Napoli 1:3 Inter. Wieczór dwóch króli.

Podziel się tym artykułem

Miało być podtrzymanie nadziei, a skończyło się kolejną przykrą porażką. Inter wygrał ten mecz w pełni zasłużenie, bo obecnie jest drużyną zdecydowanie lepszą od Napoli. I ma w swoich szeregach duet Lukaku-Martinez.

Przed poniedziałkowym pojedynkiem można było żyć nadzieją na przełamanie i nowy początek. Bo przecież w ostatnim meczu 2019 roku udało się wyszarpać 3 punkty. Bo Gennaro Gattuso miał wreszcie sporo czasu na pracę z zespołem. Bo Inter nie wygrał ligowego meczu w Neapolu od ponad 22 lat. Cóż, kibic bywa naiwny i czasem na siłę szuka pozytywów.

Pierwsza akcja mogła podtrzymać optymistyczne podejście kibiców spod Wezuwiusza. Lorenzo Insigne dobrze dośrodkował z lewej strony, a Arkadiusz Milik wyskoczył zza pleców Stefana de Vrija i uderzył głową z pięciu metrów. Niestety, Polak strzelił nad poprzeczkę. Po chwili miny nam jednak zrzedły, bo błyskawiczną akcję przeprowadzili rywale. Lautaro Martinez podał w środkowej strefie do Romelu Lukaku, a ten pognał w kierunku pola karnego, minął Alexa Mereta i strzelił w kierunku bramki. Ofiarną interwencją piłkę zatrzymał przed linią bramkową Mario Rui. I choć po chwili okazało się, że Belg znajdował się na spalonym, przekonaliśmy się, jak groźną bronią dysponuje Antonio Conte.

W kolejnych minutach obie drużyny starały się zagrozić bramce przeciwnika. Z jednej strony olbrzymie zamieszanie na połowie Napoli robił atletyczny Lukaku, z drugiej - dobre podania od partnerów marnował Insigne. W tym okresie nie było może wielu fajerwerków, ale gra toczyła się w szybkim tempie, a obie ekipy zawzięcie walczyły o każdą piłkę. Wydawało się, że bramka w końcu musi paść. I padła. W 14. minucie w niegroźnej sytuacji Giovanni Di Lorenzo poślizgnął się w okolicach środka boiska, Lukaku przechwycił piłkę i pobiegł w kierunku bramki. Towarzyszący mu w kontrze Martinez skupił na sobie uwagę Konstantinosa Manolasa, a Belg zwiódł przed polem karnym Elseida Hysaja i strzelił z 14 metrów. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. 0:1.

Od tego momentu wzrosła dominacja gości. Podopieczni Conte starali się stłamsić zdezorientowanych rywali i jak najszybciej podwyższyć prowadzenie. W ciągu kilku minut Roberto Gagliardini uderzył zza pola karnego, Matias Vecino sprytnie strzelił głową po rzucie rożnym, a Martinez huknął z ostrego kąta po błędzie Hysaja. We wszystkich tych sytuacjach na wysokości zadania stanął jednak Meret i wydawało się, że jego skuteczne interwencje w końcu przebudzą kolegów. Jednak w 33. minucie to właśnie goalkeeper popełnił fatalny błąd. Po świetnym prostopadłym podaniu od Marcelo Brozovica Lukaku uderzył mocno z narożnika pola karnego. Meret stał w dobrym miejscu, ale fatalnie skierował piłkę między własnymi nogami wprost do bramki. 0:2.

Gospodarze wyglądali w tym okresie bardzo źle, ale pod koniec pierwszej połowy wreszcie się ocknęli. W 38. minucie Insigne wymienił dobre podania z Milikiem i strzelił technicznie z 12 metrów. Samir Handanovic z trudem, na raty poradził sobie z tym zagraniem. Kilkadziesiąt sekund później był już jednak bezradny. Piotr Zieliński świetnie przerzucił piłkę na prawo do Jose Callejona, ten od razu zagrał na trzeci metr przed bramką, a Milik bez trudu strzelił pod poprzeczkę. Zrobiło się 1:2 i Napoli poczuło, że może jeszcze w tym meczu sporo zdziałać. Jeszcze przed przerwą miało szansę na wyrównanie. Niestety, po precyzyjnym dośrodkowaniu Ruiego Milik uderzył z 6 metrów ramieniem zamiast głową i zmarnował dobrą okazję.

