Salzburg 2:3 Napoli. Bezcenne zwycięstwo!

Podziel się tym artykułem

To był dla Napoli bardzo trudny mecz. Na ciężkim terenie, w pojedynku z mocnym rywalem udało się jednak zdobyć 3 punkty, które znacznie przybliżają naszą drużynę do 1/8 finału.

Wszyscy zdawali sobie sprawę, że w Austrii czeka Azzurrich ciężka przeprawa. Salzburg już w wiosennym meczu Ligi Europy pokazał naszym zawodnikom, że potrafi dobrze i skutecznie grać w piłkę. A że tym razem stawką były punkty w najważniejszym z pucharów, spodziewaliśmy się zażartej walki.

Początek był bardzo obiecujący dla gości. Już w pierwszej minucie Giovanni Di Lorenzo świetnie podał w pole karne, Maximilian Wober zdołał jedynie podbić głową piłkę i ta trafiła pod nogi Driesa Mertensa. Strzelając z 10 metrów trafił on jednak w nogę bramkarza. W kolejnych minutach szansy na zdobycie gola szukali Hirving Lozano i ponownie Mertens, ale uderzenia obu zawodników były blokowane przez obrońców gospodarzy.

Salzburg po raz pierwszy pokazał swoją siłę w 8. minucie. Po szybkiej akcji lewą stroną Hee-Chan Hwanga piłka trafiła do Erlinga Haalanda, a ten strzelił do siatki. Radość miejscowych kibiców nie trwała jednak długo, bo analiza VAR pokazała, że Norweg znajdował się wcześniej na pozycji spalonej.

Potem sytuacja nieco się uspokoiła. Wreszcie jednak w 17. minucie padł pierwszy gol. Kevin Malcuit podał z prawej strony do stojącego bliżej środka Jose Callejona. Hiszpan zgrał głową do Mertensa, a Belg, mimo interwencji Andre Ramalho, zdołał strzelić między rękami bramkarza wprost do siatki! Tym samym dogonił Diego Maradonę w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii Napoli.

Gospodarze chcieli jak najszybciej odrobić stratę. W 24. minucie Haaland otrzymał podanie od Patsona Daki i mocno zaszarżował w polu karnym. Na chwilę powstrzymał go Kalidou Koulibaly, ale Norweg zdołał jeszcze oddać strzał z pięciu metrów. Alex Meret w odpowiednim momencie wybiegł z bramki i zażegnał niebezpieczeństwo. Kilkadziesiąt sekund później bramkarz znowu musiał wykazać się nieprzeciętnymi umiejętnościami. Tym razem w pole karne podał Takumi Minamino, a Haaland zwiódł Di Lorenzo i strzelił na bramkę. Na szczęście Meret interweniował skutecznie.

Akcje Salzburga były coraz intensywniejsze, chwilami podopieczni Carlo Ancelottiego mieli problemy z odsunięciem gry od własnego pola karnego. W 36. minucie Minamino dośrodkował z lewej strony, a Koulibaly zdołał głową jedynie podbić piłkę, która ostatecznie trafiła do stojącego na 12. metrze Daki. Zambijczyk strzelił w kierunku dalszego słupka, ale Meret wyciągnął się i efektownie wybił piłkę.

Trzy minuty później bezradny był jednak nawet nasz młody goalkeeper. Malcuit, zmęczony wcześniejszym rajdem pod drugą bramkę, dał się ograć pod linią końcową Hwangowi. Próbując ratować sytuację niepotrzebnie faulował Koreańczyka i sędzia wskazał na rzut karny. Haaland bez problemu skierował piłkę do siatki i do przerwy było 1:1.

