Napoli 5:1 Empoli. Różnica kilku klas.

Podziel się tym artykułem

Tym razem Azzurri tylko przez chwilę przysparzali nam okazji do nerwów. Ostatecznie odnieśli zwycięstwo wysokie, pewne i zasłużone.

Faworyt meczu był oczywisty i nie musiał długo czekać, żeby udowodnić swoją wyższość. Wprawdzie pierwsze dwa strzały Lorenzo Insigne nie były groźne, ale już w 9. minucie napastnik reprezentacji Włoch mógł cieszyć się z gola. Po niecelnym podaniu Rade Krunica piłkę przejął Kalidou Koulibaly, popędził na połowę rywali i znajdując się na poziomie pola karnego podał do Insigne. Ten uderzył z 9 metrów obok bramkarza i było 1:0!

W kolejnych minutach nadal przeważało Napoli, choć i goście starali się stwarzać zagrożenie. Najpierw zaatakował Kevin Malcuit, ale po podaniu od Driesa Mertensa źle przyjął piłkę i z ostrego kąta strzelił w boczną siatkę. W odpowiedzi Luca Antonelli i Salih Ucan skorzystali ze zbyt krótkiego wybicia piłki przez Koulibaly\'ego. Zawodnicy Empoli wymienili podania i Antonelli strzelił gola. Na szczęście sędzia słusznie odgwizdał spalonego. Potem na świetną akcję Mertensa i zupełnie nieudany strzał Insigne odpowiedział Krunic, ale i on nie zagroził bramkarzowi rywala. W 36. minucie nie powiodło się także Piotrowi Zielińskiemu, którego strzał z linii pola karnego obronił Ivan Provedel.

Dwie minuty później bramkarz Empoli był już jednak bezradny. Po błędzie Giovanniego Di Lorenzo Insigne przejął piłkę i przekazał ją Mertensowi. Belg popędził w kierunku bramki rywala i, mimo rozpaczliwej interwencji Domenico Mattei, oddał strzał z 20. metra. Piłka minęła Provedela i wpadła przy lewym słupku. 2:0!

Początek drugiej połowy to kolejne ataki gospodarzy. Szczęścia próbowali Fabian Ruiz i Elseid Hysaj, ale ich strzały były albo niecelne, albo zbyt lekkie.

Gdy wydawało się, że Empoli przedwcześnie pogodziło się z porażką, Krunic popisał się fantastycznym podaniem z własnej połowy. Piłka trafiła między Koulibalym i Nikolą Maksimovicem prosto do Francesco Caputo. Najlepszy strzelec ekipy z Toskanii nie zmarnował okazji i trafił do bramki obok bezradnego Orestisa Karnezisa. 58. minuta i już tylko 2:1.

Kilka kolejnych minut to najgorszy okres gry Napoli. Gospodarze zupełnie niespodziewanie dali się zepchnąć do obrony. Najpierw sytuację musiał ratować Koulibaly, potem Salih strzelił w boczną siatkę naszej bramki. Choć jeszcze chwilę wcześniej wydawało się to nieprawdopodobne, zrobiło się naprawdę gorąco.

Na niespodziewany obrót spraw błyskawicznie zareagował Carlo Ancelotti. Trener wprowadził na boisko Allana i Jose Callejona. Już po chwili ten drugi świetnie podał do Mertensa, Belg popisał się technicznym uderzeniem i było 3:1! Zatem wszystko wróciło do normy i mogliśmy spokojnie odetchnąć. To była szybka i skuteczna odpowiedź na gola przeciwników.

Potem wynik próbowali podwyższyć Callejon i Zieliński (dobry strzał zza pola karnego), ale od 80. minuty inicjatywę jeszcze raz przejęli goście. Najpierw Di Lorenzo skoczył w polu karnym wyżej od Koulibaly\'ego, ale Karnezis wybił strzał Włocha nad poprzeczkę. Chwilę później Miha Zajc zbyt lekko strzelał zza pola karnego, a Kalidou musiał ratować sytuację po błędzie Hysaja. W końcu Antonelli strzelił zza pola karnego w środek bramki i nasz golkiper nie miał problemu ze złapaniem piłki.

I wreszcie nadeszła 90. minuta meczu. Wprowadzony nieznacznie wcześniej za Zielińskiego Arkadiusz Milik otrzymał świetne podanie od Mertensa i strzelił gola na 4:1!

Ale to jeszcze nie koniec. W 3. minucie doliczonego czasu gry, po rzucie rożnym rywali, Milik wybił piłkę z własnego pola karnego. Mertens podał do Insigne, a ten świetnie rzucił piłkę na połowę gości. Mertens popędził w kierunku bramki i znowu pokonał bramkarza. Z zachowania sędziego można wnioskować, że jego koledzy obsługujący VAR zasugerowali (słusznie!) pozycję spaloną, ale najwyraźniej Luca Pairetto nie chciał psuć zabawy i nie odebrał hat-tricka najlepszemu zawodnikowi meczu. 5:1!

