Napoli 2:0 Sassuolo. Spokojny awans.

Podziel się tym artykułem

Napoli zasłużenie awansowało do ćwierćfinału Pucharu Włoch. Nie musiało się przy tym wysilać, bo Sassuolo od początku grało tak, jakby nie wierzyło w szansę na pokonanie gospodarzy.

Po dwutygodniowej przerwie obejrzeliśmy mecz, w którym zabrakło zarówno dobrej gry, jak i wielkich emocji. Trudno jednak mieć zastrzeżenia do piłkarzy Napoli. Wprawdzie popełniali sporo błędów w grze defensywnej, ale wygrali bez niepotrzebnego uszczerbku sił i zdrowia. Po prostu wykorzystali fakt, że goście nie byli dostatecznie zdeterminowani, by zagrozić faworytom. Owszem, Domenico Berardi (oddający głównie strzały zza pola karnego) i Manuel Locatelli starali się stwarzać zagrożenie pod bramką Davida Ospiny, ale ich dobre akcje były tylko epizodami. Gorąco zrobiło się właściwie tylko w 35. minucie. Locatelli strzelał dwukrotnie i w końcu trafił do siatki. Na szczęście po analizie VAR sędzia uznał, że w początkowej fazie akcji zawodnik gości zagrał piłkę ręką.

Napoli także nie forsowało tempa i nie stwarzało większego zagrożenia dla rywala. Mimo to dość szybko zdobyło gola. W 15. minucie Adam Ounas dobrze podał na lewe skrzydło do Lorenzo Insigne, a ten wrzucił piłkę przed bramkę gości. Gianluca Pegolo sparował piłkę, ale ta odbiła się od uda Arkadiusza Milika i wpadła do siatki. 1:0!

Do końca pierwszej połowy Azzurri grali spokojnie, kontrolowali sytuację na boisku i z wyjątkiem wspomnianej sytuacji z 35. minuty nic nie mogło nadszarpnąć nerwów kibiców. Podobnie było po przerwie. Ataki Napoli były dość anemiczne, strzały Insigne czy Arkadiusza Milika nie zmuszały bramkarza gości do wysiłku. Inna sprawa, że zarówno Pegolo, jak i jego koledzy z formacji defensywnej, robili wiele, by pomóc gospodarzom w podwyższeniu prowadzenia. Zawodnicy z Emilii-Romanii popełniali mnóstwo elementarnych błędów przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, ale podopieczni Carlo Ancelottiego nie potrafili skorzystać z tych prezentów.

W 72. minucie na chwilę przebudzili się ofensywni gracze Roberto De Zerbiego. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Nikola Maksimovic wybił piłkę głową za pole karne, a stamtąd błyskawicznie strzelił Stefano Sensi. Ospina zachował czujność i nie dał się pokonać. Chwilę później wszelkie wątpliwości co do wyniku meczu zostały rozwiane. Allan dośrodkował z prawej strony, Milik dogonił piłkę tuż przed linią końcową i stamtąd wycofał do Fabiana Ruiza. Hiszpan strzelił z 11 metrów między nogami Giangiacomo Magnaniego i obok ręki Pegolo i było 2:0.

Potem jeszcze wynik próbował podwyższyć Insigne, ale oddawał niecelne strzały. Groźniejszą sytuację stworzyli goście. W 89. minucie Pol Lirola skorzystał z bierności Mario Rui i dośrodkował na 5. metr przed bramką Napoli. Stali tam Maksimovic i Elseid Hysaj, ale znacznie przytomniej zachował się Locatelli. Na szczęście nie był on w stanie oddać precyzyjnego strzału i Ospina złapał piłkę.

Po trzech miesiącach Napoli ponownie pokonało Sassuolo na własnym stadionie. W październiku goście poważniej zagrozili naszym graczom, ale wynik był identyczny. 2:0 pozwoliło na spokojny awans do ćwierćfinału Coppa Italia, ale tam już trzeba będzie wykrzesać więcej sił, bo na piłkarzy Ancelottiego czeka Milan.

OCENY (skala 1-10)

Ospina (7) Nie miał wiele pracy, ale był skoncentrowany i wybronił wszystko, co leciało w stronę bramki. Kolumbijczyk ma pecha, bo mimo dobrej gry, podobnie jak w Arsenalu, jest rezerwowym. Dobrze, że Carletto stosuje rotację i korzysta z umiejętności doświadczonego bramkarza.

Hysaj (5) Jeśli chodzi o akcje ofensywne, to miał udział w groźnej sytuacji dla... przeciwników (fatalne podanie do Berardiego w 8. minucie). W atakach własnej drużyny niczym się nie wykazał. W obronie zaspał, gdy Locatelli wbiegł przed jego nosem i oddał strzał z 5. metra.

Maksimovic (5) Zaliczył jedno czy dwa dobre zagrania. W wielu innych sytuacjach spóźniony, chaotyczny. Generalnie warto zastanowić się, co by zdziałał, gdyby nie miał obok Kalidou Koulibaly\'ego. Oj, byłby problem.

Koulibaly (7) Popełnił kilka błędów, zwłaszcza przy wyprowadzaniu piłki. Ale kiedy był we własnym polu karnym, żadna piłka nie miała prawa dotrzeć do przeciwników.

Rui (5) Zagrał w swoim stylu: dośrodkowywał niecelnie, w obronie odpuszczał, w sytuacjach mniej groźnych faulował, miał pretensje do sędziego.

Callejon (5) Po świetnym podaniu Ruiza na początku meczu miał okazję do strzelenia gola, ale źle przyjął piłkę. Coraz trudniej uwierzyć, że Hiszpan w końcu się przełamie. Stara się, walczy, ale jest cieniem samego siebie sprzed dwóch lat.

Diawara (6) Niezły występ Gwinejczyka. Zaliczył sporo odbiorów piłki, aktywniej niż zwykle brał udział w rozegraniu.

Ruiz (7) W początkowej fazie meczu najlepszy na boisku. Był głównym rozgrywającym i ze swojego zadania wywiązywał się dobrze. Grał odpowiedzialnie, spokojnie, dogrywał do partnerów. Potem coraz mniej widoczny, wydawało się, że po raz kolejny przedwcześnie zgaśnie. Ale wrócił do gry w dobrym momencie: wykorzystał świetne podanie Milika i przypieczętował zwycięstwo.

Insigne (6) Znowu oddał wiele strzałów i znowu głównie niecelnych. Ale stanowił ważny element w grze ofensywnej, podrywał kolegów do ataków, no i zaliczył asystę. W sennym meczu dobre i to.

Ounas (6) Można do niego mieć zastrzeżenia, bo bywa chaotyczny. Ale brał udział w większości ciekawych akcji gospodarzy. Na początku meczu dobrze podał do Milika, potem kilka razy dynamicznie wbiegał w pole karne, miał udział przy pierwszej bramce.

Milik (7) Gol i asysta to oczywiście wielka zasługa. Ale poza bramkowymi sytuacjami to nie był wybitny występ Polaka. Wprawdzie był aktywny, po piłkę wracał nawet pod własne pole karne, ale często źle przyjmował piłkę, nie rozumiał się z partnerami, był nieco zagubiony. Oby jednak jak najwięcej takich "przeciętnych" meczów w jego wykonaniu!



Komentarzy: 2
Lolo
Lolo

Żyjecie ? :-)

Pawel Bonik
Pawel Bonik

Chyba wszyscy jeszcze odpoczywają po rundzie jesiennej ;)