Bologna 3:2 Napoli. Beztroska porażka na zakończenie.

Podziel się tym artykułem

Obie drużyny chciały po prostu efektownie zakończyć sezon. I to im się udało, bo w sobotnim meczu nie zabrakło emocji i bramek. Ale cieszyć się mogą tylko gospodarze, bo to oni ostatecznie wygrali.

Początek stał pod znakiem wyraźnej dominacji Napoli, które właściwie cały czas było w posiadaniu piłki. Nie przekładało się to jednak na sytuacje strzeleckie. Warto jednak odnotować znakomitą, szybką akcję z 8. minuty, gdy piłkę wymieniali między sobą w błyskawicznym tempie Fabian Ruiz, Amin Younes i Simone Verdi. Ten ostatni oddał wreszcie strzał z linii pola karnego, ale okazał się on minimalnie niecelny. Nieznacznie chybił także Insigne, który w 14. minucie uderzył z niemal tego samego miejsca.

Dopiero w 16. minucie gospodarze po raz pierwszy podeszli pod pole karne Napoli. Po wymianie podań z Riccardo Orsolinim strzał na bramkę oddał Federico Santander, ale piłkę zablokował Raul Albiol. Potem gra już się wyrównała, a obie drużyny atakowały na przemian. Niecelnie strzelał Arkadiusz Milik. Po chwili Faouzi Ghoulam przechwycił piłkę w polu karnym po bardzo groźnym zagraniu w wykonaniu Mitchella Dijksa. W odpowiedzi Insigne oddał lekki i niecelny strzał, a już kilkadziesiąt sekund później drugą bramkę atakował Santander. Po rzucie rożnym Paragwajczyk wyskoczył wyżej od Albiola i Sebastiano Luperto, ale z 5. metra strzelił głową tuż nad poprzeczką. Kilka minut później wyżej od Albiola wyskoczył z kolei Lynaco, ale po jego strzale z sześciu metrów piłkę świetnie sparował Orestis Karnezis.

W 38. minucie Albiol zbyt delikatnie przeszkadzał na prawej obronie Rodrigo Palacio i ten dośrodkował wprost na głowę Orsoliniego. Na szczęście młody napastnik nieznacznie spudłował. Ale kolejne sygnały ostrzegawcze nie wystarczyły, by Azzurri zachowali czujność w obronie. Podopieczni Sinisy Michajlovica wykorzystali to w końcówce pierwszej połowy w sposób koncertowy. Najpierw Palacio po raz kolejny ograł na lewej stronie Albiola, a Santanderowi znowu nie przeszkodził Luperto i po strzale głową Paragwajczyka z 6 metrów padł pierwszy gol. Dwie minuty później Insigne stracił piłkę w środku pola. Santander błyskawicznie podał do Blerima Dzemailego. Kapitan gospodarzy pobiegł do przodu, a że żaden z rywali go nie atakował, oddał strzał z 18 metrów, po którym Karnezis znowu był bezradny. Niespodziewanie pierwsza połowa zakończyła się zatem dwubramkowym prowadzeniem Bologni.

Druga część znowu zaczęła się od przewagi Napoli i tym razem taki obraz gry trwał do końca. Kontaktową bramkę próbował zdobyć Milik, ale uderzenie z bliska zatrzymał Łukasz Skorupski, a po bardzo dobrym, płaskim strzale z 20 metrów piłka minęła słupek dosłownie o centymetr. Skuteczniejszy okazał się Ghoulam. W 57. minucie Algierczyk skorzystał ze znakomitego podania Ruiza i z najbliższej odległości nie dał szans bramkarzowi gospodarzy.

10 minut później wyrównać mógł i powinien Milik. Po rzucie rożnym w wykonaniu Ghoulama wygrał walkę o pozycję z Lyanco, ale z 4 metrów uderzył głową niecelnie. Potem Skorupski obronił strzał z ostrego kąta w wykonaniu Ghoulama. Wreszcie jednak udało się osiągnąć cel w 77. minucie. Znakomicie w pole karne podał Jose Callejon, Younes podał szybko do Driesa Mertensa, a ten bez problemu umieścił piłkę w siatce po uderzeniu z sześciu metrów.

Wydawało się, że kwestią czasu jest zdobycie przez zawodników Carlo Ancelottiego zwycięskiego gola. Najbliżej powodzenia był Piotr Zieliński. W 85. minucie wymienił podania z Gianlucą Gaetano i uderzył mocno z 20 metrów. Piłka trafiła jednak w słupek.

