Błękitnym okiem #7: Koniec euforii

Podziel się tym artykułem

smutekpoempolibig.png

SSC Napoli wykonało kolejny krok w tył otrzymując cztery mocne ciosy ze strony FC Empoli. Co prawda ta porażka nie przekreśliła jeszcze szans nawet na wicemistrzostwo dla Azzurrich, lecz na pewno zmniejszyła na to szanse, zasmucając wielu fanów.

Od euforii do prawie rozpaczy. Od meczu z Fiorentiną, oko chyba każdego fana Błękitnych cieszyła ich gra, czy też punktacja w tabeli, która zmieniała się cały czas na korzyść Neapolitańczyków. Rozgromienie Violi, potem Cagliari, a na koniec podbudowanie wszystkich meczem "za sześć punktów" z Sampdorią. Wszystko układało się fantastycznie, nie tylko w Serie A, lecz również w Lidze Europejskiej. Pogrom w Wolfsburgu na pewno będzie pamitało wielu z nas przez całe życie.

Niestety cała świetna passa została w fatalny sposób przerwana. Wyjazd do Empoli przypomniał nam mecze z Palermo, czy Torino, kiedy to wyjazd na teren rywala, praktycznie uniemożliwił Neapolitańczykom wykreowanie jakiejkolwiek groźnej akcji. Zmieniło to się dopiero, gdy rywale mięli wystarczająco dużą przewagę i mogli sobie trochę odpuścić. Ponadto gra w obronie wyglądała po raz kolejny tragicznie. Mimo, że Raul Albiol nie prezentował się ostanio zbyt dobrze, to brak Hiszpana okazał się katastrofalny w skutkach. Stoperzy Azzurrich byli bardzo statyczni. Kalidou Koulibaly, który gdy grał był pewnym zawodnikiem, na którego można było liczyć. Niestety przeciwko Empoli zagrał jeden z najgorszych meczów w sezonie. Napastnicy gospodarzy mijali go jak pachołka, ale Francuz również gdy miał piłkę często głupio ją tracił. Obecny czas nie jest też dobry dla Faouziego Ghoulama. To z jego winy Napoli straciło pierwszą bramkę z Sampdorią, a w mecz z Empoli praktycznie nie istniał, zarówno w ataku jak i defensywie. Cała postawa obrony oraz nieporadność w ataku złożyły się na efektowną porażkę na Stadio carlo castellani.

Tak przegrane pojedynki rzeczywiście potrafią podciąć skrzydła. Miejmy jednak nadzieję, że już w niedzielę Azzurri wrócią do tego co zaczęli pokazywać w kwietniu. Czeka ich niełatwy mecz z Milanem, który na pewno muszą wygrać. Nadal mają szansę nawet na wywlaczenie drugiej pozycji w lidze, a także mogą wygrać w Lidze Europejskiej. Jeden mecz niewiele zmienia i nie można robić z tego ogromnej katastrofy. Jeśli Benitez dobrze przeanalizuje mecz i uda mu się wyeliminować błędy, to w niedzielę znów możemy zobaczyć Azzurrich, którzy potrafią zdobyć cztery gole, nie tracąc ani jednego. Neapolitańczycy muszą się jeszcze zmotywować na ten ostatni miesiąc, w którym zagrają siedem lub osiem meczów (ew. finał LE). Miejmy nadzieję, że wygrają najlepiej wszystkie! Forza Napoli Sempre!!!

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!