Druga połowa zaczęła się od kolejnych ataków gospodarzy. Obronę rywali nękali przede wszystkim Haaland, Hwang i Daka, którzy stwarzali stałe zagrożenie. Nie udawało im się jednak dostać w bezpośrednie sąsiedztwo bramki. Z drugiej strony boiska uaktywnił się Fabian Ruiz, który najpierw strzelał niecelnie zza pola karnego, a potem groźnie dośrodkowywał do partnerów. W końcu gola udało się strzelić Azzurrim. W 64. minucie na prawym skrzydle Malcuit świetnie wymienił podania z Allanem i podał w pole karne. Piłka musnęła jeszcze po drodze nogę Andreasa Ulmera i trafiła do stojącego samotnie na 10. metrze Mertensa. Najskuteczniejszy zawodnik gości precyzyjnym uderzeniem obok słupka dał drużynie prowadzenie 2:1, a sam zostawił za sobą Maradonę we wspomnianej klasyfikacji strzelców.

Stracony gol ponownie podrażnił zawodników Jesse Marscha, którzy z jeszcze większą zawziętością atakowali rywali. W 71. minucie strzał Minamino został jeszcze zablokowany przez Di Lorenzo, ale po rzucie rożnym piłka trafiła do Zlatko Junuzovica, który podał ją wprost na 5. metr. Piłki nie sięgnął Koulibaly i trafiła ona na głowę Haalanda. Niepilnowany 19-latek uderzył mocno i nie dał Meretowi szans na obronę.

Napoli ponownie straciło prowadzenie, ale tym razem nie na długo. Błyskawicznie zareagował Koulibaly, który świetnie przerzucił piłkę z własnej połowy do atakującego Mertensa. Belg podał na 11. metr do Lorenzo Insigne, a wprowadzony na boisko 8 minut wcześniej reprezentant Italii skopiował wyczyn swojego kolegi z pierwszej połowy. On także nie dał się powstrzymać Ramalho i z narożnika pola bramkowego skierował piłkę obok dalszego słupka do siatki. 3:2!

Wydawało się, że Salzburg wrzuci kolejny bieg i przyciśnie jeszcze mocniej. Okazało się jednak, że gospodarze mieli już za mało sił, by podnieść się po raz kolejny. Jedyny godny uwagi strzał oddali dopiero w doliczonym czasie gry, gdy Minamino uderzył zza pola karnego nad poprzeczką. Pod drugą bramką najwięcej zamieszania stwarzał Insigne, którego najczęściej wspomagał Ruiz.

Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem gości. Ciężko na nie zapracowali i mogą być zadowoleni, bo Salzburg pokazał naprawdę duże umiejętności i także zasłużył na co najmniej jeden punkt. Dla nas najważniejsze jest osiągnięcie wyraźnej przewagi nad środowym rywalem w grupowej tabeli. Wydaje się, że zaprzepaszczenie takiej szansy na awans do fazy pucharowej jest niemal niemożliwe. Warto jednak sprężyć się na rewanżowy pojedynek z Austriakami, bo możemy być pewni, że ambitny przeciwnik nie odpuści nawet na San Paolo.



OCENY (skala 1-10)

Meret (7) Kolejny świetny występ bramkarza. Nie miał szans w dwóch pojedynkach z Haalandem, ale w kilku innych sytuacjach zachował się znakomicie.

Malcuit (7) Miał trudne zadanie, bo jego stroną atakował bardzo dynamiczny Hwang. No i właśnie faul na Koreańczyku spowodował, że gospodarze zdołali zdobyć gola. Poza tym Malcuit grał jednak bardzo dobrze. Biegał spod jednej bramki pod drugą, warto docenić, że wytrzymał takie tempo do końca meczu. Znacząco zasłużył się przy pierwszym i trzecim golu dla Napoli.

Luperto (6) Trudno powiedzieć, gdzie się znajdował, gdy Haaland strzelał z pięciu metrów drugiego gola. W wielu innych sytuacjach spisywał się jednak dobrze, a w pierwszej połowie dość często inicjował akcje swojej drużyny.

