Napoli 2:1 Cagliari. Wicemistrzostwo na pół gwizdka.

Podziel się tym artykułem

To był kolejny mecz z serii "byle dograć do końca sezonu". Po żenującej grze w pierwszej połowie i lepszej po przerwie Napoli zapewniło sobie wicemistrzostwo Włoch.

Biorąc pod uwagę mizerną postawę Napoli w ostatnich miesiącach, trudno było oczekiwać w tym pojedynku fajerwerków. A że pogoda też ostatnio we Włoszech nie rozpieszcza, na Stadio San Paolo przybyło bardzo mało widzów. Dla dopełnienia przygnębiającego obrazu dodajmy smutny widok dolnych sektorów, które pozbawiono krzesełek (nowe mają się pojawić w związku z organizacją Uniwersjady). Czego jeszcze mogło brakować do kompletu? Kiepskiej gry. Tę jednak zapewnili w pierwszej połowie piłkarze obu drużyn.

W początkowych minutach dobre wrażenie robili Amin Younes i Simone Verdi. Zawodnicy walczący o miejsce w drużynie na następny sezon byli aktywni i często rozgrywali piłkę. Po kilkunastu minutach dostosowali się jednak do kolegów i wtopili w szare tło. Częściej na bramkę rywali szarżował Lorenzo Insigne, ale jego wysiłki kończyły się niecelnym uderzeniem, złym przyjęciem piłki, lub zbyt długim zwlekaniem z oddaniem strzału, jak w 14. minucie, gdy świetnie minął Artura Ionitę i Lukę Ceppitellego, ale ostatecznie został zablokowany przez Filippo Romagnę. Goście odpowiedzieli jedynie niecelnymi strzałami Alessandro Deioli z 25 metrów i Luki Cigariniego... z połowy boiska. O przebiegu pierwszej połowy najlepiej świadczy łączna liczba celnych strzałów w wykonaniu obu drużyn, która wynosiła zero.

Po przerwie gra wyglądała już lepiej. Za rozegranie piłki wziął się wreszcie Piotr Zieliński. Po jego podaniu w 52. minucie Dries Mertens strzelił niecelnie. Już dwie minuty później, po świetnej wrzutce Polaka, Simone Verdi znalazł się 7 metrów przed bramką gości. Włoski skrzydłowy oddał jednak bardzo lekki strzał, choć warto odnotować, że i tak było to pierwsze celne uderzenie w meczu. Groźniej uderzał Mertens w 58. minucie, ale piłkę lecącą tuż przy słupku wybił na róg Alessio Cragno.

Zieliński zaczął grac lepiej, ale też nadal popełniał błędy. W 63. minucie za lekko podawał w środkowej strefie boiska, piłkę przejął Deiola i znakomicie podał na prawe skrzydło do Nicolo Barelli. Młody pomocnik uprzedził Raula Albiola i wracającego Zielińskiego i wycofał piłkę na 16. metr, skąd Leonardo Pavoletti oddał precyzyjny strzał wprost do siatki. Teraz już nie tylko gra, ale i wynik był fatalny.

Strata gola zmusiła Azzurrich do intensywniejszej pracy. Nadal z przodu widoczny był Zieliński, szarpał także wprowadzony na boisko w 64. minucie Arkadiusz Milik. Najlepszy strzelec drużyny często wymieniał piłkę z Mertensem, ale potem strzelał minimalnie niecelnie. Wydawało się, że więcej pożytku przyniesie jego obecność w polu karnym przy okazji dośrodkowań. Tymczasem furorę w pojedynkach główkowych zrobił tym razem Mertens. Mierzący 169 centymetrów Belg znakomicie się ustawiał i w powietrznej walce uprzedzał znacznie wyższych obrońców Cagliari. Tak było w 80. minucie, gdy Faouzi Ghoulam wrzucił piłkę z prawej strony na siódmy metr. Mertens uderzył głową, ale Cragno sparował piłkę na słupek. Pięć minut później Ghoulam równie dokładnie podawał z lewej strony. Tym razem po strzale belgijskiego napastnika piłka wreszcie wpadła do siatki i było 1:1!

