Napoli 2:0 Verona. Przebudzenie Milika!

Podziel się tym artykułem

To nie był mecz łatwy, ani efektowny, ale ważne, że zakończył się zdobyciem trzech punktów. Bardzo cieszy postawa Arkadiusza Milika, który wreszcie zagrał tak, jak oczekują od niego kibice.

Po wcześniejszych stratach punktowych czekaliśmy na pewne zwycięstwo nad beniaminkiem. Początek okazał się jednak trudny, bo nerwowe i niepewne interwencje poskutkowały m.in. żółtą kartką dla Kalidou Koulibaly\'ego. Potem jednak uwidoczniła się przewaga gospodarzy. Co kilka minut podejmowali oni próbę zdobycia pierwszego gola. Najpierw, po dobrym dośrodkowaniu Kevina Malcuita, bramkarz w ostatniej chwili zablokował piłkę lecącą wprost do stojącego na 5. metrze Milika. Po chwili z linii pola karnego strzelał Allan, później głową uderzał Giovanni Di Lorenzo, ale Marco Silvestri nadal spisywał się bez zarzutu.

Gdy wydawało się, że w końcu musi paść bramka dla Napoli, do ataku ruszyli goście. Między 18. i 25. minutą właściwie nie wypuszczali podopiecznych Carlo Ancelottiego z własnej połowy! Najgroźniej było w 18. minucie. Darko Lazović uciekł na lewym skrzydle Malcuitowi, ograł Konstantinosa Manolasa, wbiegł w pole karne i uderzył mocno z ostrego kąta. Alex Meret sparował piłkę, ale ta trafiła do Matteo Pessiny. Bramkarz poradził sobie także z jego strzałem, więc szansę dostał jeszcze Mariusz Stępiński. Meret po raz trzeci w ciągu kilku sekund zablokował piłkę i z miejsca stał się bohaterem drużyny. Ale jakby tego było mało, dwie minuty później znowu musiał potwierdzić świetną dyspozycję, gdy wybił piłkę na róg po ostrym uderzeniu Mattii Zaccagniego.

Z czasem gospodarze zaczęli wyswobadzać się z oblężenia. Po dalekim przerzucie Koulibaly\'ego fatalnie spudłował Jose Callejon. Kilka minut później zza pola karnego nieznacznie chybił Di Lorenzo. W odpowiedzi, po precyzyjnym dośrodkowaniu Sofyana Amrabata, nieatakowany przez obrońców Marco Faraoni nie trafił w bramkę uderzając głową z 7 metrów.

Wreszcie przyszła 37. minuta, a wraz z nią przełamanie się Milika, który poprzedniego gola w Serie A zdobył w kwietniu. Na lewym skrzydle Callejon podał do Fabiana Ruiza, ten błyskawicznie zagrał w pole karne, a stojący na 3. metrze polski napastnik uprzedził Koraya Guntera i bez problemu umieścił piłkę w siatce. 1:0!

I takim minimalnym prowadzeniem zakończyła się pierwsza połowa, chociaż wynik próbowali jeszcze zmienić Miguel Veloso (wybicie piłki przez Koulibaly\'ego), Amin Younes (po szybkiej akcji dwójkowej z Lorenzo Insigne jego strzał zablokował Gunter) i Ruiz, który strzelał niecelnie zza pola karnego.

Po przerwie przez długi czas dominowali gospodarze, bo świetnie spisujący się wcześniej Gialloblu nieco spuścili z tonu. Początkowo jednak brakowało groźnych sytuacji podbramkowych, a najbliżej strzelenia bramki byli Ruiz po strzale z linii pola karnego i Younes po kolejnej dwójkowej akcji z Insigne. Przełomem okazało się wejście na boisko Piotra Zielińskiego. Tuż po zmienieniu Younesa Polak ograł na środku Faraoniego, wymienił podania z Ruizem i popędził lewym skrzydłem. Przy linii bocznej pola karnego został sfaulowany przez Faraoniego i już po chwili Insigne mógł wykonywać rzut wolny. Kapitan zrobił to świetnie, bo po jego ostrej wrzutce na krótki słupek Milik podbił piłkę i rozpaczliwie interweniujący Amir Rrahmani nie mógł już zapobiec utracie drugiego gola.

Podwyższenie prowadzenia nieco uspokoiło Azzurrich. Przed końcem meczu najbliżej zdobycia kolejnego gola byli w 83. minucie. Z prawej strony świetnie dośrodkował Malcuit, a stojący na 8. metrze Fernando Llorente strzelił głową w środek bramki. Silvestri nie dał się zaskoczyć, ale po jego obronie piłka spadła pod nogi Driesa Mertensa. Belg uderzył mocno z bocznej linii pola bramkowego, ale trafił tylko w słupek i nie wykorzystał okazji na zrównanie się liczbą goli zdobytych dla Napoli z Diego Maradoną.

Więcej akcji zaczęła za to przeprowadzać Verona. Faraoni nieznacznie spudłował z 20 metrów, Rrahmani minimalnie pomylił się uderzając głową, a uderzenie Samuela Di Carmine zablokował Di Lorenzo. Gorąco było też w 89. minucie, gdy Eddy Salcedo podał wzdłuż linii końcowej, piłka minęła naciskanego przez Manolasa Di Carmine, a Veloso z bardzo bliska (ale też z ostrego kąta) strzelił nad poprzeczką. Inna sprawa, że w przypadku trafienia do siatki bramka zapewne nie zostałaby uznana, bo wcześniej atakujący goście byli na spalonym.

