Napoli 0:2 Fiorentina. Asy z B klasy.

Podziel się tym artykułem

Mecze Napoli przestały być jedynie irytujące i denerwujące. Teraz są przede wszystkim żenujące, a ich oglądanie stało się bolesnym doświadczeniem. Porażka z Fiorentiną to już nawet nie niespodzianka. Napoli jest obecnie chłopcem do bicia.

Opisywanie kolejnego fatalnego występu Azzurrich nie ma większego sensu, tym bardziej, że w sobotni wieczór na San Paolo działo się bardzo niewiele. Ot, przyjechała przeciętna ekipa, która spisuje się poniżej oczekiwań, i bez problemu pokonała słabeusza, który tylko bezradnie wierzgał nóżkami i udawał, że gra w tej samej lidze. Jednak pokrótce opiszę te męczarnie.

W pierwszej połowie jedynym pomysłem gospodarzy na zdobycie gola były prostopadłe podania, które miały szukać któregoś z zawodników w polu karnym rywala. Kilka z nich wyglądało całkiem dobrze, a dwa dotarły nawet do adresata. W 12. minucie Jose Callejon wrzucił daleką piłkę w pole karne, a Arkadiusz Milik, mimo dość trudnej sytuacji, oddał niebezpieczny strzał z woleja. Bartłomiej Drągowski obronił z wielkim trudem. Lepszą sytuację miał Callejon. Nieatakowany przez nikogo Hiszpan wbiegł w pole karne i z 8. metra uderzył głową piłkę wrzuconą precyzyjnie przez Fabiana Ruiza, ale... nie trafił w bramkę. I na tym można zakończyć opisy akcji ofensywnych gospodarzy, bo przecież szkoda czasu na wspominanie o serii słabych strzałów zza pola karnego.

A co robili goście? Cóż, przede wszystkim dbali o spokój Drągowskiego i skupili się na zabezpieczaniu tyłów. No i od niechcenia sobie atakowali, dzięki czemu mogli zdobyć kilka bramek. Już w 2. minucie Nikola Milenkovic oddał strzał głową z pięciu metrów, ale trafił wprost w Davida Ospinę. W 10. minucie Pol Lirola ograł na prawym skrzydle Lorenzo Insigne i dośrodkował w pole karne. Giovanni Di Lorenzo nie zatrzymał piłki, ale Gaetano Castrovilli nie skorzystał z tego i z pięciu metrów strzelił obok słupka. Potem goście mogli dostać szansę w postaci rzutu karnego, ale po długich analizach sędzia nie zdecydował się na jego podyktowanie za zagranie ręką Allana.

W końcu jednak Viola osiągnęła swój cel. W 26. minucie Castrovilli przerzucił piłkę na prawą stronę pola karnego, Marco Benassi zgrał na ósmy metr, a nieniepokojony przez obrońców Federico Chiesa strzelił spokojnie do siatki. Kilka minut później Patrick Cutrone mógł podwyższyć prowadzenie, ale po jego uderzeniu głową z ostrego kąta Ospina wyciągnął piłkę spod poprzeczki. Kolumbijczyk nie zawiódł także w 42. minucie, gdy po błędzie Sebastiano Luperto Benassi uderzył mocno z linii pola karnego.

Po przerwie odżyły na chwilę nadzieje kibiców Napoli. W 51. minucie Insigne dobrze uderzył z 22 metrów, ale piłka trafiła w słupek. I... na tym już koniec ofensywnych popisów gospodarzy. A że rywale też nie szaleli, to działo się naprawdę niewiele.

Jednak nawet w takich okolicznościach podopieczni Giuseppe Iachiniego zdołali zaprezentować dwie efektowne akcje. W 56. minucie Castrovilli i Chiesa w popisowy sposób rozklepali na pograniczu pola karnego Ruiza, Di Lorenzo i Konstantinosa Manolasa, ale strzelec pierwszego gola meczu tym razem został wspaniale zastopowany przez Ospinę. W 74. minucie bramkarz gospodarzy był już jednak bezradny. Na prawym skrzydle Lirola zagrał szybko do Dusana Vlahovica, a Serb bez problemu zwiódł Luperto i strzelił tuż przy dalszym słupku.

