Arsenal 2:0 Napoli. Zły wynik po fatalnej grze.

Podziel się tym artykułem

Dwubramkowe zwycięstwo jest dobrą zaliczką dla drużyny z Londynu, ale nie gwarantuje jej awansu. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę grę obu zespołów w czwartkowym pojedynku, nadzieje na odrobienie strat przez Napoli są niewielkie.

Ostatnie niepowodzenia w Serie A można było tłumaczyć skoncentrowaniem się Azzurrich na Lidze Europy. Tymczasem pierwszy mecz ćwierćfinałowy tych rozgrywek pokazał, że ekipa spod Wezuwiusza mocno odstaje od czołówki. Pojedynek z Arsenalem uzmysłowił nam, że nie tylko Juventus uciekł bardzo daleko do przodu.

Mecz od początku przebiegał pod dyktando Arsenalu. Gospodarze atakowali właściwie nieustannie, wywierając presję na podopiecznych Carlo Ancelottiego. Wykorzystywali przy tym każdy błąd rywali, a tych było po prostu bez liku. Początkowo sytuację ratował jeszcze Kalidou Koulibaly, który stanowił wtedy właściwie jednoosobową defensywę, żeby nie powiedzieć, że jednoosobową drużynę. Senegalczyk był zmuszony nawet do dwukrotnego blokowania strzałów w ciągu kilku sekund. A koledzy starali się, żeby miał jak najwięcej pracy, co chwilę któryś z nich gubił piłkę pozwalając Kanonierom na kolejne ataki.

W końcu przyszła 14. minuta, gdy po raz kolejny piłkę źle podawał Mario Rui. Występujący z konieczności także na lewej obronie Koulibaly próbował ratować sytuację, ale tym razem Antoine Lacazette przepuścił piłkę między jego nogami i podał do Ainsleya Maitlanda-Nilesa. Nieatakowany przez Nikolę Maksimovica jedyny Anglik w składzie gospodarzy błyskawicznie przedłużył do Aarona Ramseya, a ten strzelił z 10 metrów prosto do siatki. 1:0.

Przez kilka kolejnych minut panował względny spokój, widać było, że Arsenal czeka na następną okazję. I doczekał się w 25. minucie. Trym razem fatalnie zachował się Fabian Ruiz, który na własnej połowie dał sobie odebrać piłkę Lucasowi Torreirze. Urugwajczyk podciągnął kilkanaście metrów, przed polem karnym jeszcze raz ośmieszył goniącego go Ruiza i strzelił w kierunku bramki. Piłka odbiła się od interweniującego Koulibaly\'ego i wpadła do bramki. Było już 2:0.

Arsenal próbował pójść za ciosem. A zawodnicy Napoli starali się gospodarzom pomóc, niecelnie podając, gubiąc się w najprostszych sytuacjach i pozostając daleko w tyle za Kanonierami pędzącymi na bramkę Alexa Mereta. Na szczęście przynajmniej ten ostatni pokazał, że zasługuje na grę w elitarnym towarzystwie, bo kilkakrotnie bronił mocne strzały, najczęściej w wykonaniu Pierre-Emericka Aubumeyanga.

Dopiero pod koniec pierwszej połowy Napoli groźniej zaatakowało. Najpierw Rui oddał strzał z 20 metrów (prawą nogą!), po którym piłka przeleciała dwa metry nad bramką. Dalej od celu uderzył 3 minuty później Lorenzo Insigne, choć sytuację miał o wiele lepszą: Allan świetnie podał prostopadle do Jose Callejona, a ten wycofał na 11. metr, ale stojący tam kapitan drużyny fatalnie spudłował, czym odpowiednio podsumował postawę swoją i kolegów w pierwszej połowie.

Po przerwie gra wyglądała nieco inaczej. Arsenal w większym stopniu skupił się na zabezpieczaniu tyłów i pozwolił gościom na rozgrywanie piłki. W drugiej połowie Napoli było w posiadaniu piłki przez 65 procent czasu. Nie przynosiło to jednak żadnego wymiernego efektu, bo pojedyncze wejścia w pole karne w wykonaniu Insigne i niecelny strzał głową Koulibaly\'ego nie stanowiły zagrożenia dla Petra Cecha. Jednocześnie gospodarze cały czas czyhali na błędy przeciwników i potrafili wyprowadzać składne kontry. Po szybkich akcjach groźnie strzelali Ramsey i Aubumeyang, ale na swoim miejscu zawsze znajdował się Meret. Refleksem wykazał się zwłaszcza w 69. minucie, gdy najpierw obronił strzał wchodzącego w pole karne Seada Kolasinaca, a po chwili w ekwilibrystyczny sposób wybił piłkę na róg po uderzeniu Maitlanda-Nilesa.