Od razu po rozpoczęciu drugiej połowy polski napastnik miał kolejną okazję, żeby pokazać, że nie jest gorszy od Lukaku. Wzorem Di Lorenzo błąd popełnił Brozovic, ale Milik nie potrafił tego wykorzystać i po jego spóźnionym podaniu Insigne nie zagroził poważnie bramce Handanovica. Potem Napoli coraz częściej prowadziło grę. Zawodnicy Gennaro Gattuso wymieniali między sobą po kilkanaście podań i próbowali przebić się przez świetnie ustawione zasieki Interu. Wystarczył jednak kolejny koszmarny błąd któregoś z Azzurrich i zrobiło się 1:3. Tym razem fatalnie zachował się Manolas, który po dośrodkowaniu Vecino zatrzymał piłkę na piątym metrze w taki sposób, że Martinez spokojnie zdobył gola.

Po zainkasowaniu trzeciego ciosu mało kto wierzył jeszcze w zdobycie choćby jednego punktu. Gospodarze starali się jednak walczyć, w czym największy udział miał Zieliński. Polski pomocnik wreszcie wykazał się w trudnym okresie i pociągnął drużynę do energiczniejszej gry. Najbliżej powodzenia był Insigne, który z rzutu wolnego strzelił w poprzeczkę. Kilka razy musiał się wykazać Handanovic. Ale skończyło się tylko na próbach, bo Inter nie mógł już wypuścić z rąk cennego zwycięstwa. Nie starał się nawet nadmiernie, by było ono okazalsze, choć w doliczonym czasie gry kolejną szarżę przeprowadził Martinez i tylko interwencja na pograniczu faulu w polu karnym w wykonaniu Di Lorenzo pozwoliła na uniknięcie blamażu.

Mecz zakończył się sprawiedliwym wynikiem. Wprawdzie to gospodarze oddali dwukrotnie więcej strzałów i częściej byli przy piłce, ale nie po raz pierwszy same statystyki przekłamują rzeczywisty obraz gry. Inter zagrał rozważnie, miał na ten mecz i pomysł i odpowiednich wykonawców, od początku do końca zachowywał kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. No i bezwzględnie wykorzystywał fatalne indywidualne błędy rywali. Goście pokazali, że obecnie są po prostu zdecydowanie lepszą drużyną. Bo Napoli to teraz zwykły przeciętniak. A biorąc pod uwagę fakt, że poniosło już trzecią kolejną ligową porażkę na własnym boisku i od 19 października nie potrafi na San Paolo pokonać żadnego krajowego rywala, staje się powoli słabeuszem i chłopcem do bicia.

Już w najbliższą sobotę czeka nas wyjazdowy mecz z rewelacyjnie spisującym się Lazio. Strach się bać...

OCENY (skala 1-10)

Meret (5) Obronił kilka groźnych strzałów, ale popełnił fatalny błąd przy drugim golu rywali, który mocno wpłynął na losy meczu.

Rui (4) Dużo biegania, dużo szumu, ale mało pożytku. Mnóstwo niecelnych podań, choć zdarzyły mu się także dobre, jak w 45. minucie, gdy precyzyjnie dośrodkował do Milika.

Di Lorenzo (4) Znowu musiał (?) zagrać jako stoper i nie zawsze wychodziło mu to dobrze. Największy błąd popełnił jednak przy wyprowadzaniu akcji z własnej połowy, gdy otworzył rywalom drogę do zdobycia pierwszego gola. Zagubiony, pozbawiony możliwości przeprowadzania akcji ofensywnych skrzydłem. Szkoda, że jego potencjał jest marnowany przez ustawianie na środku obrony.

