Napoli 4:0 Frosinone. Dzień dobrych wiadomości.

Podziel się tym artykułem

To było wreszcie spokojne, bezproblemowe zwycięstwo. Nie wymagało nadzwyczajnego wysiłku, bo rywal był słaby, ale z różnych powodów przyniosło nam wiele satysfakcji.

Zwykle takich meczów nie ma sensu zbyt długo wspominać. Ot, oczywiste zwycięstwo nad drużyną z ogona tabeli. Tym razem jednak zdarzyło się kilka rzeczy ważniejszych niż rozmiary wygranej.

Przede wszystkim wreszcie doczekaliśmy się powrotu na boisko Faouzi Ghoulama. Po ponad rocznej nieobecności Algierczyk wreszcie może choć częściowo przywrócić równowagę pod względem siły poszczególnych formacji. Miejmy nadzieję, że nasza obrona zacznie teraz lepiej funkcjonować, a i w grze ofensywnej zyskamy nowe atuty.

Mogliśmy też zobaczyć Aleksa Mereta i Amina Younesa. W meczu ze słabszym rywalem obaj zadebiutowali w naszych barwach. Przekonaliśmy się zatem, że ci zawodnicy naprawdę istnieją.

Swoją pozycję w drużynie poprawili obaj Polacy. Arkadiusz Milik w dwóch ostatnich meczach strzelił łącznie trzy gole, a Piotr Zieliński przełamał swoją strzelecką niemoc trwającą od sierpniowego pojedynku z Milanem.

No i wreszcie dowiedzieliśmy się, że Adam Ounas potrafi znakomicie i z korzyścią dla drużyny grać w piłkę, a nie tylko popisywać się technicznymi sztuczkami.

Jak na mecz z ligowym outsiderem to naprawdę sporo dobrych wiadomości!

Napoli zaczęło sobotni mecz nadspodziewanie spokojnie, wcale nie przyparło rywala do muru od pierwszych minut. Wystarczyła jednak szybsza wymiana piłki w polu karnym i po podaniu Lorenzo Insigne Zieliński nie dał szans bramkarzowi strzelając z 14 metrów tuż obok słupka. Po siedmiu minutach było zatem 1:0.

Kolejne minuty przebiegały w nieco sennym tempie. Napoli rozgrywało piłkę, ale nie stwarzało groźnych sytuacji. Najbliżej strzelenia gola był Ghoulam, który uderzał na bramkę Marco Sportiello bezpośrednio z rzutu rożnego. Frosinone skupiało się na obserwowaniu gospodarzy i nawet nie próbowało przeprowadzać kontrataków. Przez pierwsze pół godziny Meret nie musiał ani razu interweniować. Dopiero w 30. minucie łapał piłkę po próbie przelobowania go z trzydziestu metrów, na którą zdecydował się Raffaele Maiello.

W 40. minucie Kalidou Koulibaly przejął piłkę w okolicach środka boiska i podał do Ounasa. Ten bez problemu minął zwodem Maiello i oddał strzał z 25. metra. Piłka delikatnie otarła się jeszcze o Lorenzo Ariaudo i wpadła w okienko bramki. 2:0!

Po przerwie coraz lepiej grał Ounas, który już w pierwszej połowie pozytywnie się wyróżniał. W 48. minucie podał do Insigne, którego uderzenie z ostrego kąta sparował Sportiello. Chwilkę później znakomicie wrzucił piłkę na piąty metr, ale wbiegający tam Ghoulam fatalnie spudłował. W kolejnych minutach Ounas ponownie podawał do wbiegającego w pole karne Insigne, a także sam podejmował próby strzałów. Groźne było zwłaszcza uderzenie z narożnika pola karnego, gdy Sportiello wybił z trudem piłkę zmierzającą w okienko bramki.

To jednak nie filigranowy Algierczyk strzelił kolejne dwa gole dla Napoli. W roli egzekutora wystąpił Milik. I przy obu golach Polaka asystował Ghoulam, który najpierw precyzyjnie dośrodkował piłkę z rzutu rożnego (68. minuta), a potem wrzucił piłkę na trzeci metr przed bramką Frosinone (85. minuta).

W końcówce swoje szanse mieli też wreszcie goście. Rezerwowy Camillo Ciano strzelał z 15. metra (piłkę zablokował Koulibaly), a potem minimalnie chybił uderzając z rzutu wolnego z odległości 25 metrów. Blisko powodzenia Frosinone było także dzięki nieporozumieniu Mereta i Sebastiano Luperto. Pierwszy wybiegł na 16. metr, a drugi... przelobował bramkarza uderzając piłkę głową. Na szczęście skończyło się tylko rzutem rożnym dla gości.

