Napoli 1:2 Atalanta. Męczenie kibiców.

Podziel się tym artykułem

Trwa fatalny okres Napoli. Po bezdyskusyjnym odpadnięciu z Ligi Europy przyszło kolejne rozczarowanie w Serie A. Wszyscy z niecierpliwością czekamy już chyba tylko na koniec sezonu.

Wydawało się, że mecz z Atalantą będzie okazją do poprawienia wizerunku drużyny i humoru kibiców. Ci drudzy najwyraźniej nie mieli jednak na to wielkiej nadziei, bo trybuny San Paolo świeciły wielkimi pustkami. Okazało się, że bardziej cierpliwych fanów nie spotkała nagroda za pojawienie się na stadionie w świąteczny poniedziałek.

Pierwsza połowa należała do gospodarzy. W 11. minucie po dalekim podaniu Elseida Hysaja piłka przelobowała Andreę Masiello i Dries Mertens popędził sam naprzeciw bramkarza rywali. Kiedy jednak próbował minąć przed polem karnym Pierluigiego Golliniego, pośliznął się i zaprzepaścił znakomitą okazję. Kilka minut później pierwszą dobrą akcję przeprowadzili z kolei goście. Po rzucie rożnym piłka znalazła się na 3. metrze przed bramką Napoli. Tam na szczęście Duvan Zapata został uprzedzony przez Sebastiano Luperto, który chwilę wcześniej zmienił kontuzjowanego Vlada Chirichesa.

W 21. minucie po dobrym podaniu Jose Callejona Arkadiusz Milik minął przed polem karnym Gianlukę Manciniego, ale potem za długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie piłkę zablokował Marten de Roon. W końcu jednak starania Azzurrich przyniosły efekt. W 28. minucie Callejon podał precyzyjnie między dwoma rywalami do Kevina Malcuita, a ten wrzucił piłkę na 5. metr. Tam futbolówka uderzyła w nogi Manciniego i Mertensa i wpadła do bramki.

W kolejnych minutach groźnie atakowali Mertens, który regularnie mijał przeciwników w polu karnym, oraz Piotr Zieliński. Polski pomocnik w 35. minucie świetnie rozegrał piłkę z Mertensem i Milikiem, ale naciskany przez Manciniego strzelił z 14 metrów w kładącego się już na ziemi golkipera.

Pod drugą bramką najgroźniejszy był Alejandro Gomez. "Papu" oddawał mocne strzały zza pola karnego, ale David Ospina radził sobie z tymi uderzeniami. Zawodził za to Zapata, regularnie powstrzymywany przez Kalidou Koulibaly\'ego.

W 50. minucie powinno być 2:0. Po znakomitym podaniu od Mertensa Milik znalazł się sam na sam z Gollinim i sprytnie przerzucił nad nim piłkę. Walczący do końca Masiello dogonił jednak piłkę i wybił ją z linii bramkowej.

Potem inicjatywę powoli zaczęli przejmować goście. Duży w tym udział Josipa Ilicica, który wszedł na boisko w 54. minucie i od tej pory regularnie mijał na prawej stronie Hysaja. Kilka pierwszych akcji zakończyło się nieprecyzyjnymi podaniami Słoweńca do Zapaty. W końcu jednak w 69. minucie Hysaja ograł Hans Hateboer i podał do Zapaty. Najlepszy strzelec Atalanty tym razem nie zawiódł i z 4 metrów strzelił do siatki.

Wobec coraz słabszej postawy Napoli gości nie satysfakcjonował jednak nawet remis. Podopieczni Gian Piero Gasperiniego nadal ambitnie atakowali, nawet po tym, gdy ich szkoleniowiec został przez sędziego wyrzucony z ławki. W 76. minucie Ilicic znowu ograł Hysaja i strzelił mocno, ale Ospina zdołał wybić piłkę za pole karne. Tam dopadł ją jeszcze de Roon, ale dobitka Holendra była minimalnie niecelna. Cztery minuty później kolejny raz Hysaja minął Ilicic, potem Zapata ograł Malcuita i wreszcie Mario Pasalic strzelił do bramki obok asekurującego Ospinę Koulibaly\'ego. 2:1 dla gości.

