Milan 1:1 Napoli. Marazm trwa.

Podziel się tym artykułem

W meczu dwóch rozczarowujących w tym sezonie drużyn mogliśmy przekonać się, że ich odległe pozycje nie są przypadkowe. Niby była walka, były próby odniesienia zwycięstwa, ale obejrzeliśmy słaby pojedynek przeciętnych ekip.

Po dwutygodniowej przerwie reprezentacyjnej liczyliśmy, że atmosfera w Neapolu nieco się poprawiła, a zawodnicy ze wzmożoną ambicją zaczną odrabiać straty w tabeli. Podobne nadzieje panowały w Mediolanie, bo Rossoneri znajdują się w jeszcze głębszym kryzysie niż podopieczni Carlo Ancelottiego.

Lepiej zaczęli z pewnością gospodarze. Prym w ich akcjach ofensywnych wiódł Giacomo Bonavetura, który niemal bez przerwy atakował lewym skrzydłem, gdzie wciąż nękał Giovanniego Di Lorenzo. I właśnie doświadczony lewoskrzydłowy był bliski zdobycia gola. W 8. minucie czekał na piłkę przed bramką rywali, ale po dobrym dośrodkowaniu Krzysztofa Piątka świetnie zachował się Alex Meret, który w ostatniej chwili podbił futbolówkę i zażegnał niebezpieczeństwo. Potem młodego goalkeepera gości próbowali pokonać Piątek i Alessio Romagnoli, ale ich uderzenia nie były groźne.

Napoli pierwszą groźną akcję przeprowadziło dopiero w 24. minucie. I wystarczył właśnie ten jeden zryw, by objąć prowadzenie. Przed polem karnym Lorenzo Insigne ograł Lucasa Biglię i z 18 metrów huknął w poprzeczkę. Piłka wróciła przed bramkę i tam dopadł ją Hirving Lozano, który z 7 metrów uderzył głową obok podnoszącego się z ziemi Gianluigiego Donnarummy.

Zdobyty gol dał gościom impuls do kolejnych ataków. Na lewej stronie uaktywnił się Eljif Elmas, który regularnie ogrywał Lucasa Paquetę. Wydawało się więc, że nic nie stoi na przeszkodzie, by przejąć w tym meczu inicjatywę i szybko podwyższyć prowadzenie. Tymczasem Milan szybko podniósł się po otrzymanym ciosie. W 29. minucie Theo Hernandez i Rade Krunic przeprowadzili szybką akcję lewą stroną, Bośniak podał do Bonaventury, a ten potwierdził, że jest najjaśniejszą postacią pierwszej połowy. Uderzył z 17 metrów, z interwencją nie zdążyli Piotr Zieliński i Kalidou Koulibaly i piłka wylądowała w okienku bramki. 1:1.

W kolejnych minutach mnożyły się indywidualne błędy Azzurrich. Najpierw Zieliński zbyt lekko podawał do Mereta i niewiele zabrakło, by piłkę przejął Ante Rebic. Potem, po kolejnej wrzutce Hernandeza, piłka przeleciała między nogami Nikoli Maksimovica, a Elseid Hysaj skiksował i z odległości kilku metrów skierował ją tuż obok własnej bramki. Kilka minut później Hysaj jedynie musnął piłkę głową i tę uderzał z kilku metrów Rebic. Na szczęście fatalnie spisujący się Chorwat spudłował.

W końcówce pierwszej połowy swojej szansy szukali jeszcze goście. Świetnego prostopadłego podania nie wykorzystał Lozano, a w doliczonym czasie gry po dalekim zagraniu Allana Insigne przegrał pojedynek sam na sam z Donnarummą.

Druga połowa toczyła się w wolniejszym tempie i jeszcze rzadziej dochodziło do groźnych sytuacji pod obiema bramkami. Dość powiedzieć, że najbliżej zdobycia gola był Koulibaly, który w 49. minucie strzelał... przewrotką. Dopiero w 69. minucie można było obejrzeć składną, szybką akcję Azzurrich. Po przejęciu piłki przez Elmasa goście wyszli z kontrą trzech na dwóch obrońców. Niestety, Dries Mertens dokonał złego wyboru podając do Elmasa. Zrobił to zbyt mocno i Macedończyk nie miał szansy, by zdążyć przed bramkarzem rywali.