Ostatecznie Napoli wygrało 4:0. Nie musiało przy tym podejmować większego wysiłku ani ryzyka. Rywal potwierdził, że jest poważnym kandydatem do spadku z Serie A. Azzurri spokojnie udowodnili swoją wyższość i teraz czekają już na znacznie poważniejszy egzamin: we wtorek wielki mecz w Liverpoolu!



OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Po takim meczu trudno oceniać jego możliwości, bo rywale nie zmusili go do żadnego wysiłku. Sam jednak dał szansę gościom, gdy nie porozumiał się z własnym obrońcą i omal nie został pokonany przez Luperto.

Hysaj (6) W obronie nie miał wiele pracy, więc często uczestniczył w akcjach ofensywnych. Zanotował sporo niecelnych dośrodkowań, ale nieźle wyglądała jego współpraca z Ounasem i Ghoulamem.

Luperto (6) Niewiele brakowało, by strzelił gola samobójczego, ale w kilku innych sytuacjach spisał się bardzo dobrze, przede wszystkim wybijając piłkę po dośrodkowaniach rywali.

Koulibaly (6) Znowu zdarzyły mu się chwile lekkiej dekoncentracji, ale generalnie panował nad sytuacją i stanowił dla przeciwników zaporę nie do przejścia.

Ghoulam (7) Wreszcie wrócił! Widać było, że tęsknił za grą. Od początku był niezwykle aktywny w akcjach ofensywnych. Brakuje mu jeszcze dokładności, zmarnował znakomitą sytuację strzelecką po podaniu Ounasa. Zanotował jednak dwie asysty przy golach Milika.

Hamsik (6) Nie był pierwszoplanową postacią, ale zagrał solidnie.

Zieliński (6) Przede wszystkim strzelił pierwszego gola, co od razu dało drużynie spokój. Potem nie grał nadzwyczajnie, ale nie popełniał istotnych błędów. Niezły występ.

Allan (7) Nawet w meczu ze słabszym rywalem miewał momenty ciężkiej pracy, gdy wyłuskiwał piłkę spod nóg przeciwników. Zagrał odpowiedzialnie, nie popełniał błędów.

Ounas (9) Na początku znowu irytował efekciarskimi zagraniami. Szybko jednak stał się najważniejszą postacią drużyny. Znakomicie dryblował, podawał, strzelał. Wreszcie nie skupiał się na popisach, w odpowiednich momentach dostrzegał lepiej ustawionych partnerów. Zdobył jednego gola, ale postawą w całym meczu zasłużył na wielkie brawa. Wreszcie.

Insigne (6) Mniej widoczny, choć jak zwykle oddał sporo strzałów. To jednak nie był jego dzień. Asystował przy pierwszym golu.

Milik (7) Na początku koledzy nie rozpieszczali go celnymi podaniami. W pierwszej połowie nieźle współpracował z Zielińskim. Oddał sporo strzałów, ale były one blokowane przez obrońców lub łapane przez bramkarza. Wreszcie jednak zdobył dwa gole. Mógł nawet ustrzelić hat-trick, ale w końcówce nie wykorzystał świetnego podania Younesa.

Zawodnicy rezerwowi grali krótko. Warto jednak odnotować występ Amina Younesa. Nie tylko zadebiutował w drużynie, ale też pokazał kilka znakomitych zagrań. Brał udział w akcji zakończonej bramką na 4:0, a potem jeszcze pięknie podał do Milika, który jednak nie wykorzystał okazji. Dobre, bardzo obiecujące wejście Niemca!



Komentarzy: 3
OZS1
OZS1

Polacy musieli w tym meczu coś pokazać. Bo z kim jak nie z przed ostatnią drużyną serie A. Co do smego meczu, widać ile daje Ghoulam tej ekipie. On w tym meczu pokazał się lepiej niż Rui we wszystkich spotkaniach. Co prawda rywal nie jakiś zacny, ale jednak Algierczyk miał długi rozbrat z piłką...!!!...:))

Pawel Bonik
Pawel Bonik

Powrót Ghoulama to jak wymarzony transfer. Doceniam wysiłki jego zastępców, ale Rui to piłkarz z zupełnie innej półki. Wygląda na to, że Ancelotti nie zaryzykuje jeszcze występu Ghoulama przeciwko Liverpoolowi, ale reszta sezonu od razu rysuje się w jaśniejszych barwach.

Mako
Mako

Oby więcej takich meczów:)Podwójna satysfakcja, wygrana i bramki Polaków