W 72. minucie niespodziewaną szansę na poprawę wyniku miało Napoli. Callejon podał na prawo do Insigne, a ten wyłożył piłkę wbiegającemu w pole karne Piotrowi Zielińskiemu. Polak, mając przed sobą już właściwie tylko pustą bramkę, kopnął niecelnie piłkę z sześciu metrów. Jeśli w takiej sytuacji nie udało się umieścić piłki w siatce, to należało już tylko czekać na końcowy gwizdek sędziego. Tym bardziej, że w 81. minucie mogło być 3:0. Henrikh Mkhitaryan znakomicie podał na ósmy metr do zostawionego bez opieki Ramseya, ale Walijczyk strzelił nad poprzeczką.

W końcówce nieco ożywienia do gry gości wniósł Adam Ounas. Algierczyk strzelał i dryblował, ale jego starania nie przyniosły powodzenia. Nie miał zresztą na to zbyt wiele czasu, bo Ancelotti dwie z trzech zmian przeprowadził dopiero w 83. minucie, najwyraźniej uznawszy, że nawet beznadziejnie spisujący się gracze są lepsi od rezerwowych.

Ten mecz pokazał, że wiele elementów w Napoli funkcjonuje źle, albo nawet fatalnie. Oczywiście, może zdarzyć się cud i w rewanżu uda się odrobić straty, ale doprawdy trudno w to uwierzyć. Arsenal dość brutalnie obnażył braki Azzurrich, które dyskwalifikują ich w rywalizacji o najwyższe trofea. Niestety, wrażenie, że drużyna nie zrobiła w tym sezonie postępu, a nawet zaliczyła regres, nie było tylko złudzeniem.

OCENY (skala 1-10)

Meret (7,5) Robił co mógł, żeby uchronić drużynę przed klęską. Udało mu się. Po raz kolejny pokazał klasę.

Rui (2) Miewa zaskakująco dobre mecze, ale ten występ jest kolejnym dowodem na to, że nie powinien mieć miejsca w zespole z wielkimi ambicjami. Zawalił przy pierwszym golu, ale popełnił też mnóstwo innych błędów. Zarówno w obronie, jak i w ofensywie, był po prostu beznadziejny.

Maksimovic (4) Ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. No więc Serb robi niewiele, chowa się za plecami Koulibaly\'ego, gdzieś tam przemyka po cichutku. Czasem nawet powstrzyma jakiś atak przeciwnika, ale generalnie to tylko asystowanie.

Koulibaly (5) Na początku tylko on ratował skórę kolegom. Potem sam też zaczął popełniać poważne błędy i grać bardzo nerwowo. Paradoksalnie miał negatywny udział przy obu straconych golach, chociaż to on najambitniej starał się zapobiec niebezpieczeństwu. Nawet jego przerósł ten mecz, stawka i rywal.

Hysaj (2) Błąd za błędem, chaos, gonienie rywali znikających w ekspresowym tempie. Podobnie jak na drugim boku obrony, Napoli ma tu olbrzymi problem.

Ruiz (2) Fatalny występ Hiszpana. Asystował przy drugim golu dla Arsenalu, ale można powiedzieć, że starał się mieć takich "zasług" jeszcze więcej. Kompletnie nie poradził sobie w walce z mocnym przeciwnikiem.

Zieliński (3) Ciągłe powtarzanie mantry o jego doskonałym wyszkoleniu technicznym znowu zderzyło się z rzeczywistością. Nie dość, że gubił piłkę, niecelnie podawał i zwyczajnie unikał gry, to jeszcze zaprzepaścił okazję, która mogła dać drużynie wielką szansę na awans.

Allan (3) Zupełnie oddał środek pola rywalom. Nie nadążał za szybkimi atakami gospodarzy, sam nie potrafił niczego skonstruować. Na plus można mu zapisać świetne zagranie do Callejona w 45. minucie, ale to za mało, żeby urządzić mu owację na stojąco.

Callejon (4) W pierwszej połowie widoczny głównie wtedy, gdy źle podawał. Dobrze spisał się tylko w 45. minucie, gdy wyłożył piłkę Insigne. Po przerwie grał lepiej, brał udział w kilku niezłych akcjach, ale to było takie "lepiej", o którym zapewne sam chciałby jak najszybciej zapomnieć.

Mertens (3) Mało widoczny, mało przydatny, więc jako pierwszy zdjęty z boiska. Nie potrafił poradzić sobie z silnymi, rosłymi przeciwnikami.

Insigne (3) Posumowaniem katastrofalnej gry w pierwszej połowie było pudło w znakomitej sytuacji z 45. minuty. Po przerwie powinien mieć asystę, ale Zieliński nie wykorzystał jego dobrego podania. Tak czy inaczej, słaba gra kapitana.

Milik (3) Nie odmienił gry zespołu, nie potrafił zagrozić bramce Cecha.

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!