Napoli 3:0 Salzburg. Trójka do zera!

Podziel się tym artykułem

Cel postawiony przed pierwszym meczem został osiągnięty, a wynik wydaje się niemal pewną przepustką do ćwierćfinału. Ale rywal też pokazał, że potrafi groźnie atakować, więc w rewanżu trzeba będzie zachować czujność.

Początek pojedynku należał niespodziewanie do gości. To oni jako pierwsi odważniej zaatakowali i dwukrotnie zmusili Alexa Mereta do interwencji: najpierw z linii pola karnego uderzał Hannes Wolf, a potem Munas Dabbur. Na szczęście dość szybko inicjatywę przejęli Azzurri i błyskawicznie przyniosło to efekt. W 10. minucie Piotr Zieliński sprytnie podał do Driesa Mertensa, a ten znakomicie zagrał prostopadle w pole karne do Arkadiusza Milika. Polski napastnik ze spokojem minął Alexandra Walke i umieścił piłkę w siatce. 1:0!

Przez kolejne minuty Napoli kontynuowało ofensywę. Po akcji Mertensa i Zielińskiego strzelał Fabian Ruiz, potem głową uderzał Kalidou Koulibaly. Wreszcie w 18. minucie senegalski obrońca zagrał na lewej stronie do Mario Rui, ten przerzucił piłkę na drugą stronę pola karnego, a Jose Callejon błyskawicznie wycofał na 16. metr. Tam był już Ruiz i z woleja uderzył prosto do bramki. 2:0!

Potem nastąpił przestój gospodarzy, co próbowali wykorzystać podopieczni Marka Rose. Najpierw po strzale zza pola karnego w wykonaniu Stefana Lainera piłka odbiła się od Koulibaly\'ego i wyszła za linię końcową. Potem stoper gospodarzy przestał interweniować czysto. Za pierwszy ostry faul otrzymał żółtą kartkę, która wyklucza go z udziału w pojedynku rewanżowym. Ale już kilkadziesiąt sekund później, po kolejnym przewinieniu, mógł zostać wyeliminowany także z dalszej gry w pierwszym meczu. Na szczęście sędzia uznał, że za wcześnie na wręczanie czerwonej kartki. Tak czy inaczej, zrobiło się nerwowo, bo Salzburg przebudził się, zaczął atakować i stosował wysoki pressing.

Ostatni kwadrans pierwszej połowy to już spokojniejsza gra z obu stron. W tym okresie rzadko dochodziło do ciekawych sytuacji i na przerwę gospodarze schodzili z dwubramkową przewagą.

Wkrótce po powrocie z szatni znowu zrobiło się groźnie pod bramką gospodarzy. Elseid Hysaj za krótko wybił piłkę, która szybko znalazła się w polu karnym i Dabbur strzelał z siedmiu metrów. Nikola Maksimovic nie zdążył z blokiem, ale Meret zachował czujność i obronił strzał izraelskiego napastnika.

Na szczęście Napoli ponownie przejęło inicjatywę. W 52. minucie świetne podanie z własnej połowy w wykonaniu Mario Rui przedłużył głową Milik i piłka trafiła do Mertensa. Belg wybiegł naprzeciw bramkarza, ale po strzale z linii pola karnego Walke zdołał przerzucić piłkę nad poprzeczką. Niemiecki golkiper był jednak bezradny sześć minut później. Z lewej strony świetnie dośrodkował Rui, piłka przeleciała nad Mertensem, a obrońca Jerome Onguene skierował ją głową do własnej bramki. 3:0!

Zawodnicy Carlo Ancelottiego liczyli na jeszcze wyższe prowadzenie. Najbliżej osiągnięcia celu był Callejon. W 68. minucie po szybkiej kontrze otrzymał podanie od Mertensa i strzelił z siedmiu metrów. Piłka skozłowała, minęła golkipera, ale sprzed linii bramkowej wybił ją Andre Ramalho. Brazylijski stoper znacznie gorzej interweniował 7 minut później, gdy przepuścił piłkę po dalekim przerzucie Mario Rui. Milik uderzył zewnętrzną stroną stopy i udało mu się przechytrzyć bramkarza, ale piłka nieznaczne minęła także bramkę.

W tym okresie coraz bardziej widoczne było jednak przejmowanie inicjatywy przez gości. Austriacka ekipa atakowała z dużą intensywnością i trzeba przyznać, że nie tylko mogła, ale nawet powinna zdobyć co najmniej jednego gola. Najwięcej okazji miał wprowadzony na boisko w 61. minucie Fredrik Gulbrandsen. Najpierw Norweg trafił w zewnętrzną część słupka. Potem, w 82. minucie, otrzymał podanie w pole karne, na ósmym metrze zwiódł Koulibaly\'ego i oddał strzał. Meret wykazał się znakomitym refleksem i obronił to uderzenie. Bramkarz ponownie popisał się fantastyczną interwencją w doliczonym czasie gry, gdy Gulbrandsen strzelił z 12 metrów na długi słupek.

