Atalanta 1:2 Napoli. Zwycięstwo od niechcenia.

Podziel się tym artykułem

Przez znaczną część meczu wydawało się, że Napoli nie zależy na zwycięstwie. Nie forsowało tempa ani przy własnym prowadzeniu, ani przy wyniku remisowym. Na szczęście wszedł Milik i załatwił 3 punkty.

Czasem największym przekleństwem jest zbyt łatwo przychodzący sukces. Tak było właśnie w tym meczu. Napoli już w drugiej minucie przeprowadziło szybką, składną akcję, Lorenzo Insigne podał na szósty metr do Fabiana Ruiza, a ten, mimo rozpaczliwej interwencji Hansa Hateboera, strzelił do siatki. Wymarzony początek? Tak mogło się wydawać. Potem jednak przekonaliśmy się, że błyskawicznie zdobyty gol skłonił naszą drużynę do zachowawczej gry, co mogło przynieść opłakane skutki.

Przez całą pierwszą połowę inicjatywa należała do Atalanty. Gospodarze nie atakowali zbyt intensywnie, nie stwarzali też znacznego zagrożenia bezpośrednio przed bramką Davida Ospiny, ale z czasem coraz częściej zamykali rywali na własnej połowie. Na szczęście wszelkie próby zdobycia gola kończyły się niepowodzeniem. Alejandro Gomez oddawał niecelne strzały zza pola karnego, a efektownie atakujący Duvan Zapata był zatrzymywany w ostatniej chwili przez Raula Albiola.

Azzurri nie ograniczali się do bronienia wyniku, w miarę możliwości próbowali wyprowadzać szybkie kontry. W 20. minucie świetnej okazji do zdobycia drugiego gola nie wykorzystał Ruiz, który po znakomitym przerzucie od Insigne znalazł się sam przed Etritem Berishą. Hiszpan kompletnie się pogubił i ostatecznie strzelił lekko wprost w wybiegającego bramkarza. Potem to Insigne próbował pełnić rolę egzekutora. Najpierw, po prostopadłym podaniu Allana, strzelił z pierwszej piłki w słupek (sędzia boczny niesłusznie zasygnalizował pozycję spaloną). W 32. minucie Albiol wybił piłkę z własnego pola karnego, a Insigne błyskawicznie strzelił w kierunku opuszczonej przez Berishę bramki, ale poślizgnął się i spudłował.

Po przerwie trwała, a nawet nasiliła się ofensywa gospodarzy. Już po kilkudziesięciu sekundach Zapata ograł przy linii bocznej Kalidou Koulibaly\'ego i podał na 12. metr do Remo Freulera, ale płaski strzał Szwajcara został zablokowany przez stojącego tuż przed bramką Albiola. W kolejnych minutach "Papu" Gomez nie wykorzystał sprytnego podbicia piłki przez Zapatę i strzelił niecelnie z linii pola karnego, a Hateboer nie sięgnął piłki po groźnej wrzutce Robina Gosensa.

Wreszcie jednak w 56. minucie stało się to, na co zapowiadało się od dłuższego czasu. Gosens ograł z lewej strony Jose Callejona i nie atakowany przez nikogo dośrodkował w pole karne. Emiliano Rigoni podbił piłkę, Hateboer podał ją głową na piąty metr, a stojący tam Zapata strzelił do bramki. 1:1.

Po tej bramce obraz gry nieco się zmienił. Napoli częściej starało się konstruować akcje ofensywne. Długo jednak nie dawało to nie tylko bramki, ale nawet konkretnych sytuacji pod bramką rywala. Kilka razy w pole karne wpadał z impetem Insigne, ale Berisha spisywał się bez zarzutu. Goście nie przejawiali wielkiej determinacji, ich ataki były ospałe. W dodatku Carlo Ancelotti tym razem nie kwapił się do przeprowadzenia zmian, które mogłyby wnieść nieco ożywienia. Wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem.

Wreszcie jednak Carletto musiał zareagować. Na boisko weszli m.in. dwaj Polacy. Takie roszady w ostatnich meczach nie przynosiły pożądanego efektu, ale tym razem wreszcie stało się inaczej. O ile Piotr Zieliński znowu zaprezentował się słabo, to Arkadiusz Milik stał się bohaterem. W 85. minucie Marek Hamsik podał na lewe skrzydło do Mario Rui, a ten precyzyjnie dośrodkował. Wbiegający w pole karne Milik podbił piłkę, zmylił bramkarza i strzelił do bramki. Wreszcie! Gol!

