Napoli 1:1 Genoa. Wstyd!

Podziel się tym artykułem

Komu mało było kiepskiej gry w meczu z Empoli, mógł obejrzeć kolejny fatalny występ Azzurrich. Czy następny tydzień będzie bardziej udany? Biorąc pod uwagę, że czeka nas wyjazd na Emirates Stadium, trudno być optymistą.

Co prawda z dziewięciu straconych w tym sezonie punktów Juventus aż pięć zgubił w pojedynkach z Genoą, ale znakomite wyniki w bojach z mistrzami Włoch to właściwie jedyne godne odnotowania osiągnięcie drużyny z Ligurii. Należało więc oczekiwać, że Napoli bez problemu poradzi sobie z tym rywalem i chociaż częściowo zrehabilituje się za porażkę z Empoli.

Początek był bardzo obiecujący. Już kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku sędziego Dries Mertens podał do Fabiana Ruiza, ale piłka po strzale Hiszpana trafiła w Koraya Güntera. Po chwili to Ruiz podał do Mertensa, ale i tym razem dobrze blokował niemiecki defensor. Kilkanaście sekund później Arkadiusz Milik wyłuskał piłkę spod nóg Domenico Criscito, ale z 16 metrów strzelił tuż nad poprzeczką. W 6. minucie Allan znakomicie przerzucił piłkę do Jose Callejona, a ten wycofał spod linii końcowej na trzeci metr, gdzie czekał już Milik. W ostatniej chwili podanie przeciął Criscito.

Wydawało się, że lada moment padnie wreszcie gol dla gospodarzy. Tymczasem coraz odważniej zaczęli atakować podopieczni Cesare Prandellego. Na zachętę otrzymali wsparcie od Ruiza, który na własnej połowie wycofał piłkę wprost pod nogi Christiana Kouame. Iworyjczyk podał w pole karne do Gorana Pandeva, ale Orestis Karnezis wybiegł z bramki i dobrze skrócił kąt, dzięki czemu Macedończyk uderzył wzdłuż linii końcowej. Kilka minut później znowu groźną akcję przeprowadził Pandev, który po szybkiej kontrze strzelił z 20 metrów tuż obok słupka. Po kolejnych siedmiu minutach były gracz Napoli strzelił już celnie, ale na wysokości zadania stanął Karnezis, który wybił piłkę na rzut rożny.

W 26. minucie doszło do zdarzenia, które mogło i powinno odmienić obraz gry. Wyprowadzający piłkę z własnej połowy Allan został zaatakowany przez Stefano Sturaro. Pomocnik Gryfów zobaczył żółtą kartkę, ale po analizie VAR sędzia zmienił swoją decyzję i Sturaro musiał opuścić boisko.

Gości czekała zatem ponad godzina gry w osłabieniu. Ale niespodziewanie to oni jako pierwsi ruszyli do ofensywy. W 32. minucie, po błędzie Callejona i szybkiej kontrze w wykonaniu Daniela Bessy, najpierw strzelał Pandev, a po chwili z 16 metrów uderzył pod poprzeczkę Kouame. Karnezis znowu uratował drużynę wybijając piłkę na rzut rożny.

Dwie minuty później wydawało się, że kwestia zwycięstwa jest już wyjaśniona. Piotr Zieliński podał przed polem karnym do Mertensa, a ten uderzył precyzyjnie z 20 metrów tuż przy słupku i wreszcie było 1:0. Czy to załamało gości, czy podcięło im skrzydła? Nie, wręcz przeciwnie! To oni zaczęli stwarzać groźniejsze sytuacje. Już w 38. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Miguela Veloso Günter strzelił barkiem w słupek. Cztery minuty później Veloso z rzutu wolnego trafił w mur, ale odbitą piłkę uderzył z 30 metrów Davide Biraschi i znowu musiał interweniować Karnezis.

Pod koniec pierwszej połowy Napoli odzyskało na chwilę oddech. Dwa razy dobrze włączył się do ataku Faouzi Ghoulam. Najpierw Algierczyk podał na piąty metr do Milika, ale najlepszy strzelec drużyny uderzył szczupakiem za lekko i Ionut Radu nie dał się pokonać. Po chwili Ghoulam wrzucił piłkę do Mertensa, a ten przekazał ją do Callejona, ale Hiszpan strzelił z 8 metrów w środek bramki i golkiper gości zaliczył kolejną skuteczną interwencję.

Gdy kibice na Stadio San Paolo zaczynali żałować, że nie ma dwubramkowego prowadzenia, musieli nagle pogodzić się z tym, że drużyny zejdą do szatni przy wyniku remisowym. W trzeciej minucie doliczonego czasu Kouame ograł przed polem karnym Ruiza i Kalidou Koulibaly\'ego i podał do Pandeva. Macedończyk przerzucił piłkę na prawo, a znajdujący się tam Darko Lazovic uderzył z narożnika pola bramkowego obok bezradnego Karnezisa i było 1:1.

W drugiej połowie goście skupili się na obronie. Dopiero w 68. minucie oddali pierwszy, bardzo niecelny strzał z rzutu wolnego. Cały czas trwał napór Azzurrich, choć trafniejsze byłoby chyba stwierdzenie, że podopieczni Carlo Ancelottiego bili głową w mur. Kilku świetnych wrzutek Callejona nie wykorzystali Zieliński (stojąc samotnie 8 metrów przed bramką huknął wysoko nad poprzeczką) i Milik, który z pięciu metrów strzelił prosto w bramkarza, a potem z takiej samej odległości w ogóle nie trafił w bramkę. Po kolejnym dobrym podaniu Callejona w pole karne wbiegł Elseid Hysaj, ale będąc tuż przed bramką nie zdecydował się na strzał i podał w bok, gdzie nie było żadnego z partnerów.