Skoro dośrodkowania zaczęły siać postrach w szeregach gości, Ghoulam spróbował tej broni raz jeszcze. W 93. minucie zacentrował z lewej strony, a piłka uderzyła w rękę wyskakującego na linii pola karnego Cigariniego. Sędzia nie zareagował, ale po kilkudziesięciu sekundach zatrzymał grę i przez długi czas analizował sytuację na monitorze. Ostatecznie uznał, że gospodarzom należy się rzut karny. Nieodpowiednia forma protestów spowodowała jeszcze, że arbiter usunął Ionitę z boiska, a trenera Rolando Marana z ławki, i wreszcie w 98. minucie piłkę na 11. metrze ustawił Insigne. Kapitan, który na tę samą bramkę spudłował karnego w meczu z Juventusem, tym razem strzelił bardzo pewnie i dał zwycięstwo swojej drużynie.

Wygrana zapewniła naszej drużynie wicemistrzostwo Włoch. Stało się to w dość zaskakujących i szczęśliwych okolicznościach, bo przebieg niedzielnego meczu bardzo długo nie nastrajał nas optymistycznie. Pierwsza połowa była wręcz skandaliczna i aż szkoda było najwierniejszych fanów, którzy w nieprzyjemnych warunkach atmosferycznych musieli męczyć się oglądaniem takiego pseudowidowiska. Dobrze, że potem udało się zdobyć dwa gole i trzy punkty, ale wszyscy czekamy już z utęsknieniem na zakończenie sezonu, a przede wszystkim na zmiany w drużynie. Latem pod Wezuwiuszem musi się zmienić naprawdę dużo.


OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Przy precyzyjnym strzale Pavolettiego nie mógł wiele zrobić. W końcówce obronił strzał Padoina z 16 metrów. Więcej pracy nie miał.

Hysaj (4) Prawdopodobnie dogrywa swój ostatni sezon w Neapolu. Znowu nie nadążał za rywalami, a z przodu nie pomógł tym razem chyba ani razu.

Koulibaly (6) Czasem chyba brakuje mu już koncentracji, ale nadal jest niemal niezawodny. Niewiele było okazji, by zaprezentował swoje umiejętności, ale gdy trzeba było, znajdował się na swoim miejscu.

Albiol (5) Po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją brakuje mu precyzji i pewności siebie. Dobrze jednak, że wrócił do pierwszego składu, będzie potrzebny w kolejnym sezonie.

Ghoulam (6) Przez długi czas niewidoczny, w obronie nie miał wielu okazji do interwencji. Pod koniec meczu wziął się za robotę w ofensywie i przyniosło to znakomite efekty. Świetnie dośrodkowywał do Mertensa (asysta przy golu na 1:1) i wywalczył rzut karny.

Zieliński (6) W pierwszej połowie równie bezbarwny, jak koledzy. W drugiej połowie miał udział przy stracie gola. Ale z czasem grał coraz lepiej, był bardzo aktywny, zanotował kilka świetnych podań, sam też próbował zaskoczyć bramkarza gości.

Allan (4) Może jest przemęczony, a może już nie ma motywacji, żeby grać w Napoli. Jest cieniem samego siebie, nie daje już jakości ani w odbiorze, ani w kreowaniu ataków.

Verdi (5) Zaczął z werwą i wyraźnie chciał się wykazać. Szybko jednak zgasł i nie dawał nadziei na odmianę obrazu gry. Po godzinie zmieniony przez Callejona.

Younes (5,5) W początkowej fazie meczu najlepszy w drużynie, wydawało się, że znowu może zabłysnąć. Potem jednak był już mało widoczny i został zmieniony przez Milika.

Insigne (5,5) Starał się, szarpał, ale niewiele z tego wynikało. W doliczonym czasie gry podjął wyzwanie i wykorzystał karnego.

Mertens (6) Nawet w słabej pierwszej połowie był wyróżniającą się postacią. Po przerwie znowu starał się być wszędzie, wziął nawet na siebie walkę w pojedynkach główkowych. I wychodziło mu to świetnie. Ważny gol na 1:1 i kilka innych dobrych strzałów.

Ruiz (5) Kiedy wszedł na boisko, gra drużyny poprawiła się, ale trudno dopatrzyć się w tym wpływu Hiszpana. Jego podania i strzały nie robiły na nikim wrażenia.

Callejon (5) Podobnie jak Ruiz, wszedł w 60. minucie, ale też nie stał się siłą napędową drużyny.

Milik (6) Pojawił się na boisku w 64. minucie i pomógł w rozruszaniu gry zespołu. Grał kombinacyjnie, walczył. Zabrakło tylko gola, choć miał kilka okazji, by go zdobyć.

Komentarzy: 1
Lolo
Lolo

Mogliby jakichś juniorów wystawić :P