Wysokie zwycięstwo jest w pełni zasłużone. Rywal nie był w stanie przeciwstawić się sile naszej drużyny. Wprawdzie nie obyło się bez błędów i nerwowych chwil, ale ostateczny sukces nie podlega dyskusji. Zadanie zostało wykonane w niezłym stylu. Warto po raz kolejny podkreślić rolę Carlo Ancelottiego. Trener przeprowadził bardzo dobre zmiany. Pokazał też, że potrafi ustawiać grę drużyny w bardzo zróżnicowany sposób. O ile kilka dni temu Napoli wykonywało w meczu z Romą 17 rzutów rożnych, to w pojedynku z Empoli... nie miało ani jednego kornera! Jak widać, są ważniejsze statystyki, niż liczba rzutów rożnych.



OCENY (skala 1-10)

Karnezis (6) W pierwszej połowie nie miał okazji, żeby się wykazać. Po przerwie miał już więcej pracy. Przy golu dla rywali nie miał większych szans. W innych sytuacjach stanął na wysokości zadania.

Hysaj (6) Popełnił kilka błędów w obronie, ale też sam ratował sytuację, chociażby w 35. minucie. Przyzwoity mecz Albańczyka.

Maksimovic (6) Zdarzały mu się niepewne interwencje. Brakuje mu ogrania i wynikającej z niego pewności siebie. Ale na tle przeciętnego rywala zaprezentował się solidnie.

Koulibaly (8) Ostoja obrony. Nie ustrzegł się potknięć, ale jego występ to świetny dowód na stwierdzenie, że ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Kalidou robił wszystko, co w jego mocy, był wszędzie. Nawet w ataku, gdzie zorganizował akcję, po której Insigne zdobył pierwszego gola.

Malcuit (5) Tym razem bardzo chaotyczny. Dobre zagrania przeplatał prostymi błędami, zdarzały mu się złe przyjęcia piłki, niecelne podania. Słabszy mecz Francuza.

Ruiz (5) Słabiej niż w poprzednich meczach. Dużo niecelnych podań, złych decyzji przy rozegraniu. Kilka razy próbował pokonać bramkarza, ale nie oddał groźnych strzałów. Po raz kolejny był coraz mniej widoczny z biegiem czasu.

Diawara (6) Przyzwoity występ. Nie popełniał większych błędów, ale też po raz kolejny nie podejmował ryzyka w grze.

Zieliński (5) Dwa niezłe strzały zza pola karnego (36. i 78. minuta), jedno błyskotliwe podanie otwierające kolegom drogę do bramki (53. minuta). Generalnie jednak pasywny, pozorujący pressing i asekurację w defensywie. Kolejny mecz, w którym nie wykorzystał swojej szansy na pokazanie, że może być czołową postacią drużyny.

Rog (5) Mało widoczny. Nawet jeśli nie popełniał poważniejszych błędów, to m.in. dlatego, że rzadko brał udział w grze. Na tle słabego rywala nie wykazał się niczym ciekawym.

Insigne (8) Jak zwykle oddał kilka nieudanych strzałów, ale tym razem w jego grze zdecydowanie przeważały pozytywne aspekty. Zdobył pierwszego gola, miał udział także w strzeleniu przez drużynę trzech innych. Bardzo dobry występ.

Mertens (9) Hat-trick (nawet jeśli nie do końca zasłużenie uznany) to jedno. Dries zasłużył jednak na pochwały za całokształt. Wreszcie wrócił do formy sprzed dwóch sezonów. Jest aktywny, ambitny, szybki. I wreszcie skuteczny. Świetny mecz Belga.

Callejon (6) Ledwo wszedł na boisko i od razu miał udział przy bramce, która rozstrzygnęła losy meczu. Kilkanaście minut później mógł zaliczyć kolejną asystę, ale niepotrzebnie zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Niezmiennie zawodnik, który jest bardzo ważny dla drużyny.

Allan(6) Zmienił Roga i nie ma wątpliwości, który z tych zawodników jest bardziej przydatny. Allan nie zagrał nadzwyczajnie, ale w 71. minucie zablokował groźny strzał Saliha.

Milik grał bardzo krótko, ale w ciągu kilku minut mocno zabłysnął. Najpierw wykorzystał okazję i zdobył bramkę. Potem dobrze znalazł się w polu karnym po rzucie rożnym rywali i zapoczątkował akcję swojej drużyny, która zakończyła się golem na 5:1. Krótki, ale wreszcie pozytywny występ polskiego napastnika.

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!