Fiorentina 0:0 Napoli. Nieskuteczni

Podziel się tym artykułem

Napoli straciło kolejne punkty. Mimo przewagi i stworzenia kilku bardzo groźnych sytuacji strzeleckich, znowu nie potrafiło zdobyć choćby jednego gola na wyjeździe.

W poprzednich tygodniach narzekaliśmy, że naszej drużynie ciężko się gra w Mediolanie - w trzech kolejnych meczach rozegranych na San Siro podopieczni Carlo Ancelottiego raz przegrali i dwukrotnie zanotowali bezbramkowe remisy. Teraz możemy z niechęcią zerkać także na Stadio Artemio Franchi. Po zeszłorocznej bolesnej porażce 0:3 Azzurri znowu stracili tam ligowe punkty. I ponownie nie strzelili żadnego gola. Remis jest tym bardziej rozczarowującym wynikiem, że na zwycięstwie zależało właściwie tylko naszej drużynie.

Pierwszą dobrą okazję podbramkową Napoli stworzyło w 6. minucie. Jose Callejon wrzucił piłkę w pole karne, ale nieatakowany przez nikogo Piotr Zieliński źle przyjął piłkę i musiał strzelać z ostrego kąta. Interweniujący Alban Lafont odbił piłkę pod nogi Lorenzo Insigne, ale ten z czterech metrów nie trafił w bramkę. Kilka minut później z niewiele większej odległości uderzał Dries Mertens, ale francuski golkiper Violi i tym razem dobrze wykonał swoją pracę.

Dopiero w 19. minucie pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze. Gerson ograł Elseida Hysaja, a w polu karnym Federico Chiesa zwiódł Nikolę Maksimovica i strzelił z ostrego kąta. Piłka, ocierając się jeszcze o nogę serbskiego obrońcy, poleciała wzdłuż linii końcowej boiska i wypadła na aut. W pierwszej połowie, a zarazem do końca całego meczu(!), Fiorentina zagroziła bramce gości jeszcze dwukrotnie. Najpierw Alex Meret sparował mocny strzał z 11. metra w wykonaniu Jordana Veretouta. Potem Allan w ostatniej chwili wślizgiem wybił piłkę zmierzającą do stojącego przed bramką Luisa Muriela po tym, gdy Kolumbijczyk wraz z Chiesą rozklepali błyskawicznie stojących na lewej stronie obrony Faouzi Ghoulama, Kalidou Koulibaly\'ego i Fabiana Ruiza.

Potem Fiorentina skupiała się raczej na zabezpieczaniu własnej bramki. Wprawdzie ochotę na ofensywną grę wykazywał Chiesa, ale nie miał w tym wystarczającego wsparcia kolegów, a i sam nie miał akurat najlepszego dnia.

Napoli długimi okresami miało wyraźną przewagę. Wydawało się, że prędzej czy później musi w końcu strzelić gola. Na pewno powinien to zrobić przede wszystkim Mertens. Belg jednak najpierw nie wykorzystał podania od Callejona i z linii pola karnego strzelił wysoko nad poprzeczką. Potem Insigne świetnie wrzucił piłkę w pole karne, Zieliński zgrał ją głową, ale Mertens z odległości pięciu metrów strzelił nieprecyzyjnie i Lafont po raz kolejny był górą. Swoich szans nie wykorzystali także Callejon po dobrym, choć chyba nieco przypadkowym podaniu od Mertensa, oraz Insigne, po którego strzale piłka otarła się o nogę Cristiano Biraghiego i przeleciała tuż obok słupka.

Po przerwie działo się już naprawdę niewiele. Najlepszą okazję do zdobycia bramki miał Zieliński. W 53. minucie Insigne podał prostopadle do Callejona, ten wycofał piłkę na 12. metr, a polski pomocnik strzelił mocno przy słupku, ale Lafont znowu wykazał się refleksem. Poza tym piłka nieznacznie mijała bramkę rywali po uderzeniach zza pola karnego w wykonaniu Insigne i Fabiana Ruiza.

Wreszcie przyszedł doliczony czas gry i swoje szanse dostał Arkadiusz Milik. Najpierw, po szybkiej kontrze, Callejon podał do niego w pole karne, ale Polak musiał atakować piłkę wślizgiem i nie trafił z najbliższej odległości do siatki. Dwie minuty później najlepszy strzelec Azzurrich wymienił kilka podań z Allanem i uderzył mocno zza pola karnego. Niestety, także tym razem bramkarz Violi spisał się bez zarzutu i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

Przez pierwszych kilkadziesiąt minut wydawało się, że to będzie dobry mecz dla naszej drużyny, która grała dokładnie, z werwą i wyraźną chęcią wygrania. Potem jednak tempo stopniowo słabło, a podopieczni Carletta zaczynali dostosowywać się do gospodarzy, którym pod koniec zależało już tylko na dotrwaniu do ostatniego gwizdka sędziego. I dotrwali, bo nasi piłkarze byli po raz kolejny nieskuteczni. Oby wyglądało to zupełnie inaczej w najbliższy czwartek w Zurichu.