W końcowej fazie meczu groźne akcje lewym skrzydłem przeprowadzał Hernandez. W 79. minucie po podaniu Francuza strzał z siedmiu metrów oddał Piątek. Dobrze zachował się jednak Koulibaly, który zablokował uderzenie Polaka. Po chwili znowu Hernandez ograł Di Lorenzo, ale i tym razem senegalski stoper zachował się bez zarzutu zatrzymując piłkę na piątym metrze. Na drugą bramkę mocno strzelał Allan, ale dwukrotnie Donnarumma obronił groźne uderzenia Brazylijczyka.

Mecz zakończył się sprawiedliwym remisem. Żadna z drużyn nie zasłużyła na zwycięstwo, obie pokazały, że w pełni zasługują na zajmowane w tabeli lokaty. Można się obawiać, czy Napoli po następnych kolejkach nie znajdzie się jeszcze bliżej Milanu, który jest już na pograniczu strefy spadkowej. Trudno dziś znaleźć jakieś pozytywy i atuty, które mogłyby przemawiać na korzyść Azzurrich. Wiele wskazuje na to, że mogą nas czekać kolejne bolesne rozczarowania.

OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Nie miał wiele pracy, ale kilka razy spisał się bardzo dobrze. Przy świetnym uderzeniu Bonaventury nie mógł wiele zdziałać.

Di Lorenzo (4,5) Notorycznie ogrywany przez Bonaventurę i Hernandeza, nie radził sobie w pojedynkach z szybkimi rywalami. Z przodu też mało przydatny. Reprezentant Italii przeżywa wyraźny regres formy.

Maksimovic (6) Kilka razy dał się zaskoczyć rywalom, ale przez większość meczu spisywał się bardzo solidnie. Nie statystował w obronie, grał z dużą dozą pewności.

Koulibaly (6,5) W drugiej połowie ratował drużynę interwencjami po wrzutkach Hernandeza. Nie był to może wybitny występ, ale z pewnością Kalidou dał sygnał, że może wracać do wysokiej formy.

Hysaj (4) Nie dość, że słaby, to z konieczności ustawiony na lewej obronie. Dawał się tam bezlitośnie ogrywać. Miał szczęście, że jego flanką atakował beznadziejny tego dnia Rebic.

Allan (6,5) W pierwszej połowie dość niemrawy, kompletnie brakowało mu werwy. Po przerwie jeden z najlepszych zawodników na boisku. Wreszcie walczył o piłkę, wdawał się w ostre starcia z rywalami, a w końcówce stwarzał największe zagrożenie pod bramką Donnarummy.

Zieliński (5) Znowu przeplatał zagrania niezłe i fatalne. Ustawiony w środku pola miał okazję pokazać, że umie pociągnąć drużynę do przodu. Nie pokazał.

Elmas (6) Sporo chaosu w grze, straty piłki, ale też twarda, ambitna walka. W pierwszej połowie ożywił grę drużyny.

Insigne (4,5) Mało widoczny, a jeśli już pojawiał się w centrum akcji, to rozczarowywał. Wciąż gubił piłkę, dokonywał złych wyborów, wdawał się w niepotrzebne dryblingi. Zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem. Plus za świetne uderzenie w poprzeczkę, które stało się asystą przy golu Lozano.

Callejon (4) Właściwie prawie nieobecny na boisku. Bez gazu, bez dryblingu, bez pomysłu. Nic dziwnego, że jako pierwszy opuścił boisko.

Lozano (6) W 24. minucie dobrze znalazł się pod bramką i wreszcie strzelił swojego drugiego gola w Serie A (poprzedniego strzelił niemal 3 miesiące temu). W kilku innych sytuacjach był aktywny, walczył zacięcie z rywalami, ale wciąż w jego poczynaniach jest za wiele chaosu.

Mertens (4) Wszedł za Callejona i miał ponad pół godziny, by przechylić szalę zwycięstwa. Był jednak od tego daleki. Zaprzepaścił świetną okazję w 69. minucie, gdy źle zachował się w sytuacji, w której Napoli osiągnęło przewagę liczebną pod bramką rywali. W ostatniej akcji meczu mógł podawać do lepiej ustawionych partnerów, ale wolał oddać strzał, po którym piłka minęła bramkę.

Younes (5) W 65. minucie zmienił Insigne, ale dopiero w końcówce pokazał się z dobrej strony, gdy świetnie podawał najpierw do Allana, a potem do Mertensa.

Komentarzy: 1
Lolo
Lolo

Obie drużyny zasłużyły w tym meczu na 0 pkt. :d