Bohaterem końcówki został więc bramkarz. Meret uchronił drużynę przed stratą gola (a raczej kilku goli), co jest niezmiernie ważne w obliczu meczu rewanżowego. Pomijając jednak ostatnie minuty, cała drużyna zasłużyła na sukces. Napoli grało z polotem, jego poczynania można było śledzić z przyjemnością. I choć statystyki na to nie wskazują (strzały celne 7:5 dla gości!), Azzurri byli po prostu lepsi. Oczywiście swoją wyższość trzeba jeszcze potwierdzić na Red Bull Arenie, ale naprawdę trudno spodziewać się, żeby awans naszej drużyny do ćwierćfinału był zagrożony.

OCENY (skala 1-10)

Meret (8) Bezbłędny. Kilka razy, zwłaszcza w końcówce, interweniował znakomicie i zachował czyste konto. Po raz kolejny pokazał, że na bramce mamy świetnego specjalistę.

Hysaj (6,5) Dobry występ Albańczyka. W obronie nie popełniał poważniejszych błędów, w akcjach ofensywnych też był tym razem przydatny.

Koulibaly (7) Przez większość meczu stanowił jednoosobową ścianę nie do przebicia. Raz jednak dał się ograć w polu karnym Gulbrandsenowi. No i pogubił się w pierwszej połowie, co mogło zakończyć się czerwoną kartką. Zabraknie go w rewanżu i to jest bardzo poważne osłabienie naszej defensywy.

Maksimovic (5,5) W pierwszej połowie nie miał wiele pracy, bo we wszystkim wyręczali go koledzy. Niestety dopuścili go raz do piłki i omal nie zakończyło się to stratą gola. Serb zapomniał, że jest słaby technicznie i w 16. minucie postanowił rozgrywać piłkę. Tę przejął Wolf i podał do Patsona Daki, ale Zambijczyk na szczęście był na spalonym. Potem Maksimovic popełniał jeszcze błędy, niepotrzebnie zapracował na żółtą kartkę, która wyklucza go z rewanżu, ale w drugiej połowie wielokrotnie odbierał piłkę rywalom w polu karnym.

Rui (7,5) Niepodziewanie wrócił po kontuzji od razu do pierwszego składu. I jeszcze bardziej niespodziewanie spisał się bardzo dobrze. Jego dalekie podania, dośrodkowania i rajdy lewą stroną były imponujące. Czasem nie nadążał w obronie, ale nie popełnił żadnego poważnego błędu.

Allan (7) Harował w środku pola, odbierał piłkę rywalom, toczył ciężkie fizyczne boje. Pod koniec już mniej skuteczny w rozbijaniu ataków gości, ale generalnie zagrał bardzo dobrze.

Zieliński (5) Po kilku dobrych meczach (najlepszy w ekipie w pojedynku przeciwko Juventusowi) tym razem najsłabszy zawodnik drużyny. Przeszedł obok meczu, nie angażował się w akcje ofensywne, niewiele pomagał także w obronie. Miał udział przy pierwszej bramce, ale poza tym trudno powiedzieć, jak chciał uzasadnić swój pobyt na boisku.

Callejon (7) Asysta przy golu Ruiza. Sam nie strzelił bramki, choć był tego bardzo blisko. Jak zawsze ambitny, energiczny, dobrze współpracował z Hysajem.

Ruiz (8) Wreszcie świetny występ Hiszpana. Najbardziej aktywny spośród pomocników, był wszędzie - odbierał piłkę rywalom, rozgrywał, strzelał. Zdobył pięknego gola. Brawo.

Mertens (7) Szkoda, że nie strzelił bramki, bo zaliczyłby znakomity mecz. Ale i tak można się cieszyć, że pokazał się z dobrej strony. Długimi okresami grał jak za swoich najlepszych, nie tak przecież odległych, czasów. Oby pozostał na takim poziomie.

Milik (7) Mógł strzelić kilka bramek, ale ważne, że zdobył tę pierwszą. Nie ograniczał się do czekania w polu karnym na podania od kolegów. Sam także walczył o piłkę, podawał (świetne zagranie głową do Mertensa w 52. minucie), absorbował uwagę rywali.

Diawara (5) Zmienił Zielińskiego i, choć grał na innej pozycji niż Polak, spisał się równie mizernie. Błyskotliwe zagrania przeplatał (w proporcji, powiedzmy, 1:3) niecelnymi podaniami. Nie wykorzystał szansy, jaką była możliwość gry o wysoką stawkę przez niemal pół godziny.

Insigne (5) Zastąpił Mertensa, ale tylko formalnie, bo na boisku nie pokazał nawet części tego, co Belg.

Komentarzy: 4
Mike
Mike

Muszę przyznać, że to już dla mnie normalne, żeby dwie, trzy godziny po meczu wejść na stronkę i przeczytać Twoją relację, co zawsze daje dużo przyjemności (zwłaszcza lubię się zapoznać z wystawionymi ocenami). Trzymaj tak dalej :)

Pawel Bonik
Pawel Bonik

Dzięki! Cieszę się, że ktoś to czyta, a nawet docenia :)

Lolo
Lolo

Ja też czytam :P

Hanys
Hanys

Też czytam i doceniam ;)