Skoro Napoli nie skorzystało z okazji, zrobiła to Bologna. W 88. minucie Mattias Svanberg strzelił z narożnika pola karnego, piłka uderzyła w głowę Santandera stojącego między Albiolem i Luperto, a potem wpadła do bramki obok zmylonego rykoszetem Karnezisa. I tym sposobem ambitni gracze z Emilii-Romanii ukoronowali fantastyczną w swoim wykonaniu końcówkę sezonu. A Napoli jeszcze raz pokazało, że ta edycja Serie A była w ich wykonaniu bardzo chimeryczna i daleka od ideału.



OCENY (skala 1-10)

Karnezis (5,5) Trudno być zachwyconym, jeśli golkiper broni tylko dwa z pięciu celnych strzałów oddanych przez rywali. Ale Greka trudno obwiniać o stracone gole. Za to można pochwalić za interwencję z 32. minuty, gdy świetnie obronił strzał Lyanco.

Malcuit (4) W ofensywie zanotował mnóstwo niecelnych podań i nieudanych prób dośrodkowań. W obronie z kolei... właściwie go nie było, więc prawą stronę defensywy łatał Albiol. Po świetnym meczu przeciwko Interowi nagle znowu zaliczył zupełny zjazd formy.

Albiol (4) Zaczął ten mecz nieźle, wydawało się, że godnie zastąpi pauzującego za kartki Kalidou Koulibaly\'ego. Z czasem było jednak coraz gorzej. Na środku pola karnego był słabszy od Santandera, a na prawej obronie, gdzie musiał ratować sytuację pod nieobecność Malcuita, był niemiłosiernie ogrywany przez Palacio.

Luperto (4) Niestety, niczym nas nie zaskoczył. Znowu zbyt wolny, niepewny. Próbował walczyć z bardzo mocnym Santanderem, ale ostatecznie ten bój przegrał w sposób bezdyskusyjny.

Ghoulam (6) W obronie może nie dokonywał cudów, ale był przydatny w akcjach ofensywnych. Świetnie podawał do kolegów, nieźle wrzucał piłkę w pole karne, no i strzelił gola.

Ruiz (5,5) Po raz kolejny zagrał bardzo nierówno. Potrafił genialnie asystować przy golu Ghoulama, ale też podawać niecelnie dwa razy w odstępie kilku sekund. Był widoczny na boisku, ale jego grę cechowała zbyt duża niechlujność.

Zieliński (5) Pierwszą połowę przespał. Po przerwie już częściej inicjował akcje swojej drużyny, ale nie zanotował zbyt wielu błyskotliwych zagrań. Był blisko strzelenia gola, ale piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek.

Verdi (6) Zagrał lepiej niż w wielu wcześniejszych występach. Kilka razy brał udział w kombinacyjnych akcjach zespołu, oddał jeden groźny strzał. Furory może nie zrobił, ale wyróżniał się przynajmniej chęcią do gry.

Younes (6) Jak zwykle dynamiczny, ruchliwy, chociaż tym razem mniej widoczny. Asystował przy wyrównującej bramce Mertensa. Niezły występ.

Insigne (4,5) Mizerne zakończenie rozgrywek w wykonaniu kapitana. Oddał jeden dobry, choć niecelny strzał. A potem dorzucił co najmniej trzy bardzo słabe. Ten mecz wyglądał w jego wykonaniu mniej więcej tak, jak większość minionego sezonu.

Milik (4,5) Kolejny mecz bez zdobytego gola. Nic dziwnego, skoro nie trafił do bramki nawet z czterech metrów. Wiele razy próbował pokonać Skorupskiego, ale bezskutecznie. W pewnym momencie trudno już chwalić środkowego napastnika za aktywność i udział w rozgrywaniu piłki, trzeba mu raczej wypomnieć nieskuteczność.

Mertens (7) Szkoda, że wszedł na boisko dopiero w 63. minucie. Ostatnio jest w świetnej formie, strzela gole w każdym meczu. Tak było i tym razem. W jego przypadku można żałować, że sezon już się skończył

Callejon (6) Wszedł za Verdiego i zagrał nieźle. Wprawdzie brakowało szybkich akcji prawym skrzydłem w jego wykonaniu, ale za to dobrze wyszukiwał kolegów, których obsługiwał podaniami. Tak było chociażby przy wyrównującym golu Mertensa.

Gaetano (6) Wszedł dopiero w końcówce, ale pokazał się z dobrej strony. Dobrze wymienił piłkę z Zielińskim tuż przed strzałem Polaka w słupek. Był aktywny, nie unikał gry. Popełnił kilka błędów, ale to przecież jego początki w wielkim futbolu.

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!