Roma 2:1 Napoli. Marsz w dół tabeli

Podziel się tym artykułem

Roma wysoko zawiesiła poprzeczkę, ale to przede wszystkim goście podjęli stanowczo za mało prób, żeby tę przeszkodę pokonać. Kwadrans dobrej gry to stanowczo za mało, więc Napoli nadal osuwa się w tabeli Serie A.

Roma pod wodzą Paulo Fonseki to zupełnie inna drużyna od tej, którą w poprzednim sezonie prowadzili Eusebio Di Francesco i Claudio Ranieri. Dla wszystkich było oczywiste, że Giallorossi będą w sobotę walczyli o pełną pulę i nie będą w tym pojedynku bez szans.

Początek meczu potwierdził, że Roma nie zamierza grać asekuracyjnie i dobrze czuje się atakując. Wprawdzie pierwsze strzały obie drużyny oddawały nieco na siłę, zza pola karnego (dwa niecelne uderzenia Justina Kluiverta i jedno obronione przez bramkarza w wykonaniu Jose Callejona), ale gospodarze szybko zaczęli szukać innych sposobów na zdobycie gola. W 12. minucie Gianluca Mancini przed polem karnym zmylił Mario Ruiego i nad głową Kalidou Koulibaly\'ego wrzucił piłkę do Javiera Pastore, ale ten z 6 metrów strzelił wysoko nad poprzeczką.

Siedem minut później znowu w jednej z głównych ról wystąpił Mancini, który świetnie przerzucił piłkę na prawe skrzydło do Leonardo Spinazzoli. Prawy obrońca błyskawicznie uciekł Ruiemu i wycofał przed pole karne do Nicolo Zaniolo. Młody Włoch wykorzystał powstałą tam lukę i bierność wychodzącego do niego Konstantinosa Manolasa, podprowadził piłkę kilka metrów i strzelił z 15 metrów w samo okienko. 1:0 dla gospodarzy.

Należało oczekiwać szybkiej reakcji gości. Tymczasem to Roma postanowiła pójść za ciosem. W 23. minucie, po strzale Aleksandara Kolarova z narożnika pola karnego, dobrze spisał się Alex Meret. Dwie minuty później okazało się, że ci dwaj gracze stoczą kolejny, jeszcze bardziej spektakularny pojedynek. Sędzia niespodziewanie zatrzymał wówczas grę i czekał na informację od kolegów obsługujących VAR. Okazało się, że w dość niewinnej sytuacji na obrzeżu pola karnego Callejon pomógł sobie ręką walcząc z Chrisem Smallingiem. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł serbski obrońca gospodarzy. Jego strzał znakomicie obronił jednak Meret i było nadal tylko 1:0.

Zmarnowanie takiej okazji wyraźnie zastopowało gospodarzy, a zachęciło do energiczniejszych ataków zawodników prowadzonych tym razem przez Davide Ancelottiego (jego ojciec odbywał karę za czerwoną kartkę w meczu z Atalantą). Do końca pierwszej połowy w kierunku bramki Paua Lopeza sunęły kolejne składne akcje. W 28. minucie Lorenzo Insigne śwetnie wrzucił piłkę w pole karne, a Giovanni Di Lorenzo uderzył głową w kierunku dalszego słupka. Piłka zmierzała do bramki, ale w ostatniej chwili wybił ją Smalling. Minutę później tuż obok słupka strzelił Insigne, podobnie jak w 33. minucie Arkadiusz Milik, który po zgraniu przez Driesa Mertensa zwiódł przed polem karnym Smallinga i oddał strzał z 16 metrów. Po chwili jeszcze lepiej przymierzył Insigne, który po szybkiej wymianie z Milikiem strzelał z linii pola karnego. Lopez zdołał sięgnąć piłkę i wybić ją na rzut rożny.