Ostatecznie udało się zatem wygrać. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że nastąpiło to po wyrównanym meczu, w którym Napoli nie potrafiło zdominować teoretycznie znacznie słabszego rywala. Stanowczo za mało było szybkich, składnych akcji, a za dużo indywidualnych popisów, które skazane były na niepowodzenie. Znowu okazję do zostania bohaterem dostał Meret, a to przecież też świadczy o przebiegu gry. Na szczęście przebudził się Milik. Po ciężkim okresie, gdy jego akcje zaczęły mocno pikować w dół, wreszcie pokazał się ze swojej najlepszej strony. Oby nie było to tylko chwilowe ocknięcie ze snu.

OCENY (skala 1-10)

Meret (7,5) Za samą serię interwencji z 18. minuty należy mu się owacja na stojąco. W innych sytuacjach też był zawsze tam, gdzie powinien, ani razu nie dał powodu do niepokoju kolegom z drużyny i kibicom.

Di Lorenzo (6) Tym razem musiał zagrać na lewej obronie. Poskutkowało to przede wszystkim mniejszą aktywnością w akcjach ofensywnych. Dobre zagrania notował zatem głównie w destrukcji, chociaż nie ustrzegł się kilku błędów

Manolas (6) W 18. minucie dał się w dziecinny sposób ograć Lazovicowi i tym samym dopuścił do bardzo groźnej sytuacji po własną bramką. W drugiej połowie nie zatrzymał w polu karnym Pessiny. Poza tym w miarę solidny występ.

Koulibaly (7) Zaczął nerwowo, szybko dostał żółtą kartkę. Potem jednak spisywał się świetnie, choć i on dał się zwieść Pessinie we własnym polu karnym. Starał się wspomóc kolegów z przednich formacji, raz przeprowadził prawdziwy rajd przez pół boiska i nawet popisał się przyzwoitym dryblingiem.

Malcuit (6,5) Na prawej obronie męczył się z Lazovicem, kilka razy stanowczo zbyt łatwo dał się ograć. Nadrabiał w ofensywie, gdzie precyzyjnie dośrodkowywał do Milika i Llorente. No i był bardzo aktywny pod obiema bramkami.

Ruiz (7) Bardziej skupiony niż w kilku poprzednich meczach, nie popełniał irytujących błędów. Świetnie asystował przy pierwszym golu Milika, miał udział także przy drugiej bramce. W środku boiska znacznie częściej przejmował piłkę niż Allan.

Allan (5,5) Mało widoczny, nie czyścił środka boiska, zanotował śladową ilość odbiorów.

Insigne (5,5) Asysta przy drugiej bramce Milika, kilka niezłych wymian piłki z Younesem, ale najwięcej braw zebrał za efektowny drybling z 65. minuty, gdy na środku boiska ograł czterech rywali. Ale poza tym znowu zagubiony, zbyt często decydował się na indywidualne popisy.

Callejon (5,5) Stanowczo za rzadko przeprowadzał rajdy prawym skrzydłem, nie imponował dośrodkowaniami. W 28. minucie nie wykorzystał zaskakującego podania Koulibaly\'ego, po którym miał przed sobą tylko bramkarza rywali.

Younes (5) Wreszcie dostał prawdziwą szansę na pokazanie się. Niestety, nie wykorzystał jej. Kilka razy nieźle współpracował z Insigne, ale generalnie był za mało przebojowy, za mało pomysłowy, za to za bardzo skupiony na chęci zdobycia gola. Na początku meczu podjął kilka prób prostopadłych podań, ale nie były to precyzyjne zagrania.

Milik (8) No nareszcie! Dwie sytuacje, dwa gole. Ale też bardzo dobra postawa przez cały czas. Nie dostawał wielu podań od partnerów, więc sam walczył o piłkę, nawet na własnej połowie. Od początku było widać, że chce wszystkim pokazać, że potrafi grać na najwyższym poziomie. I pokazał!

Zieliński (6) Wszedł w 65. minucie i błyskawicznie pokazał, że Ancelotti świetnie trafił ze zmianą. Popędził lewym skrzydłem, wywalczył rzut wolny, po którym padła druga bramka. Do końca meczu prezentował się nieźle.

Mertens (5,5) W 76. minucie zmienił Insigne i miał świetną okazję, żeby dogonić Maradonę pod względem liczby bramek strzelonych dla Napoli. Kąt był ostry, ale gracz takiej klasy powinien trafić do siatki, a nie w słupek.

Llorente (5,5) Grał jeszcze krócej niż Mertens, ale też zdążył zmarnować dobrą sytuację. Po dośrodkowaniu Malcuita powinien pokonać Silvestriego, ale strzelił zbyt lekko.



Komentarzy: 1
Mako
Mako

Odblokował juz sie chłopak w meczu reprezentacji. Teraz powinno być lepiej, ale fajerwerków się nie spodziewam