Napoli 4:0 Genk. A jednak potrafią grać!

Podziel się tym artykułem

Napoli bez problemu pokonało belgijskiego rywala i zapewniło sobie awans do 1/8 finału rozgrywek. Największa w tym zasługa Arkadiusza Milika, który ustrzelił hat-trick.

Pojedynek decydujący o wyjściu z grupy odbywał się w specyficznej atmosferze. Wcześniej ogłoszono, że niezależnie od wyniku trener Carlo Ancelotti pożegna się z klubem podczas pomeczowej konferencji.

Od początku Napoli ruszyło z impetem na rywala. Już w pierwszej minucie Piotr Zieliński dobrze zagrał na lewym skrzydle do Arkadiusza Milika, ale powracający po kilkutygodniowej przerwie napastnik nie zdołał opanować piłki. Kilkadziesiąt sekund później Fabian Ruiz podał prostopadle do Driesa Mertensa, a ten wywalczył rzut rożny. Belg ustawił piłkę w narożniku boiska i dośrodkował wprost na głowę Kalidou Koulibaly\'ego. Senegalczyk trafił w poprzeczkę. Wydawało się więc, że goście mogą przez chwilę odetchnąć. Tak pomyślał zapewne Jhon Lucumi i postanowił podać do własnego bramkarza. Niespełna 18-letni Maarten Vandevoordt został tym samym wsadzony na minę i... nie wytrzymał ciśnienia. Zaatakowany przez Milika i Mertensa pogubił się i Polak wbił piłkę do siatki. 1:0 w 3. minucie meczu!

W kolejnych minutach Genk próbował odrobić stratę. Junya Ito ogrywał Mario Ruiego, Paul Onuachu walczył o górne piłki, a Joseph Paintsil oddał dobry strzał z 25 metrów, ale te wysiłki nie przynosiły bramkowego efektu. Najlepszą okazję zmarnował Onuachu, który otrzymał dobre podanie od Ito, ale z 16 metrów strzelił obok bramki.

Potem nastąpiła seria fantastycznych, dalekich podań w wykonaniu Allana. Pierwsze z nich zmarnował Jose Callejon wycofując piłkę w pole karne do... nikogo. Drugie pozwoliło Giovanniemu Di Lorenzo na dośrodkowanie, ale Milik był w zbyt trudnej sytuacji, by głową skierować piłkę do bramki. Trzecie zakończyło się już pełnym sukcesem. Znowu na prawej stronie uruchomiony został Di Lorenzo, który błyskawicznie podał na 6. metr przed bramką. Tam znalazł się Milik i strzelił obok bramkarza na 2:0!

Przez kilka kolejnych minut trwała wymiana ciosów, choć żaden z nich nie wyglądał na nokautujący. Groźnie zaatakował Ito, ale piłkę przechwycił Alex Meret. Z drugiej strony Lucumi ratował się wybiciem piłki na rzut rożny po znakomitym podaniu Milika i dośrodkowaniu Di Lorenzo. A potem znowu swój kunszt zademonstrował Allan. Tym razem Brazylijczyk przerzucił piłkę do Callejona, a ten zdołał jeszcze trącić piłkę i został sfaulowany przez Vandevoordta. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Milik, strzelił pewnie do siatki i tym samym skompletował klasyczny hat-trick!

Przed przerwą dobrą okazję zaprzepaścił jeszcze Onuachu, który w polu karnym uprzedził Koulibaly\'ego i ograł Ruiza, ale strzelił tuż nad poprzeczką.

Druga połowa była mniej intensywna. Obie drużyny zdawały sobie sprawę, że kwestia zwycięstwa jest już rozstrzygnięta. Mimo to Genk zaczął grać lepiej. Przede wszystkim goście wywierali teraz większą presję na rywalu, z większą wiarą w powodzenie starali się walczyć o piłkę już na połowie Azzurrich. Nie przynosiło to jednak efektu w postaci sytuacji podbramkowych. Podopieczni Hannesa Wolfa oddawali jedynie niegroźne strzały zza pola karnego (Paintsil i Patrik Hrosovsky). Na drugą bramkę równie źle strzelali Allan i Ruiz.

Wreszcie jednak nastąpiło ostateczne tąpnięcie. Tym razem dalekim podaniem popisał się Koulibaly, Ruiz przekazał piłkę do Callejona, a ten uderzył z woleja z 14 metrów. Futbolówka uderzyła w rękę rozpaczliwie interweniującego Caspera De Norre i sędzia po raz drugi tego wieczoru podyktował rzut karny. Tym razem do piłki podszedł Mertens i techniczną podcinką w środek bramki podwyższył prowadzenie na 4:0.

Goście nie załamali się i już po chwili mogli zdobyć gola. Konstantinos Manolas nie powstrzymał wbiegającego w pole karne Ianisa Hagiego i przed bramką Napoli zrobiło się wielkie zamieszanie. Piłkę próbowali wbić do siatki Onuachu, Theo Bongonda i Hagi, ale dobrze zachowujący się Meret i mnóstwo szczęścia pozwoliło gospodarzom na zachowanie czystego konta.

Do końca meczu więcej akcji przeprowadzali zawodnicy z Belgii. Na prawym skrzydle szalał Bongonda, ale ostatecznie jedynym jego osiągnięciem było to, że za faule na nim żółte kartki dostali Rui i Koulibaly. Efektu nie przyniosły również strzały Hagiego, choć ten oddany z rzutu wolnego spod linii bocznej boiska mógł zaskoczyć Mereta, ale piłka trafiła w boczną siatkę.