Najbliżej wyrównania było w 41. minucie. Mertens precyzyjnie dośrodkował z lewej strony i Milik strzelił głową z czterech metrów. Niestety trafił tylko w poprzeczkę. Szansę na dobitkę otrzymał więc Piotr Zieliński, jednak drugi z Polaków uderzył zza pola karnego w słupek. Trzy minuty później okazję zmarnował także Mertens. Po błędzie Samllinga Callejon zagrał do Belga, ale ten, mając sporo swobody, strzelił z 14 metrów wysoko nad bramką.

Wydawało się, że po przerwie goście będą kontynuowali szturm. Ale druga połowa zaczęła się od dość niemrawej gry obu drużyn. Rzęsisty deszcz szybciej orzeźwił gospodarzy. W 54. minucie Pastore z lewej strony pola karnego ograł Fabiana Ruiza, a dośrodkowaną przez niego piłkę zatrzymał ręką Rui. Tym razem do rzutu karnego podszedł Jordan Veretout. Meret znowu dobrze wyczuł przeciwnika, ale zdołał jedynie dotknąć piłkę, która i tak wylądowała w siatce. 2:0.

Napoli nie potrafiło odpowiedzieć na tę stratę. To zawodnicy Fonseki stwarzali kolejne groźne sytuacje. W 59. minucie Kluivert huknął z 17 metrów w poprzeczkę. Potem Holender i Pastore toczyli ciężkie boje z obrońcami rywali, którzy zachowywali się bardzo niepewnie.

Dopiero w 71. minucie Napoli przeprowadziło pierwszą wartą odnotowania akcję w drugiej połowie. Ruiz oddał wówczas niecelny strzał z 18 metrów. Minutę później było już jednak 1:2. Ruiz zagrał na prawo do Hirvinga Lozano. Meksykanin podał przed bramkę, Lopez i Mert Cetin nie zatrzymali piłki, a znajdujący się na 3. metrze Milik wpakował ją do siatki.

Goście mieli jeszcze sporo czasu na odrobienie strat. Niestety, strzelając gola Napoli oddało swój jedyny po przerwie celny strzał! Trudno w takich okolicznościach liczyć na osiągnięcie korzystnego rezultatu. Tym bardziej, że Roma nie zamierzała ograniczać się do blokowania własnej bramki. Pastore i Veretout byli bliscy podwyższenia prowadzenia, ale Meret do końca spisywał się bez zarzutu. Podopieczni Ancelottiego dopiero w doliczonym czasie gry próbowali zaskoczyć bramkarza gospodarzy. Jednak najpierw Zieliński oddał niecelny strzał z 17 metrów, a w ostatniej minucie Milik wykonując rzut wolny z 18 metrów trafił w głowę jednego z zawodników tworzących mur. Nie miało już zatem znaczenia to, że prokurując ten stały fragment gry Cetin wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę. Roma kończyła mecz w dziesiątkę, ale i tak zdobyła trzy punkty.

To był ciekawy mecz, zwłaszcza w pierwszej połowie. Roma wygrała zasłużenie, bo wykazała więcej chęci do walki i grała w sposób bardziej stabilny. Tymczasem Napoli zanotowało świetny kwadrans w pierwszej połowie i króciutkie przebudzenie w 72. minucie. To stanowczo za mało, żeby liczyć na punkty. I stanowczo za mało, żeby walczyć o mistrzostwo, o Ligę Mistrzów, a może i w ogóle o miejsce w europejskich pucharach. Kontynuując fatalną passę drużyna spada coraz niżej, a strata punktowa do rywali błyskawicznie rośnie. Czy ktoś w klubie ma pomysł jak zatrzymać ten regres i wrócić na właściwe tory?

OCENY (skala 1-10)

Meret (7) Wciąż potwierdza, że jest świetnym bramkarzem. Tym razem obronił nawet rzut karny, ale koledzy nie ułatwiają mu zadania. Sam nie zatrzyma przeciwnej drużyny.