Niespodziewana strata sparaliżowała gospodarzy, którzy nie potrafili już odpowiednio zareagować. To Napoli stwarzało kolejne sytuacje. Najpierw jednak Insigne nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Berishą, a potem Zieliński dał się dogonić i przepchnąć Hateboerowi, gdy miał przed sobą kilkadziesiąt metrów pustej przestrzeni i stojącego samotnie na swojej połowie bramkarza Atalanty. Najważniejsze jednak, że korzystny wynik udało się utrzymać do końca.

Ten mecz przebiegał w dość zaskakujący sposób. Najpierw błyskawiczny gol dla Napoli. Potem asekuracyjna postawa Azzurrich i nieskuteczność Atalanty. W dalszej fazie niemrawe próby gości odpowiedzenia na wyrównującego gola. Wreszcie efektowne wejście Milika, który po okresie niepowodzeń i oddalenia się od wyjściowego składu, zabłysnął i dał swojej drużynie zwycięstwo. Zwycięstwo szczęśliwe i chyba nie do końca zasłużone, ale tym bardziej warte docenienia.



OCENY (skala 1-10)

Ospina (6) Mimo przewagi gospodarzy, nie miał wiele pracy. W 18. minucie źle wybijał piłkę z pola karnego, ale rywale nie wykorzystali jego błędu. Przy golu Zapaty nie miał nic do powiedzenia. W innych sytuacjach zachowywał spokój i reagował tak, jak powinien.

Maksimovic (4) Tym razem Serb był zdecydowanie najsłabszym ogniwem defensywy. Stwarzał zagrożenie niecelnymi podaniami, spóźniał się z powrotami na swoją połowę, nie nadążał za bardziej zwrotnymi rywalami. Przy golu dla gospodarzy nie było go ani na prawej obronie, gdzie Gosens po ograniu Callejona miał pełną swobodę, ani w środku pola karnego, gdzie trzech kolejnych rywali dotknęło piłkę zanim ta wreszcie wpadła do bramki.

Albiol (7) To on najczęściej blokował uderzenia przeciwników, zwykle znajdował się tam, gdzie powinien.

Koulibaly (7) Dużo pracował w obronie, kilka razy pomógł także w akcjach ofensywnych. Raz dał się ograć Zapacie, ale w innych sytuacjach był niezawodny.

Rui (6) Jak zwykle nieobliczalny w obronie, potrzebował ciągłego wsparcia ze strony Fabiana Ruiza. Kilka razy ratował jednak drużynę, przecinając podania rywala w polu karnym. Zaliczył kilka dobrych zagrań w ataku. Asystował przy zwycięskim golu Milika.

Allan (6) Harował w środku pola, gdzie musiał naprawiać błędy kolegów (w ten sposób dostał żółtą kartkę). Sam jednak też popełnił kilka błędów, po jednym z nich, w 29. minucie, zrobiło się groźnie pod bramką Ospiny. Dwa razy świetnie podawał do Insigne, który jednak nie wykorzystał okazji do strzelenia gola.

Hamsik (5) Skupiony na działaniach destrukcyjnych, niewidoczny w ofensywie. Zainicjował akcję, po której Milik zdobył gola, ale poza tym był mało widoczny, nie brał na siebie ciężaru rozgrywania piłki.

Ruiz (7) W pierwszej połowie znakomity występ. Na samym początku dał prowadzenie drużynie. Potem nie wykorzystał świetnej okazji do podwyższenia wyniku, ale był bardzo aktywny na całym boisku: nie tylko brał udział w konstruowaniu akcji, ale też zabezpieczał lewą obronę, gdy brakowało tam Mario Rui. Po przerwie już niemal niewidoczny, po raz kolejny nie wytrzymał całego meczu na tym samym poziomie.

Insigne (6) Nie wykorzystał kilku dobrych sytuacji pod bramką Berishy. Dobrze za to podawał do kolegów. Jedno z tych podań Ruiz zamienił na gola.

Callejon (5) W działaniach ofensywnych nie grał pierwszych skrzypiec. Sporo za to napracował się w obronie, gdzie musiał asekurować, a nawet wyręczać Maksimovica. W 56. minucie i on jednak dał się ograć Gosensowi, co chwilę później skutkowało stratą gola.

Mertens (3) W 2. minucie brał udział w akcji zakończonej golem Ruiza. Potem już właściwie w niczym nie brał udziału. Był mało widoczny, nie stwarzał zagrożenia pod bramką rywali. Nie otrzymywał podań od kolegów, ale sam też niczego nie wykreował.

Zawodnicy rezerwowi bardzo późno pojawili się na boisku. Zieliński zanotował kilka strat (m.in. wychodząc samotnie na połowę przeciwnika). Starał się, brał udział w kilku akcjach, ale drużynie nie pomógł. Milik znakomicie odnalazł się w polu karnym i dał zespołowi zwycięstwo. Czy będzie to jedynie jednorazowy wyskok, czy też impuls do lepszej gry, okaże się w kolejnych meczach.

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!