Frosinone 0:2 Napoli. Spokojna niedziela.

Podziel się tym artykułem

Tym razem zawodnikom Napoli przyszło grać z drużyną, której już chyba nic nie uratuje przed degradacją. Wczesne niedzielne popołudnie stało się więc okazją do miłego spędzenia czasu i zdobycia trzech punktów.

Ani przez chwilę nie ulegało wątpliwości, która z drużyn jest lepsza. Wprawdzie obeszło się bez pogromu (wcześniejsze pojedynki w Serie A przyniosły zwycięstwa nad ekipą z Lacjum w wysokości 5:1, 4:0 i 4:0), ale to jedynie efekt nieskuteczności podopiecznych Carlo Ancelottiego. Dwa strzały w słupek i jeden w poprzeczkę przy odrobinie szczęścia mogły przecież przynieść kolejne bramki. Jednak w tym meczu chodziło nie tyle o wysokość wygranej, co o spokojne zapewnienie sobie trzech punktów, które już niemal gwarantują wicemistrzostwo Włoch. Ważne też było przyjrzenie się niektórym zawodnikom, których obecność w drużynie przed kolejnym sezonem stoi pod dużym znakiem zapytania.

Od początku widać było, że ta ostatnia kwestia jest istotna dla Amina Younesa. Zawodnik, który zwykle występował w roli rezerwowego, tym razem dostał szansę od pierwszej minuty. I wykorzystał ją w sposób popisowy, bo był najlepszym piłkarzem meczu.

Pierwsi poważną sytuację stworzyli jednak gospodarze, gdy w 8. minucie Kalidou Koulibaly przewrócił się podczas próby powstrzymania Luki Valzanii. Wyróżniający się zawodnik Frosinone wykorzystał błąd Senegalczyka i podał do Andrei Pinamontiego. 20-latek ograł w polu karnym Faouzi Ghoulama i Sebastiano Luperto, ale potem strzelił niecelnie.

Później już rządził Younes. W 16. minucie sprytnie minął w polu karnym Marcello Trottę i oddał techniczny strzał na dalszy słupek. Bramkarz tym razem sięgnął piłkę. Ale trzy minuty później Marco Sportiello był już bezradny. Younes dryblował przed polem karnym, a potem przewrócił się i sędzia uznał, że ekipie Napoli należy się rzut wolny. Z 22 metrów przymierzył Dries Mertens i piłka wpadła pod poprzeczkę. 1:0.

W 35. minucie sytuacja powtórzyła się. Tym razem faul Niccolo Brighentiego na Younesie nie budził wątpliwości. Do piłki znowu podszedł Mertens, ale tym razem nieznacznie przeniósł piłkę nad bramką. W 41. minucie niemiecki skrzydłowy Napoli znowu błysnął, tym razem biorąc udział w szybkim rozegraniu piłki z Mertensem. Ostatecznie futbolówka trafiła pod nogi Jose Callejona, ale Hiszpan strzelając z 11 metrów trafił w nogę Edoardo Goldanigi.

W pierwszej połowie gospodarze odpowiedzieli tylko kilkoma nieśmiałymi próbami ataku. Najczęściej Davida Ospinę starał się zaskoczyć Valzania, ale jego strzały zza pola karnego były niecelne.

Kilka minut po przerwie swój znakomity występ okrasił golem Younes. Wpadł w pole karne, wymienił szybkie podania z Arkadiuszem Milikiem i z sześciu metrów spokojnie strzelił do siatki.