I to by było na tyle. Napoli zagrało kolejny fatalny mecz. Biło głową w mur, grało bez przekonania i chęci. Przykro było patrzeć na bezradność zawodników, którzy tak niedawno radzili sobie świetnie z Liverpoolem. To jest obecnie jedynie namiastka drużyny. Ba, trudno powiedzieć, żeby to w ogóle była drużyna. I naprawdę wizja walki o utrzymanie zaczyna być coraz bardziej realna. Przy takiej grze Napoli nie jest już groźne dla nikogo. A że w klubie brakuje ludzi, którzy wiedzieliby, jak zaradzić problemom, czeka nas nerwowa dalsza część sezonu.



OCENY (skala 1-10)

Ospina (6) Nie ponosi winy za stracone bramki. W kilku sytuacjach błysnął umiejętnościami, przede wszystkim po strzałach Chiesy i Cutrone.

Hysaj (5) Zaczął na prawej obronie, potem przeniósł się na drugą stronę boiska. O dziwo, na lewej stronie dawał sobie nieźle radę. W tym meczu był najlepszym defensorem drużyny.

Manolas (4) Zniechęcony, rozbity, czasem brakowało mu odpowiedniej koncentracji. Nie popełniał rażących błędów, ale za Chiesą nadążał chyba tylko wzrokiem.

Luperto (4) Pomysł ustawienia go na prawej obronie był co najmniej dziwny. Przez pół godziny Sebastiano nie wiedział, jak sobie poradzić z Lirolą, o przeprowadzaniu akcji oskrzydlających nawet nie wspominając. Po przejściu na środek obrony grał niepewnie. W 42. minucie po wrzutce Cutrone wyłożył piłkę Benassiemu. W drugiej połowie nie potrafił zatrzymać Vlahovica i ten strzelił gola.

Di Lorenzo (3) Dopasował się do kolegów i też już gra źle. Jako stoper najpierw skiksował przy dośrodkowaniu Liroli i przepuścił piłkę do Castrovillego, a potem zostawił mnóstwo miejsca Chiesie, który bez problemu strzelił bramkę. Jako prawy obrońca pokazał, że problem tkwi nie w ustawieniu, ale w formie. Na swojej koronnej pozycji grał bez energii, w żaden sposób nie pomógł w przełamaniu niemocy.

Allan (3) Mało widoczny. Nie zanotował żadnego odbioru piłki. Zszedł z boiska po 56 minutach.

Ruiz (3,5) Grał swoje, czyli dreptał i klepał piłkę na środku boiska, podając głównie do tyłu. Dlaczego przebywał na boisku przez 90 minut? Jedno dobre podanie do Callejona chyba nie jest wystarczającym uzasadnieniem.

Zieliński (3,5) Jedno czy dwa niezłe podania. Za to mnóstwo niedokładności, niecelnych zagrań i nieporadności.

Insigne (4,5) Drużyna gra tak fatalnie, że jej kapitanowi wystarczą drobne "wyczyny", żeby wyglądać na najlepszego z graczy ofensywnych. Zanotował kilka niezłych prostopadłych podań, starał się ciągnąć grę. Niewiele z tego wynikało, ale przynajmniej się starał. Chyba.

Callejon (3) Mógł mieć pretensje do kolegów, którzy podawali mu bardzo nieprecyzyjnie. Ale gdy już dostał świetną piłkę od Ruiza, zmarnował ją. Właściwie prawie w ogóle nie brał udziału w grze.

Milik (4) Oddał dobry strzał w dość trudnej sytuacji po podaniu Callejona. Poza tym nie miał okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Wracał po piłkę nawet na własną połowę i tam był bardziej widoczny niż w polu karnym Violi.

Demme (4) Zmienił Allana, ale oblicza drużyny nie zmienił. Mógł się wyróżnić otrzymaniem czerwonej kartki, ale sędzia nie był nadmiernie restrykcyjny. Nowy zawodnik Napoli gra dość zachowawczo i bezpiecznie, ale i tak nie unika błędów.

Lozano (4,5) Zmienił Zielińskiego i starał się rozruszać drużynę. Więcej było robienia wiatru niż konkretnych korzyści, ale Meksykanin nie schował się za plecami kolegów. Dzięki niemu na prawym skrzydle wreszcie coś zaczęło się dziać.

Llorente (3) Po niezłym podaniu Di Lorenzo strzelał głową z ośmiu metrów, ale nie trafił w bramkę. Poza tym miotał się bez sensu, nie zaliczył choćby jednego dobrego zagrania.

Komentarzy: 2
Mako
Mako

To się nie dzieje, to tylko zły sen

Mike
Mike

Ależ to jest przerażające. Boję się co będzie zaraz z Lazio i Juve, nie mówiąc już o Barcelonie...