Manolas (4) Gdy drużyna nabierała rozpędu i pojawiła się nadzieja na wyrównanie, grecki stoper sprezentował przeciwnikowi gola. Zachował się beznadziejnie w tej sytuacji, ale przy innych interwencjach też nie był pewny. Co prawda zaliczył najwięcej odbiorów piłki, ale kolekcjonował je w niegroźnych sytuacjach. O wyprowadzaniu piłki z własnej połowy szkoda nawet wspominać.

Hysaj (5) W Napoli już raczej nie podniesie poziomu swojej gry, trudno spodziewać się po nim cudów. Ale akurat w tym meczu błysnął na tle kolegów z obrony, bo przynajmniej uniknął kompromitujących błędów. Kilka razy nieźle podłączył się pod akcje ofensywne.

Allan (3) Właściwie trudno powiedzieć, jaką pozycję na boisku obecnie zajmuje. Momentami jest najbardziej wysuniętym napastnikiem, po chwili broni na boku defensywy. Za to nie robi tego, co potrafi najlepiej, bo w całym meczu zanotował zaledwie 2 (!) odbiory piłki. Nie stanowił żadnej zapory przy szybkich kontrach Interu, bo zwykle był po prostu zupełnie gdzie indziej. Czy to jakiś innowacyjny pomysł Gattuso?

Ruiz (3) Tempo, jakie nadaje akcjom ofensywnym, powoduje, że rywal jest już dawno ustawiony w obronie, gdy Napoli dopiero przekracza linię środkową. Ma świetne statystyki, jeśli chodzi o procent celnych podań, ale problem w tym, że nawet jego celne podania często zmuszają partnerów do walki o piłkę, a w najlepszym przypadku po prostu do zatrzymania się. Powolny, mało zwrotny, jako zawodnik ustawiony najbardziej centralnie przepuszczał przeciwników przez środek boiska bez wyraźnej reakcji. Najmocniej dał się rywalom we znaki strzelając w ich ławkę rezerwowych.

Zieliński (6,5) Jedyny jasny punkt drużyny. Zwłaszcza w drugiej połowie grał z wielką swobodą i pewnością siebie, brał na siebie ciężar rozgrywania akcji, podawał do partnerów. Miał znaczny udział przy zdobyciu gola. Sam także próbował coś strzelić i tym razem nawet zdarzyło mu się zmusić bramkarza do jakiegoś wysiłku. Oby błyszczał tak również w kolejnych meczach, może koledzy i drużyna z tego skorzystają.

Callejon (5) Zagrał trochę lepiej niż w wielu poprzednich meczach, ale to ciągle za mało. Brakuje szybkich akcji skrzydłem i precyzyjnych dośrodkowań w jego wykonaniu. Zachował się jednak dobrze przy golu, gdy w swoim stylu wyłożył piłkę przed bramkę.

Insigne (4) Zaczął od dobrego podania do Milika, ale potem było coraz gorzej. Zwłaszcza w pierwszej połowie notował mnóstwo niecelnych podań, podejmował złe decyzje, oddawał kiepskie strzały. Po przerwie zdarzało mu się nieźle współpracować z Zielińskim i Ruim, dobrze wykonał także rzut wolny, gdy trafił w poprzeczkę. Ale to wciąż wielkie rozczarowanie i coraz trudniej uwierzyć, że pociągnie tę drużynę gdzieś indziej niż w jeszcze niższe rejony tabeli.

Milik (5,5) Strzelił kolejnego gola i za to oczywiście należą mu się brawa. Kilka razy dobrze zagrał klepkę z Insigne. Ale znowu zmarnował kilka sytuacji, nie wywierał też nadmiernej presji na rywalu i na tle świetnego duetu napastników Interu wypadł blado.

Lozano (2) Kolejna odsłona dramatu. Zagrał tylko 10 minut, ale w tym czasie zdążył popełnić masę błędów i znowu pokazać, że jego transfer to na razie totalna klęska.

Komentarzy: 1
Lolo
Lolo

Cieszy gra Zielińskiego, który już na początku meczu miałby asystę gdyby nie beznadziejne przyjęcie piłki przez Insigne. Nad resztą można spuścić zasłonę milczenia.