Koulibaly (6,5) Toczył ciężkie boje z Haalandem i trzeba przyznać, że Norweg kilka razy nieźle radził sobie z Senegalczykiem. Ale przez większość meczu Koulibaly wybijał wiele piłek zmierzających na pole karne gości. No i w 73. minucie pięknie podał do Mertensa, co po chwili zaowocowało zdobyciem zwycięskiego gola.

Di Lorenzo (6) Oj, mocno mu zalazł za skórę Daka. Zambijczyk był bardzo trudny do zatrzymania, a najefektowniej zagrał w 54. minucie, gdy ograł świeżo upieczonego reprezentanta Włoch zakładając mu siatkę. Di Lorenzo dużo i twardo walczył, ale wyraźnie widać, że lepiej czuje się na prawej obronie.

Zieliński (6) Zanotował sporo strat, które przyczyniały się do nerwowości pod bramką Napoli. Kilka razy miał pretensje do partnerów, którzy nie znajdowali się według niego tam, gdzie powinni. Ale to on sam stanowczo zbyt rzadko znajdował dobrze ustawionych kolegów z drużyny. Walczył w środku pola, ale w ofensywie zdziałał niewiele.

Allan (6) Uwagi skierowane pod adresem Zielińskiego można byłoby powtórzyć w odniesieniu do Brazylijczyka. Ale defensywny pomocnik miał na pewno więcej odbiorów, a i na połowie rywala zasłużył na oklaski za udział w akcji zakończonej golem na 2:1.

Ruiz (6) W pierwszej połowie grał na środku i był stanowczo zbyt mało widoczny. Jego gra wyglądała znacznie lepiej po przerwie, gdy przeniósł się pod lewą linię boczną. Był wtedy aktywniejszy w akcjach ofensywnych, choć i tak nie zagrał wielkiego meczu.

Callejon (6) Jak zwykle ambitny, waleczny. Ale tym razem prawym skrzydłem groźniej atakował Malcuit. Wprawdzie Hiszpan zaliczył asystę przy pierwszym golu, ale częściej był widoczny w czasie twardej walki.

Lozano (4) Kolejny mizerny występ Meksykanina. Jego wyjście w pierwszym składzie było dość zaskakujące, a jedyną korzyścią z takiego rozwiązana było to, że Insigne mógł potem wejść na boisko przeciwko zmęczonemu przeciwnikowi. Trudno powiedzieć, czego brakuje Lozano, żeby lepiej funkcjonować w nowym klubie, ale chyba chodzi po prostu o formę. Ta jest u skrzydłowego bardzo słaba.

Mertens (8) Lozano powinien patrzeć uważnie na to, co robi na boisku Belg. Mertens walczył i biegał przez 76 minut, zdobył dwa gole, przy trzecim asystował. Zasłużył na świętowanie, tym bardziej, że właśnie po tym meczu został drugim strzelcem w historii klubu. Brawo Dries!

Insigne (7) Kiedy wydaje się już, że jest bliżej miejsca na trybunach niż w pierwszym składzie, robi coś takiego. Wszedł w trudnym momencie i wypełnił swoje zadanie: nie tylko odciągał uwagę rywali od swojej połowy, ale też strzelił gola od razu po wyrównaniu przez gospodarzy. Wreszcie pokazał, że może być przydatny.

Llorente (5,5) Wszedł na boisko na ostatni kwadrans i musiał pomóc kolegom w utrzymaniu prowadzenia. Nie mógł liczyć na podania w polu karnym przeciwnika, więc częściej można było go zobaczyć w walce o piłkę na własnej połowie. Dziwną rolę przydzielił mu w tym meczu trener...

Elmas (5,5) Zagrał 10 minut i dołączył do walki o ważne trzy punkty. Nie był jednak pierwszoplanową postacią, raczej wtopił się w tło.

Komentarzy: 3
Lolo
Lolo

Brawo oni! Za wynik, bo za grę w 1 połowie pała na szynach.

Mako
Mako

Bezcenne zwycięstwo!Nic dodać nic ująć

darros
darros

Wynik zasługą przede wszystkim Mertensa i Mereta.