SPAL 1:2 Napoli. Szczęśliwie, ale zasłużenie.

Podziel się tym artykułem

Po całkiem ciekawym meczu Napoli pokonało SPAL. Miało przy tym trochę szczęścia, bo mogło zostać ukarane za swoją nonszalancję. Zwycięstwo jest jednak zasłużone.

Kolejny deszczowy dzień w Italii, obie drużyny już właściwie o nic nie walczą, a tu znowu trzeba wyjść na boisko i grać. Mogło się wydawać, że w takich okolicznościach kibiców w Ferrarze czeka straszna nuda. Tymczasem zobaczyli ciekawe spotkanie, w którym nie zabrakło ładnych akcji i groźnych sytuacji podbramkowych.

Pierwsza połowa należała niewątpliwie do gości. Już w 5. minucie bramkę mógł zdobyć Arkadiusz Milik. Po jego pierwszym uderzeniu z 14 metrów piłka trafiła w słupek. Wykonaną niemal z tego samego miejsca dobitkę sparował Emiliano Viviano. Wobec tego w kolejnych minutach polski napastnik próbował szczęścia strzelając w inny sposób. Najpierw uderzył nogą z 30 metrów, a potem głową z 10. W obu przypadkach bez skutku.

W 12. minucie wreszcie zaatakowało SPAL. Piłka prześliznęła się pod nogą Fabiana Ruiza i po chwili trafiła do Andrei Petagni. Ten mijał już Kalidou Koulibaly\'ego, ale w ostatniej chwili został przez Senegalczyka przewrócony. Sędzia nie dopatrzył się faulu, jego koledzy obsługujący VAR najwyraźniej też nie uważali za stosowne odgwizdania karnego dla gospodarzy.

Potem do głosu znowu doszli Azzurri. Amin Younes zabawił się kilka razy w Adama Ounasa, czyli błyskotliwie dryblował, po czym nie wiedział, co dalej robić z futbolówką, więc po prostu ją tracił. Na bramkę strzelali Ruiz i Jose Callejon, ale też bez efektu bramkowego. Piotr Zieliński zmarnował świetne prostopadłe podanie Allana, a Younes nie wykorzystał dobrego zagrania... Zielińskiego. I tak to się jakoś toczyło. Akcje były szybkie i ciekawe, ale wciąż czegoś brakowało, żeby zmienił się wynik meczu.

Rezultat zmienił się dopiero na początku drugiej połowy. Allan wbiegł w pole karne i uderzył z 14 metrów. Piłka trafiła w Kevina Bonifaziego, ale potem spadła pod nogi Younesa. Tym razem Niemiec zachował się odpowiedzialnie i wycofał piłkę do Allana, a ten z 8 metrów umieścił ją w okienku bramki i było 1:0.

Po tym golu gra nieco się uspokoiła. Napoli nie atakowało już tak intensywnie, a gospodarze przez długi czas nie mieli pomysłu na dotarcie pod bramkę Aleksa Mereta. Na kolejne emocjonujące momenty trzeba było czekać aż do 70. minuty. Wtedy to po rzucie rożnym Ruiz uderzył piłkę głową z ostrego kąta i Viviani z trudem obronił. Chwilę później golkiper ponownie stanął na wysokości zadania po strzale z woleja w wykonaniu Kevina Malcuita.

Gdy zaczął się ostatni kwadrans meczu, do odważniejszego ataku ruszyli wreszcie podopieczni Leonarda Sempliciego. Pasquale Schiattarella przejął piłkę po niepewnym zagraniu Mereta i zagapieniu się Ruiza, ale Petagna nie wykorzystał podania od kolegi. Kilka minut później Mirko Antenucci minął przed polem karnym Simone Verdiego, ale potem strzelił nad bramką. W 80. minucie Petagna ograł na prawej stronie Sebastiano Luperto i dośrodkował w pole karne. Koulibaly i Malcuit nie przeszkodzili stojącemu na 7. metrze Sergio Floccariemu, ale po strzale głową w wykonaniu doświadczonego napastnika Meret zatrzymał piłkę na linii bramkowej.

W końcu jednak starania gospodarzy przyniosły powodzenie. Mario Rui nie powstrzymał kolejnego dośrodkowania, a Luperto niepotrzebnie sfaulował Floccariego i tym razem Eugenio Abbatista odgwizdał karnego. Meret wyczuł intencje Petagni, ale strzał tego ostatniego był na tyle silny, że piłka po rękach bramkarza wpadła do siatki. 1:1.