Wobec zagęszczenia w polu karnym gospodarze próbowali szczęścia także z dystansu. Strzały Mertensa, Lorenzo Insigne i Adama Ounasa nie przyniosły jednak spodziewanego rezultatu. Podobnie jak zaskakująca szarża Koulibaly\'ego. W 85. minucie zdenerwowany nieporadnością kolegów z ofensywy Senegalczyk nie odpuścił Kouame i odebrał mu piłkę przed polem karnym gości. Po chwili był już sam na sam z golkiperem, ale z 10 metrów trafił prosto w jego nogę i piłka wyszła za linię końcową. Minutę później po strzale Mertensa piłka trafiła w głowę Güntera i zmierzała do bramki, ale Radu znowu świetnie obronił.

Pod bramką Napoli działo się w tym czasie niewiele. Najgroźniej zrobiło się w 78. minucie, gdy po wrzutce Pedro Pereiry na 6. metrze doszło do spięcia Nikoli Maksimovica i Kouame. Piłka odbiła się od nóg obu zawodników, a potem zmierzała do bramki, ale grecki golkiper Azzurrich po raz kolejny wykazał się świetnym refleksem.

Mecz zakończył się remisem. Zasłużonym, bo Genoa, grając bardzo długo w osłabieniu, wykazała się ambicją, determinacją i zmysłem taktycznym. Czyli tym wszystkim, czego zabrakło gospodarzom. Napoli zagrało bezmyślnie, jego akcje były ospałe i łatwe do rozszyfrowania. To było kolejne smutne "widowisko" w wykonaniu ekipy Ancelottiego. I coraz trudniej uwierzyć, że to tylko efekt skupienia się na Lidze Europy. Jeśli nie nastąpi cudowne przebudzenie Azzurrich, w czwartek czeka nas jeszcze smutniejszy wieczór...



OCENY (skala 1-10)

Karnezis (8) Jedyna pozytywna wiadomość po tym meczu: nawet trzeci bramkarz Napoli to świetny fachowiec. Grek poprzedni mecz rozegrał w listopadzie. Jego postawa pokazuje, że siedzenie na ławce mu nie szkodzi, chociaż jest nieco niesprawiedliwe. Przeciwko Genoi zagrał znakomicie.

Hysaj (4,5) Ogrywany przez Pandeva i Lazovica, często nie nadążał w obronie. Pod bramką rywali miał świetną sytuację, ale w 80. minucie spanikował i podał do nikogo.

Maksimovic (4,5) Jak zwykle za wolny i za mało zwrotny. Szybcy Pandev i Kouame musieli go przerażać.

Koulibaly (6) Przy straconej bramce dał się ograć przed polem karnym Kouame. Poza tym bez większych błędów w obronie. Pod koniec meczu chciał się zrewanżować Iworyjczykowi, ale ostatecznie nie wykorzystał świetnej okazji, którą sam sobie stworzył.

Ghoulam (4,5) Kilka dobrych, precyzyjnych podań w pole karne i nic poza tym. Nie potrafi wrócić do formy sprzed kontuzji. Brakuje mu pewności siebie i odwagi w akcjach ofensywnych.

Allan (5,5) W pierwszej połowie spisywał się nieźle, był najlepszy w środku pola. Z czasem stawał się coraz mniej przydatny i został zmieniony przez Insigne.

Ruiz (4) Zaczął świetnie, już w pierwszej minucie mógł zdobyć gola, lub zaliczyć asystę. W 22. minucie znakomicie podawał do wbiegającego w pole karne Mertensa. Ale poza tym był bardzo niepewny, pobił chyba życiowy rekord jeśli chodzi o niecelne zagrania. Brakowało mu także agresji i zdecydowania w defensywie.

Zieliński (4) W 31. kolejce zaliczył pierwszą (!) asystę w tym sezonie. Ale to jedyny jego plus w tym meczu. Zwalniał akcje, grał zachowawczo, popełniał proste błędy techniczne, nie pomagał w obronie. No i nie wykorzystał znakomitej okazji strzeleckiej - w 52. minucie nikt mu nie przeszkadzał, ale z ośmiu metrów huknął wysoko nad bramką.

Callejon (5,5) Zaliczył kilka kiksów w obronie. W ataku miewał dłuższe przestoje. Zmarnował świetną okazję w doliczonym czasie pierwszej połowy. Ale to on stwarzał najlepsze sytuacje kolegom, popisał się kilkoma precyzyjnymi podaniami w pole karne.

Mertens (6) Najaktywniejszy w ofensywie, w pierwszej połowie wykazywał największą ochotę do gry. Strzelił piękną bramkę. Potem nieco zgasł, ale i tak był wyróżniającą się postacią.

Milik (4,5) Jak zwykle w ostatnim czasie pomagał w rozegraniu piłki, chociaż jego powroty na środek boiska wydają się już nazbyt schematyczne. Miał kilka niezłych sytuacji strzeleckich, których jednak nie wykorzystał - oddawał niecelne, lub zbyt lekkie strzały z odległości pięciu metrów.

Insigne (4,5) Zmienił Allana, żeby uratować drużynę swoją kreatywnością. Nie uratował. Może tym razem nie przesadzał z indywidualnymi akcjami, ale jego podania raczej nie otwierały kolegom drogi do bramki.

Komentarzy: 1
Mako
Mako

Ja nie patrzyłbym na to spotkanie przez pryzmat Ligi Europy. To inna stawka, motywacja i rywal.No dali ciała z Genoą nie da się ukryć