Udinese 1:1 Napoli. Futbol za karę.

Podziel się tym artykułem

Oglądanie tego meczu był prawdziwą mordęgą. Obie drużyny zaprezentowały antyfutbol i szkoda, że za taką postawę nie przyznaje się punktów ujemnych.

Nie ma sensu powtarzanie tekstów dotyczących fatalnej sytuacji w klubie spod Wezuwiusza. To nie zmienia się bowiem od wielu tygodni. Zmienił się natomiast stosunek kibiców do tego, co się dzieje. O ile wcześniej przed każdym meczem liczyli na przełamanie złej passy, to teraz nie mają już chyba żadnych złudzeń. Drużyna gra źle i nic wskazuje na to, że jej postawa i wyniki ulegną poprawie.

Pierwsza połowa meczu w Udine to była prawdziwa antyreklama piłki nożnej. Przez początkowe 30 minut na boisku nie działo się właściwie nic. Trudno bowiem, żeby ciśnienie obserwatorów choć trochę podniosły strzały oddane zza pola karnego przez Sebastiana De Maio, Lorenzo Insigne i Seko Fofanę, skoro tylko ten ostatni pomylił się o mniej niż 10 metrów. Pierwsze, i jak się potem okazało ostatnie w tej połowie, celne uderzenie zostało oddane w 32. minucie. Fofana przejął piłkę na własnej połowie i nieniepokojony przez rywali podciągnął z nią kilkadziesiąt metrów. Potem podał między Kalidou Koulibaly\'ego i Mario Ruiego wprost do wbiegającego w pole karne Kevina Lasagni, a reprezentant Italii strzelił obok wybiegającego Aleksa Mereta do siatki i było 1:0.

Czy stracony gol podziałał mobilizująco na gości? Nie. Wprawdzie nadal byli zdecydowanie częściej przy piłce, ale raczej nie wiedzieli, co z nią zrobić. Warto odnotować jedynie wrzutkę w pole karne w wykonaniu Ruiego, po której Hirving Lozano minął się z piłką stojąc 3 metry przed bramką.

Po przerwie nieco ożywienia starał się wnieść Piotr Zieliński, ale jego przerzuty do wbiegającego w pole karne Giovanniego Di Lorenzo nie skutkowały bezpośrednim zagrożeniem dla bramkarza rywali. Podobnie jak kolejne niecelne strzały w wykonaniu Fernanda Llorente i Fabiana Ruiza. Choć trzeba oddać temu ostatniemu, że w 53. minucie dokonał wielkiej sztuki trafiając wreszcie w światło bramki. Strzał nie był mocny i nie sprawił wielkiego kłopotu Juanowi Musso, ale to już i tak był postęp.

Napoli grało ospale, bez energii i przekonania, a przede wszystkim bez pomysłu na pokonanie zmasowanej obrony Zebr. Wreszcie jednak stał się cud i pozytywny efekt przyniosło przebudzenie się Zielińskiego. W 69. minucie ruszył odważnie z piłką, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i to wystarczyło do zasiania niepokoju w szeregach gospodarzy. Polski pomocnik wykorzystał zamieszanie przed polem karnym, zwiódł Brama Nuytincka i z 16 metrów strzelił precyzyjnie obok Musso. Zdobył tym samym swojego pierwszego gola w tym sezonie.

Azzurri nie poszli za ciosem. Owszem, oddali jeszcze kilka strzałów, ale żaden z nich nie dawał wielkiej nadziei na objęcie prowadzenia. Dries Mertens i Amin Younes nie trafiali w bramkę, a Llorente uderzył w jej środek, gdzie oczywiście stał goalkeeper.

Warto jeszcze odnotować, że głupotą wykazał się Nikola Maksimovic. Serbski obrońca nie wybiegł na boisko, ale postanowił się wykazać obrażając sędziego liniowego, za co dostał dwie żółte kartki. Tym samym zwolnił się z konieczności przygotowywania się do kolejnego meczu ligowego.

Ale nie było to jedyne zachowanie, które wskazywało na sabotowanie gry. Większość zawodników Napoli zachowywała się tak, jakby nie wiedziała o co chodzi w futbolu. Symbolem postawy drużyny może być obrazek z końcówki meczu, gdy Rui przejął piłkę na własnej połowie, ale po chwili pozostało mu tylko bezradne rozłożenie rąk, bo żaden z kolegów nie zrobił choćby jednego energicznego kroku, aby ruszyć z szybką ofensywną akcją.

I tak właśnie wygląda obecnie drużyna Carlo Ancelottiego. Wszyscy czekają już chyba tylko na zakończenie tej żenującej zabawy.

OCENY (skala 1-10)

Meret (bez oceny) Trudno oceniać występ zawodnika, na którego bramkę rywale oddali jeden celny strzał. Meret nie zawinił przy stracie gola.

Di Lorenzo (4,5) W tym meczu był raczej skrzydłowym niż bocznym obrońcą, ale jego rajdy nie robiły wielkiego wrażenia. W drugiej połowie dostał sporo dobrych piłek od Zielińskiego, ale nie potrafił ich odpowiednio wykorzystać.

Koulibaly (5,5) Przez długi czas niepewny, często spóźniał się z interwencjami i grał na pograniczu faulu, albo po prostu faulował. Potem uspokoił grę i nie pozwalał rywalom na wbieganie pod bramkę Mereta. Inna sprawa, że zawodnicy Udinese nie wykazywali wielkiej chęci, aby to robić.

Manolas (5) Niewiele pracy, niewiele wysiłku.

Rui (4) Jedno dobre dośrodkowanie w pierwszej połowie. W obronie nikt go nawet nie postraszył, ale to po jego stracie piłki ruszyła bramkowa akcja gospodarzy.

Ruiz (3) Człapał przez cały mecz. Kopał od niechcenia piłkę, ale nie konstruował akcji ofensywnych. Oddał kilka strzałów, o których najlepiej zapomnieć.

Zieliński (6) W pierwszej połowie równie beznadziejny jak koledzy. Po przerwie wyraźnie się wyróżniał. To on dał sygnał do ataku i wreszcie zdobył pierwszego gola w sezonie.

Callejon (3) Kolejny fatalny mecz w jego wykonaniu. Chęcią do walki wykazał się właściwie tylko w stosunku do sędziego, który za dyskusje pokazał mu żółtą kartkę. Hiszpan zdecydowanie częściej wymachiwał rękami niż zagrywał piłkę nogami.

Insigne (2) W pierwszej połowie niemal zupełnie niewidoczny. Po przerwie zresztą też, bo zajął należną mu pozycję na ławce rezerwowych.

Mertens (3) W 72. minucie strzelił z kozła tuż obok bramki. Więcej pozytywów w tym meczu nie było.

Lozano (3) Kilka razy szarpał się z rywalami, ale nic z tego nie wynikało. Nie dostawał dobrych podań, ale sam też niczego nie wykreował.

Llorente (3) Zagrał całą drugą połowę. Oddał kilka strzałów, ale ani razu nie sprawił problemu bramkarzowi gospodarzy. Nadal bardzo nieskuteczny.

Younes (3) W 62. minucie zmienił Lozano. W 82. minucie oddał strzał, po którym piłka otarła się o plecy Nuytincka i wyszła za linię końcową. I tyle.

Komentarzy: 1
Mako
Mako

Mam nadzieję że nie dadzą ciała z Genkiem i uratują chociaż Ligę Mistrzów. W serie A pozostaje walka o puchary ale chyba już z nowym trenerem a i może ze zmienionym mocno składem