Na szczęście wyrównujący gol przebudził zawodników Carlo Ancelottiego. W 88. minucie przeprowadzili kombinacyjną akcję przed polem karnym rywali. Piłkę kilka razy podawał Milik, potem wymienili ją między sobą Callejon i Rui i wreszcie Portugalczyk strzelił z 10 metrów w okienko. Czyli znowu prowadzenie gości!

O zwycięstwo trzeba jednak było drżeć do samego końca. W doliczonym czasie gry Meret musiał w odstępie kilkunastu sekund obronić dwa bardzo mocne strzały w wykonaniu rezerwowych: Marko Jankovica i Antenucciego. Na koniec w wielkim zamieszaniu podbramkowym przeszkodzili sobie Petagna i Jankovic i sędzia mógł zagwizdać po raz ostatni.

Ostatecznie Napoli wygrało i chyba nie ma sensu narzekać. Wprawdzie można zawodników zganić za lekkie odpuszczenie w drugiej połowie, ale warto docenić, że potrafili też błyskawicznie zareagować na wyrównującego gola. Mimo deszczu i znikomej stawki ten mecz naprawdę dało się oglądać bez bólu.

OCENY (skala 1-10)

Meret (6,5) W 75. minucie niepotrzebnie podawał do Ruiza, ale rywale nie wykorzystali błędu. Potem zachowywał się już znakomicie, zwłaszcza w doliczonym czasie gry, gdy obronił dwa bardzo groźne strzały. Niewiele brakowało, by obronił także rzut karny.

Malcuit (5,5) Mało widoczny w ofensywie, chociaż w 71. minucie oddał bardzo dobry strzał z woleja. W obronie popełnił kilka błędów.

Luperto (5) Kolejny raz można narzekać na niepewne zachowania młodzieżowego reprezentanta Włoch. Kilka razy nie potrafił powstrzymać rywali, a w 83. minucie zrobił to przekraczając przepisy, co skutkowało rzutem karnym dla SPAL.

Koulibaly (5,5) Nie był to wybitny występ Senegalczyka. W pierwszej połowie mógł sprokurować rzut karny, ale sędzia uznał, że nie było faulu na Petagni. W 80. minucie nie przeszkodził Floccariemu w oddaniu strzału z 7 metrów.

Rui (6) Grał tak, jak zwykle, czyli przede wszystkim niepewnie w obronie. Ale uratował zwycięstwo, przeprowadzając dobrą akcję i oddając precyzyjny strzał.

Ruiz (6) W pierwszej połowie był wyróżniającą się postacią zespołu. Potem grał już gorzej, spowalniał akcje, niecelnie podawał. Ale też potrafił zagrozić bramce rywali.

Zieliński (6) Zanotował dobre podania w pole karne do Younesa i Ruiza, ale miał też wiele przestojów w grze. Przeciętny występ.

Callejon (6) Już na początku świetnie podawał do Zielińskiego, potem dobrze współpracował z Malcuitem i z Milikiem, sam oddał kilka niezłych strzałów. Asystował przy zwycięskim golu Ruiego. Ale nie napędzał zbyt wielu akcji zespołu.

Allan (7) Bardzo dobry mecz Brazylijczyka, który nie tylko zatrzymywał rywali, ale też świetnie podawał do partnerów. Zdobycie bramki było efektownym ukoronowaniem tego występu.

Younes (5) Znowu grał efektownie, jego dryblingi mogły budzić zachwyt. Niestety, tym razem była to sztuka dla sztuki, co kilka razy spotkało się z zasłużoną reprymendą ze strony kolegów. Zrehabilitował się asystą przy golu Allana.

Milik (6) Mógł zdobyć gola już w 5. minucie, gdy dwa razy dobrze strzelał z kilkunastu metrów. Potem był widoczny znacznie dalej od bramki gospodarzy, cofał się nawet na własną połowę. Był aktywny, zwłaszcza w pierwszej połowie. Miał spory udział przy zwycięskim golu. Ale wciąż brakuje bramek zdobywanych przez Polaka.

Verdi (4,5) W 66. minucie zmienił Younesa i znowu nie pokazał niczego ciekawego. Kilka razy brał udział w akcjach trójkowych, ale tak naprawdę znajdował się w cieniu kolegów.

Warto także odnotować debiut w Serie A Gianluki Gaetano, który w doliczonym czasie gry zmienił Callejona.



Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!