Genk 0:0 Napoli. Sztuka nietrafiania w bramkę.

Podziel się tym artykułem

Miało być pewne zwycięstwo nad znacznie niżej notowanym rywalem, a było męczenie się i obawy o utrzymanie choćby jednego punktu. Wszystko wyglądałoby inaczej, gdyby Arkadiusz Milik wykorzystał chociaż jedną z kilku "setek".

Nawet jeśli rozmiary porażki Genk w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów (2:6 w Salzburgu) mogły być nieco mylące przy ocenie środowego rywala, nie ulegało wątpliwości, że Napoli po prostu musi ten mecz wygrać. Mając duże ambicje i poważne plany nie można tracić punktów w pojedynkach z drużynami, których marzenia sięgają co najwyżej zakwalifikowania się do fazy pucharowej Ligi Europy.

Pierwszy kwadrans nie oznaczał jeszcze ofensywy gości. To raczej Belgowie starali się przedostać pod bramkę rywala, momentami stosowali też wysoki pressing. W tym czasie tempo było dość intensywne, ale żadna ze stron nie potrafiła stworzyć groźnych okazji. Wreszcie jednak w 15. minucie mogło i powinno być 1:0 dla Napoli. Mario Rui dośrodkował z lewego skrzydła, a Jose Callejon uderzył mocno z 12 metrów. Gaetan Coucke sparował piłkę na słupek, ale ta trafiła pod nogi stojącego tuż przed bramką Arkadiusza Milika. Pierwsze uderzenie Polaka zostało zablokowane przez ofiarnie interweniujących obrońców, a po drugim, wykonanym już z pozycji siedzącej, piłka musnęła poprzeczkę i wyszła za boisko.

Pięć minut później swoją szansę mieli gospodarze. Po rzucie rożnym Patrik Hrosovsky strzelił z linii pola karnego, piłka odbiła się jeszcze od Carlosa Cuesty i obserwowana przez zmylonego Alexa Mereta nieznacznie minęła bramkę. W kolejnych minutach mocno we znaki dał się Theo Bongonda. W odstępie kilkunastu sekund dwukrotnie minął na lewym skrzydle Allana i Giovanniego Di Lorenzo, ale oba dośrodkowania Belga zostały zastopowane przez Kalidou Koulibaly\'ego.

W 25. minucie ponownie gola powinien zdobyć Milik. Po dośrodkowaniu Callejona Cuesta nie sięgnął piłki i tę uderzył samotnie stojący na czwartym metrze napastnik. Trafił jednak ponownie w poprzeczkę.

W 36. minucie, po złej interwencji wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Kevina Malcuita, z rzutu wolnego spod linii końcowej dośrodkował Ianis Hagi, a strzał głową oddał Mbwana Samata. Świetnie zachował się jednak Meret i zdołał wybić piłkę, która zmierzała do bramki tuż obok słupka. Już po chwili akcja przeniosła się na drugą stronę boiska. Callejon dośrodkował z rzutu rożnego, a Koulibaly strzelił z 13. metrów, ale Hrosovsky zatrzymał piłkę na linii bramkowej. Zaraz nastąpiło kolejne dośrodkowanie, Koulibaly tym razem podbił piłkę głową i przed kolejną szansą stanął Milik. Tym razem z trzech metrów nie trafił nawet w poprzeczkę!

Pod koniec pierwszej połowy Allan stracił piłkę przed własnym polem karnym i Sander Berge oddał strzał z 18 metrów. Po lekkim otarciu o nogę Koulibaly\'ego piłka zmierzała do siatki, ale Meret ponownie stanął na wysokości zadania i wybił ją na rzut rożny. Do przerwy było więc 0:0, chociaż nie można było narzekać na poziom gry i liczbę okazji do strzelenia gola.

Początek drugiej połowy zapowiadał kontynuację dotychczasowych wydarzeń. Znowu bowiem szansę na zdobycie bramki miał Milik. Po akcji Callejona i dośrodkowaniu Malcuita polski napastnik z siedmiu metrów uderzył wysoko nad bramką. W rewanżu Berge ograł Callejona i podał w pole karne, ale Koulibaly zablokował strzał Junyy Ito, a Hagi uderzył głową nad poprzeczką.

W 58. minucie spudłował już nie Milik, lecz Callejon. Po podaniu z lewej strony w wykonaniu Hirvinga Lozano Hiszpan strzelił z ośmiu metrów tuż obok słupka. W kolejnych minutach coraz wyraźniej przeważało Napoli, które zwłaszcza po wejściu na boisko Driesa Mertensa zaczęło grać szybciej i intensywniej. Rozruszał się bardzo słaby do tego momentu Lozano. I właśnie para Mertens-Lozano stanowiła największe zagrożenie pod bramką Genku. Jednak już tylko jeden strzał Belga zmusił do wysiłku bramkarza gospodarzy. W 75. minucie Mertens wbiegł z lewej strony w pole karne i uderzył sprytnie chcąc przelobować goalkipeera, jednak Coucke nie dał się zaskoczyć.

