat piłki, mało błyskotliwych podań. Kilka nieudanych prób pod bramką rywala. Najbliżej powodzenia był w 43. minucie, ale w tym przypadku obwiniać można raczej Mertensa, który źle poprowadził kontrę.

Mertens (4) Od piłkarza tej klasy trzeba oczekiwać zdecydowanie więcej. Podjął wiele prób zdobycia bramki, strzelał nawet z główki, ale nic z tego nie wyszło.

Insigne (5) Zmarnował świetną sytuację w 48. minucie, gdy nie trafił w bramkę mając przed sobą tylko bramkarza. Oddał jednak kilka dobrych strzałów, m.in. trafiając w słupek. Pod koniec meczu to on brał na siebie odpowiedzialność za rozegranie, ale bez pożądanych efektów.

Allan (5) Zmienił Diawarę i szybko mógł zaliczyć asystę. Niestety, Callejon nie wykorzystał jego znakomitego podania w pole karne. Potem Brazylijczyk już nie błyszczał. Walczył w środku pola, ale gry drużyny nie odmienił.

Milik (2) Właściwie trudno powiedzieć, co robił na boisku. Niby nie dostawał nadzwyczajnych podań, ale gdy już partnerzy przeprowadzili dobrą akcję i dośrodkowali na piąty metr, piłkę musiał uderzać głową Mertens. Wyższego o 17 centymetrów Milika nie było w pobliżu. Przez ponad pół godziny Polak nie pokazał właściwie niczego, co uzasadniałoby dawanie mu kolejnych szans.

Komentarzy: 2
Mako
Mako

ja tam dramatu z tego nie robię. Szkoda zmarnowanych punktów ale roboty z Turynu i tak sa nie do przeskoczenia. Bardziej rozczarowałbym sie remisem z Crveną

Pawel Bonik
Pawel Bonik

Zgoda, potencjał Juventusu jest wielki, wystarczy spojrzeć na zestawienie zarobków piłkarzy w tym klubie. Ale nie uważam, żeby Serie A była skazana na taki los, jaki spotkał francuską Ligue 1, która wygląda dziś po prostu idiotycznie. W zeszłym sezonie byliśmy blisko powodzenia. W tym Juve też zacznie popełniać błędy i gubić punkty. Najważniejsze jednak, żeby to Napoli dało sobie szansę i nie traciło punktów z takimi rywalami, jak Chievo.