Potem Pasalic jeszcze raz znalazł się w polu karnym Napoli i po minięciu Koulibaly\'ego podawał na 3. metr do Ilicicia. Lot piłki w ostatniej chwili przeciął Luperto.

Napoli też miało swoje szanse. Kilka z nich zmarnował Milik. Bliski powodzenia był Callejon, ale jego mocne uderzenie z 14 metrów zostało zatrzymane przez bramkarza. Zabrakło jednak determinacji i większego szturmu ze strony gospodarzy. Napoli po raz kolejny w ostatnim czasie sprawiało wrażenie drużyny rozbitej i zniechęconej. Szkoda, że zawodnicy nie potrafili wysilić się mocniej choćby po to, żeby podziękować za doping nielicznym kibicom.

Przed nami już tylko 5 meczów. Ile z nich przyniesie kolejne rozczarowania? Niestety niewielkie są nadzieje na poprawę gry Napoli. Wydaje się, że już nikt nad tym nie panuje.


OCENY (skala 1-10)

Ospina (6) Kilka niezłych interwencji, choć nie zawsze pewnych, bo odbijana przez Kolumbijczyka piłka często wracała pod nogi rywali. Mógł zachować się lepiej przy drugim straconym golu, gdy niepotrzebnie wybiegł z bramki i ostatecznie zabrakło go na linii.

Hysaj (2) Kiedy goście zorientowali się, w jakiej dyspozycji jest Albańczyk, zrobili sobie na prawym skrzydle prawdziwy korytarz przelotowy. Ilicic wraz z kolegami regularnie ośmieszali Hysaja, który tym meczem powinien chyba definitywnie pożegnać się z miejscem w podstawowym składzie.

Koulibaly (5) W pierwszej połowie był znakomity, kompletnie wyłączył z gry Zapatę. Po przerwie już zupełnie nie przypominał siebie: był niepewny, dawał się ogrywać rywalom, nie nadążał za napastnikami Atalanty.

Luperto (5,5) Już w 13. minucie zmienił kontuzjowanego Chirichesa. Dwa razy bardzo dobrze interweniował w polu karnym. Nie popełnił rażących błędów, ale jego obecność na pewno nie odstraszała Zapaty czy Ilicica.

Malcuit (6) Przy drugim golu dla gości ograny w polu karnym przez Zapatę. Kilka razy stwarzał zagrożenie pod bramką rywali, gdy podawał dobrze do Mertensa, Milika i Callejona. Asystował przy golu Belga.

Zieliński (5,5) Często grał ze swobodą i pewnością siebie, dobrze mijał rywali, podłączał się pod akcje ofensywne. Zmarnował znakomitą sytuację, którą w dużym stopniu sam sobie wypracował. W obronie nie pomógł beznadziejnemu Hysajowi.

Ruiz (5) Kolejny bezbarwny występ Hiszpana.

Callejon (5,5) Zainicjował akcję, po której padł gol dla Napoli, podawał też dobrze w kilku innych sytuacjach, był aktywny w defensywie. Ale to nie był wybitny mecz w jego wykonaniu.

Allan (4,5) Cień zawodnika, którym interesują się najbogatsze europejskie kluby. Nie odbierał piłki przeciwnikom, sam też niczego nie wykreował.

Mertens (6,5) Przejawiał wielką chęć do gry, był bardzo aktywny, stwarzał największe zagrożenie pod bramką gości. Brakowało dobrego zakończenia akcji, ale jedną bramkę zdobył.

Milik (4,5) Znowu zmarnował kilka dobrych okazji strzeleckich, co po raz kolejny zemściło się na drużynie.

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!