Kolejne okazje stwarzali także podopieczni Felice Mazzu. Trzeba jednak zaznaczyć, że bardzo pomagali w tym goście, zwłaszcza Allan. To właśnie po jego niecelnym podaniu na środku boiska Genk wyprowadzał już kontrę 2x1 i Fabian Ruiz musiał ratować sytuację faulem, za który otrzymał żółtą kartkę. W 83. minucie w zamieszaniu pod bramką Mereta Allan poślizgnął się, ale na szczęście Hagi spudłował z 12 metrów. I wreszcie w ostatniej minucie brazylijski pomocnik po raz kolejny stracił piłkę na własnej połowie, ale gospodarzom zabrakło już sił, żeby wykorzystać ten błąd.

Mecz zakończył się zatem bezbramkowym remisem. Biorąc pod uwagę fakt, że obie ekipy oddały zaledwie po dwa celne strzały, ten wynik nie powinien zaskakiwać. Jednak ta statystyka jest mocno myląca. Był to bowiem pojedynek prowadzony w szybkim tempie, a gol dla którejkolwiek ze stron wydawał się wisieć w powietrzu. Cóż jednak z tego, skoro za strzelanie bramek dla gości miał tym razem odpowiadać Milik. Polski zawodnik po raz kolejny pokazał, że nie jest napastnikiem na miarę sukcesów w Lidze Mistrzów.

A czy reszta podopiecznych Carlo Ancelottiego może na takie sukcesy liczyć? Po remisie z teoretycznie najsłabszą drużyną grupy można w to poważnie wątpić.



OCENY (skala 1-10)

Meret (7) Musiał interweniować właściwie tylko dwa razy. Ale to były obrony najwyższej klasy!

Mario Rui (6,5) Zaczął nieco chaotycznie, ale z każdą minutą rozkręcał się. Był siłą napędową drużyny, dawał sobie radę także w defensywie. Szkoda, że dość szybko musiał opuścić boisko z powodu urazu.

Manolas (6) Solidny obrońca. Zabezpieczał tyły, nieźle wyprowadzał piłkę z własnej połowy. Pod bramką przeciwnika oddał strzał... przewrotką, ale to było nieudane zagranie.

Koulibaly (7) Wybijał piłkę z pola karnego, blokował uderzenia, notował przechwyty na własnej połowie. Ale był też bardzo zaangażowany w akcje ofensywne. W 37. minucie oddał dobry strzał, ale Hrosovsky zatrzymał piłkę na linii bramkowej.

Di Lorenzo (6) W pierwszej połowie miewał problemy z powstrzymaniem dynamicznych akcji Bongondy, ale i tak grał bardzo solidnie i pewnie. Po przerwie został przeniesiony na lewą obronę i tam skupił się na defensywie. Lepiej jednak spisuje się na prawej stronie.

Malcuit (6) Zmienił Ruiego i początkowo grał niepewnie. Z czasem spisywał się jednak coraz lepiej i pokazał, że awaryjnie może sobie poradzić na lewej obronie. W drugiej połowie ustawiony już na prawej stronie, gdzie zajmował się raczej prowadzeniem ataków niż zabezpieczaniem tyłów.

Allan (4,5) Bardzo niepewny, zaliczył sporo niecelnych podań. W dodatku były to zagrania automatycznie stwarzające poważne zagrożenie pod bramką Napoli. Zajmował się głównie pilnowaniem własnej połowy w czasie ofensywnych wyjść obrońców, ale robił to bardzo słabo.

Elmas (5) Tym razem mało widoczny. Nie szarpał tak mocno w środku pola, nie notował błyskotliwych podań do kolegów. Zmieniony w 58. minucie przez Mertensa.

Ruiz (5) W pierwszej połowie było jeszcze całkiem nieźle. Potem jednak coraz mocniej irytowało zwalnianie przez niego akcji, brak inwencji i chaos w grze.

Callejon (5) Przeprowadzał zadziwiająco mało akcji, można powiedzieć, że w dużym stopniu przeszedł obok tego meczu. Mógł zdobyć gola w 15. minucie (bramkarz odbił piłkę na słupek), powinien też mieć asystę 10 minut później (pudło Milika z czterech metrów), ale poza tym stanowczo za mało aktywny.

Lozano (5) Przez pierwszą godzinę najsłabszy zawodnik na boisku, kompletnie zagubiony i bezradny. Po wejściu na boisko Mertensa wyraźnie się ożywił, przeprowadzał wiele akcji lewym skrzydłem, choć ostatecznie nie przyniosło to wymiernego efektu.

Milik (3) To kolejny występ, który pokazuje, że Polak jest stanowczo za mało skuteczny, by stanowić filar drużyny. Gdyby wykorzystał stuprocentowe okazje, byłby bohaterem. Gdyby...

Mertens (6) Po wejściu na boisku rozruszał drużynę, jak zwykle szalał na całej połowie przeciwnika. Dobrze współpracował z Lozano, ale zabrakło choćby tej jednej skutecznej akcji.

Llorente (4,5) Zmienił Milika, ale nie przyćmił Polaka. Był mniej widoczny. Dobrze, bo to oznacza, że nie kompromitował się marnowaniem okazji. Źle, bo w ogóle tych okazji nie miał. Nie dostawał dobrych podań od partnerów, sam też nie zdołał wywalczyć piłki i przeprowadzić skutecznej akcji.

Komentarzy: 2
Mako
Mako

Znowu serwują nam huśtawkę nastrojów w Lidze Mistrzów

Lolo
Lolo

Tak się przesrywa awanse.