Di Lorenzo (6) Miał problemy w pojedynkach z Kolarovem, Kluivertem i Pastore, ale nie popełnił rażących błędów. Nie przeprowadza już takich efektownych ataków skrzydłem, jak kilka tygodni temu, ale po świetnym uderzeniu głową mógł zdobyć gola.

Koulibaly (6) Nie może odnaleźć równowagi i formy. W swoich interwencjach nie jest już dostatecznie pewny, a bez tego sypie się cała defensywa. Na połowie rywala właściwie w ogóle nie zaistniał.

Manolas (5) Zaczął całkiem nieźle, ale w 19. minucie zachował się bardzo biernie i nie przeszkodził Zaniolo w zdobyciu gola. Potem także nie był pewny w interwencjach, a w 61. minucie fatalnie zagrywał do partnera. Na szczęście sam uratował sytuację powstrzymując Pastore, ale naprawianie własnych błędów to stanowczo za mało jak na takiego obrońcę.

Rui (4) Pod jego nieobecność na lewej obronie pojawił się duży problem. Niestety, nie zniknął on po powrocie Portugalczyka. Rui zagrał bardzo słabo. Nie zdążył za Spinazzolą, kiedy ten przeprowadzał akcję na 1:0. Bezmyślnie zatrzymał piłkę ręką w polu karnym, więc i przy drugim golu dla Romy mocno się zasłużył. W wielu innych sytuacjach też zawodził. W ofensywie warto odnotować jedynie dobre zagranie do Mertensa, który po chwili dośrodkował na głowę Milika. Na lewej obronie wciąż jest dziura!

Ruiz (5) To dzięki niemu drużyna ocknęła się na chwilę w drugiej połowie. No ale to była tylko chwila. Poza tym za mało widoczny w rozegraniu i zbyt niepewny w grze destrukcyjnej.

Zieliński (5) Miał kilka przebłysków, ale więcej zagrań nieprecyzyjnych lub za mało odważnych. Odpowiadał głównie za rozbijanie ataków Romy, ale nie robił tego w przekonujący sposób. Kiedy padał pierwszy gol dla gospodarzy, nie nadążył za akcją i przed polem karnym powstała olbrzymia luka, którą wykorzystał Zaniolo.

Callejon (5) Hiszpan zawiódł. Bardzo rzadko znajdował się przy piłce, a w dość niepozornej sytuacji zagrał ręką i sprokurował rzut karny dla przeciwników.

Insigne (6) Znowu walczył, starał się, strzelał na bramkę. Miał duży udział w ofensywnym natarciu w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. W drugiej połowie już zdecydowanie mniej widoczny, pod koniec został zmieniony przez Younesa.

Mertens (5) W ostatnich meczach prezentuje wyraźną obniżkę formy. Jak zwykle energiczny i aktywny, ale daleki od tego, by realnie pomóc drużynie. Oddał jeden niezły strzał, zanotował świetne podanie w pole karne do Milika, ale bardziej pamiętne jest fatalne pudło z 14 metrów, gdy Belga nikt nie atakował.

Milik (6) Znowu strzelił gola, więc niby wszystko w porządku. Ale też kolejny raz nie wykorzystał innej świetnej okazji. Na pewno był wyróżniającą się postacią w ofensywie, walczył też o piłkę w środkowej strefie boiska. W ostatnich sekundach meczu zmarnował rzut wolny ze znakomitej pozycji.

Lozano (5,5) Zanotował asystę przy bramce Milika, to już i tak postęp. Ale w innych sytuacjach znowu gubił gdzieś piłkę, szarpał się chaotycznie i nie stwarzał zagrożenia pod bramką rywali.

Llorente (5) Grał przez 32 minuty i w tym czasie miał zaledwie 7 kontaktów z piłką. Nie dostawał dobrych podań od partnerów, ale i sam niewiele wskórał w walce o piłkę.

Younes (5) Zagrał w końcówce, ale nie wniósł niczego pozytywnego do gry drużyny.

Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!