Potem najczęściej na bramkę Sportiello strzelał Callejon. Najbliżej powodzenia był w 64. minucie, gdy po podaniu od Fabiana Ruiza uderzył w słupek. Po chwili piłkę dobijał Ruiz, ale on trafił z kolei w poprzeczkę. Callejon sprawił też spore problemy golkiperowi gospodarzy strzelając z 25 metrów. W doliczonym czasie gry, po dobrym podaniu od Adama Ounasa, trafił zaś znowu w słupek. Aktywni byli także Mertens i Milik. Polski napastnik popisał się świetnym przyjęciem piłki po podaniu Ghoulama w 61. minucie, ale potem został w ostatniej chwili uprzedzony przez Lorenzo Ariaudo. Siedem minut później miał też swoją okazję do uderzenia z rzutu wolnego. Po jego strzale z 23 metrów piłka minęła jednak o kilkadziesiąt centymetrów spojenie słupka i poprzeczki.

Frosinone także starało się zdobyć bramkę. Zawodnicy Marco Baroniego próbowali przede wszystkim strzałów z dalszej odległości. Jednak ich uderzenia były niecelne, lub na swoim miejscu znajdował się Ospina, który obronił m.in. strzały Mirko Goriego i Daniela Ciofaniego.

Zwycięstwo Napoli było pewne i niezagrożone. Zawodnicy grali w niezłym tempie, starali się zdobyć kolejne gole. Nieco gorzej spisywali się w defensywie, gdzie poszczególni gracze popełniali indywidualne błędy. Na szczęście przeciwnicy nie potrafili ich wykorzystać.





OCENY (skala 1-10)

Ospina (6) Nie miał wiele pracy, ale wywiązał się ze swoich obowiązków broniąc kilka strzałów zza pola karnego.

Malcuit (5) Kilka razy spóźniony w obronie, mniej niż zwykle przydatny także w akcjach ofensywnych.

Luperto (5) Znowu niepewny w interwencjach. W 8. minucie dał się ograć w polu karnym Pinamontiemu. Miał problemy z dobrym wyprowadzaniem piłki.

Koulibaly (6) Znowu kilka razy się zagapił. W 8. minucie było bardzo groźnie po jego upadku, gdy na bramkę Ospiny popędził Valzania. Miał jednak także sporo dobrych interwencji.

Ghoulam (6) Lepszy niż w wielu wcześniejszych meczach. Solidny w defensywie, aktywny w ataku. Nie był może błyskotliwy, ale zagrał nieźle.

Ruiz (6) Już w 3. minucie znakomicie dryblował w polu karnym rywali, ale potem oddał słaby strzał. W 64. minucie huknął w poprzeczkę. Poza tym zaliczył kilka niezłych podań, choć przez długie okresy znikał gdzieś i nie był dostatecznie aktywny.

Zieliński (5) Bardzo mało widoczny, przedreptał spokojnie ten mecz. Jeden bardzo niecelny strzał w ostatniej minucie, jedno czy dwa dobre podania i tyle.

Callejon (6) Nieskuteczny pod bramką rywala, m.in. dwa razy uderzył w słupek. Kilka razy za długo czekał z odpowiednim zagraniem, ale zwłaszcza w drugiej połowie grał ambitnie i starał się coś wnieść do gry drużyny.

Younes (8) Świetny występ Niemca. Grał z finezją i polotem, ale też w sposób rozsądny i przemyślany. Miał udział przy pierwszym golu, drugiego strzelił już osobiście. Wszędzie było go pełno, każdą chwilę na boisku starał się wykorzystać, żeby pokazać, że może się przydać w kolejnym sezonie.

Mertens (6,5) Znowu aktywny, znowu ambitny i żądny bramek. Udało mu się strzelić gola z rzutu wolnego, czym podkreślił, że jest w dobrej formie.

Milik (6) Tym razem bez gola, ale nie przespał meczu. Brał udział w akcjach kombinacyjnych, robił miejsce z przodu partnerom z drużyny, kilka razy w ostatniej chwili był powstrzymywany przez obrońców Frosinone.

Wśród rezerwowych można wyróżnić Ounasa, który przeprowadził kilka szybkich akcji. Świetnie podał do Callejona, sam też oddał groźny strzał na bramkę. No i warto odnotować powrót na boisko Raula Albiola. Hiszpan wreszcie wyleczył kontuzję i wszedł na kilka ostatnich minut.

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!