Według najnowszych raportów Rai Sport, sytuacja Lorenzo Insigne w Napoli dość się komplikuje. Gra Włocha nie powala, rozmowy w sprawie nowego kontraktu stoją w miejscu, a do tego doszedł środowy incydent w LM. To wszystko sprawia, że skrzydłowy może myśleć o odejściu. Są chętni!

Już około dwa miesiące nowego sezonu za nami, a wychowanek Napoli, który w poprzedniej kampanii błyszczał niesamowitą formą, nie ma jeszcze nawet jednej bramki. W minioną środę było bardzo blisko zmiany takiego stanu rzeczy, ponieważ otrzymał szansę wykonania rzutu karnego, który pozwoliłby Neapolitańczykom wyrównać wynik spotkania z Besiktasem. Niestety, 25-latek strzelił bardzo źle, co pozwoliło bramkarzowi rywali obronić jedenastkę. Oczywiście nie spodobało się to kibicom, którzy swoją frustrację wyrazili wymownie gwiżdżąc na swojego, co by nie mówić, ulubieńca. Reakcja Włocha nie była obojętna - po zejściu na ławkę zalał się łzami.

Pondto od końca sierpnia trwają usilne, lecz wciąż nieudane starania o przedłużenie umowy z Insigne. Główne powody, przez które operacja wciąż nie może zostać przeprowadzona to płaca i prawa do wizerunku. Agent Lorenzo nie chciałby, aby klub miał wyłączność na zawodnika w kwestii marketingowej, a sam napastnik liczy na naprawdę wysoką pensję. Jednak jego ostatnia gra nie daje argumentów działaczom do podwyższenia płacy Włocha.

Taki natłok negatywnych czynników sprawił, że włoskie media coraz bardziej łączą wychownka Azzurrich z odejściem spod Wezuwiusza, czy nawe z półwyspu apenińskiego. Jako głównego kandydata do pozyskania Lorenzo wymienia się Liverpool Jurgena Kloppa. W grze podobno są jednak również Arsenal, który ubiegał się o Insigne już wcześniej, a także Valencia CF, czyli klub, który obecnie prowadzi Włoch, Cesare Prandelli.

Miejmy nadzieję, że ta, na pewno nieciekawa sytuacja dla obu stron, wkrótce się wyjaśni. Wolelibyście, żeby Lorenzo został w Neapolu, czy jednak liczycie na pieniądze za jego tranfer?