OCENY (skala 1-10)

Meret (6,5) Niewiele miał do bronienia. Znakomicie spisał się przy mocnym strzale Veretouta. Był zawsze tam, gdzie powinien.

Ghoulam (5,5) Szybko musiał zmienić kontuzjowanego Mario Rui. Wciąż nie jest w najwyższej formie. Wprawdzie miał dobre wejście, bo w 11. minucie świetnie wyłożył piłkę Mertensowi, ale potem brakowało jego dobrych wrzutek i szybkich ataków, a i w obronie nie zawsze spisywał się na miarę swoich możliwości.

Koulibaly (6) Bez większych wpadek w obronie, choć tym razem nie stanowił bariery nie do przejścia. Zupełnie nieprzydatny w akcjach ofensywnych.

Maksimovic (7,5) Aż trudno w to uwierzyć, ale Serb był w tym meczu najlepszym zawodnikiem Napoli! Był niemal bezbłędny, tylko raz dał się ograć w polu karnym Chiesie, choć i w tej sytuacji interweniował do końca. Tym razem to on, a nie Koulibaly, był prawdziwą opoką obrony.

Hysaj (5,5) Zwykle to jego stroną atakowali rywale, Albańczyk nie zawsze dawał sobie z nimi radę. Jak zwykle brakowało także jego akcji ofensywnych.

Allan (6,5) Człowiek o dwóch twarzach. W odbiorze piłki niemal perfekcyjny, nie dawał rywalom spokojnie przejść przez środkową strefę. Za to w ofensywie wciąż zawodził - tracił piłkę, niecelnie podawał.

Ruiz (5) W 22. minucie świetnie podał w pole karne do Mertensa. W drugiej połowie oddał niezły, minimalnie niecelny strzał z 25 metrów. Poza tym jednak mało widoczny, nie prowadził gry drużyny.

Zieliński (7) W pierwszej połowie grał momentami znakomicie. Nie tylko brał udział w kombinacyjnym rozegraniu, ale walczył także o odebranie piłki przeciwnikom. Był nieustępliwy, a nawet agresywny, co jednak z czasem zaczęło skutkować zbyt częstymi faulami i w końcu żółtą kartką. W 36. minucie mógł cieszyć się z asysty, ale Mertens nie wykorzystał jego świetnego zgrania piłki głową. Tuż po przerwie sam powinien zdobyć gola, ale jego precyzyjny strzał z 12 metrów został obroniony przez bramkarza. Generalnie w drugiej połowie już zdecydowanie mniej aktywny, mniej zadziorny i mniej przydatny w akcjach ofensywnych.

Insigne (6) Po już niemal pewnym odejściu z klubu Marka Hamsika został pełnoprawnym kapitanem drużyny. Niestety nie poprowadził jej do zwycięstwa, choć bardzo się starał. Zmarnował świetną sytuację na początku meczu. Potem także był nieskuteczny, ale tym razem nie strzelał przy każdej możliwej i niemożliwej okazji. Dobrze podawał do partnerów, był aktywny.

Callejon (6) On także zmarnował dobrą okazję. Strzelał z ostrego kąta, ale to dla niego nie powinna być przeszkoda. Generalnie zaliczył jednak dobry mecz. Kilka razy znakomicie obsługiwał kolegów, jak zwykle pomagał także Hysajowi w obronie.

Mertens (4) Bardzo słaby występ. Zmarnował kilka znakomitych okazji strzeleckich. Dość szybko zmieniony. Obecnie w hierarchii napastników o kilka długości za Milikiem.

Milik (5,5) Po wejściu na boisko bardzo często cofał się w okolice środkowej linii boiska, starał się pomagać w rozegraniu piłki. Uczestniczył także w działaniach defensywnych. Długo musiał czekać na możliwość oddania strzału na bramkę. W doliczonym czasie gry mógł zdobyć zwycięskiego gola. To nie była łatwa sytuacja, ale napastnik tej klasy powinien ją wykorzystać.

Verdi tym razem zaliczył bardzo słabe wejście na boisko. Zmienił Insigne w 77. minucie i w niczym nie pomógł drużynie.

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!