Warto jeszcze odnotować, że w 72. minucie na boisku pojawił się Gianluca Gaetano. Młody zawodnik tym samym zadebiutował w Lidze Mistrzów, zarazem otrzymując pierwszą w tym sezonie szansę na pokazanie się w meczu pierwszej drużyny.

Od początku wtorkowego meczu wyglądało na to, że gospodarze chcą godnie pożegnać doświadczonego szkoleniowca. A może właśnie zademonstrowali, że w każdej chwili są gotowi do gry na najwyższych obrotach, ale nie zawsze im na tym zależy? Czy może po prostu opadły z nich emocje z ostatnich tygodni i wreszcie pokazali, na co ich stać? Któż to wie?

Po meczu okazało się, że Ancelotti jednak nie podaje się do dymisji. I wydaje się, że to świetne podsumowanie bałaganu panującego w klubie.



OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Rywale oddawali na jego bramkę niegroźne strzały zza pola karnego. Ale Meret musiał także interweniować w trudnych sytuacjach w polu bramkowym, jak w 76. minucie, gdy nie dał się pokonać w wielkim zamieszaniu.

Di Lorenzo (7,5) Znowu występ na miarę tego, co pokazywał na początku sezonu. Spokojny i pewny w obronie, bardzo aktywny w akcjach ofensywnych. Jego wejścia prawą stroną robiły olbrzymie zamieszanie w szeregach Genku. Asysta przy drugim golu Milika.

Manolas (6) W destrukcji niezły, chociaż w 76. minucie nie zatrzymał w polu karnym Hagiego i pod bramką zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Znacznie gorzej szło mu wyprowadzanie piłki z własnej połowy, jego podania zwykle były niepewne, albo po prostu niecelne.

Koulibaly (6,5) Generalnie dość pewny w obronie, ale musiał być zaskoczony, gdy Onuachu starł się z nim w twardym pojedynku siłowym. Miał też problem z powstrzymaniem Bongondy i musiał ratować się faulem, za który otrzymał żółtą kartkę. Próbował zdziałać coś w ofensywie, ale ostatecznie skończyło się na prężeniu muskułów.

Rui (6) Początkowo często ogrywany przez Ito. Potem zorientował się, jak powstrzymywać Japończyka, i robił to z dobrym skutkiem. W drugiej połowie zaczął go nękać Bongonda. Dośrodkowania w jego wykonaniu nie były olśniewające, chociaż zwłaszcza w drugiej połowie Portugalczyk był mocno zaangażowany w akcje ofensywne drużyny.

Zieliński (6) Nie był wiodącą postacią ani w rozbijaniu akcji przeciwnika, ani w kreowaniu akcji ofensywnych. Często był przy piłce, ale najlepiej sprawdzał się w sytuacjach, gdy trzeba było uspokoić grę.

Ruiz (6) Kilka dobrych akcji, ale też jak zwykle w ostatnim czasie zbyt wiele niedbałych zagrań, które mogły bardzo zaszkodzić drużynie. Po raz kolejny nie potrafił oddać groźnego strzału.

Allan (8) Kilka razy dał się ograć w środku pola, ale to były incydenty. Nikomu nie odpuszczał, walczył, szarpał. Przede wszystkim był jednak najbardziej kreatywnym zawodnikiem. Jego dalekie podania były po prostu genialne.

Callejon (6,5) Wywalczył oba rzuty karne, kilka razy brał udział w dobrych akcjach drużyny. Mocno angażował się w grę obronną, w której dobrze ubezpieczał ofensywnie usposobionego Di Lorenzo. Nie był błyskotliwy, ale swoje zrobił.

Mertens (6) Wykorzystał rzut karny. Miał spory udział także przy pierwszym golu, bo bez jego wsparcia presja Milika na bramkarzu prawdopodobnie by nie wystarczyła. Ale poza tym za dużo było w jego wykonaniu chaosu i niecelnych podań.

Milik (9) Wreszcie zagrał świetny mecz w Lidze Mistrzów! Zdobył klasyczny hat-trick i naprawdę na to zasłużył - ambicją, walką, aktywnością na znacznej części boiska. Nie grał egoistycznie, potrafił podłączyć się pod ciekawe, kombinacyjne akcje. Brawo!

Gaetano (5,5) Wszedł w 72. minucie. Widać było, że brakuje mu wyczucia i nie zawsze podejmuje dobre decyzje. Nawet efektowne założenie siatki Hagiemu zasługuje raczej na naganę za ryzyko podjęte pod własnym polem karnym niż na brawa. Powinien dostawać więcej szans na grę w poważnym towarzystwie, w innym przypadku czas przestaje działać na jego korzyść.

Lozano (5) Zagrał przez kilkanaście minut. Mało, ale zdążył stracić kilka razy piłkę.

Llorente (6) Też nie miał wiele czasu na dołożenie swojej cegiełki do sukcesu drużyny. Nie dostał dobrej piłki w polu karnym rywali, ale przynajmniej starał się pomagać w obronie.

Komentarzy: 2
Mike
Mike

Długo czekałem na taką ocenę dla Milika, no i proszę, nareszcie : D Chłopcy potrafią grać, to widać. Co więc było problemem, brak motywacji? No bo chyba Genk nie jest kilka poziomów od Udinese, z którym ledwo remisujemy, czy Bologny, z którą przegrywamy... Zobaczymy, jak zadziała "nowa miotła"

Mako
Mako

Milik zasłużył na 10 :) Nareszcie zagrał dobrze. Z całym szacunkiem do Carlo, zmiana się przyda, aby ugasić pożar. Byleby trafił się rozsądny trener z odpowiednim podejściem, mediator. A póki co świętujmy, bo w Lidze Mistrzów nasi są niepokonani!