Sampdoria 2:4 Napoli. Szalone zwycięstwo w Genui!

Podziel się tym artykułem

To był po prostu szalony mecz i prawdziwa wojna nerwów. Najpierw Napoli miało zwycięstwo w kieszeni, potem je straciło, by na koniec wyszarpać komplet punktów. Czy zaczyna się marsz w górę tabeli?

Sampdoria rozgrywa słaby sezon i cały czas musi oglądać się za siebie, bo w tabeli znajduje się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Z kolei Napoli wreszcie odbiło się od dna i po zwycięstwach nad Lazio i Juventusem wśród kibiców odżyły nadzieje na uratowanie sezonu. Zatem nic dziwnego, że to właśnie goście uchodzili za faworyta poniedziałkowego meczu.

Początek potwierdzał, że to Azzurri są obecnie w lepszej formie. Już w 3. minucie Piotr Zieliński dośrodkował z lewej strony, a Arkadiusz Milik zachował się lepiej niż próbujący mu przeszkadzać Omar Colley i strzałem głową pokonał Emila Audero.

W kolejnych minutach brakowało efektownych akcji, chociaż Milik próbował podwyższyć wynik strzałem zza pola karnego, a Fabio Quagliarella miał swoją pierwszą okazję, gdy obrońcy zostawili go na środku pola karnego. Król strzelców poprzedniego sezonu strzelił jednak zbyt lekko. Ale w 16. minucie było już 2:0 dla gości. Mario Rui dośrodkował z rzutu rożnego, Giovanni Di Lorenzo podbił piłkę głową, a stojący w okolicach dalszego słupka Eljif Elmas poradził sobie z chaotycznie interweniującym Karolem Linettym i strzelił do siatki między nogami Audero.

Szybkie zdobycie dwubramkowej przewagi mocno uspokoiło zawodników Gennaro Gattuso. Wprawdzie nie spieszyli się oni z konstruowaniem kolejnych akcji, ale wyraźnie dominowali i wydawało się, że w pełni panują nad sytuacją. Jednak w 26. minucie, po ospale prowadzonej akcji, gospodarze nieoczekiwanie zdołali odrobić część strat. Albin Ekdal wrzucił z prawej strony piłkę i ta trafiła do Quagliarelli. Stojący przed nim Elseid Hysaj poślizgnął się i 37-letni napastnik Sampdorii bez problemu oddał strzał z woleja, po którym piłka została jeszcze dotknięta przez Alexa Mereta, ale ostatecznie wpadła do siatki.

Od tego momentu gra się wyrównała, a gospodarze atakowali z coraz większą wiarą w powodzenie. Wydawało się, że kolejne gole są tylko kwestią najbliższych minut. Z jednej strony dobrze strzelał Milik, ale po jego pierwszym uderzeniu głową z 8 metrów piłka nieznacznie minęła słupek, a po kolejnym - leciała do bramki, ale w ostatniej chwili została wybita przez Audero. Z drugiej strony boiska najgoręcej było w 40. minucie. Linetty przerzucił piłkę z prawego skrzydła, z lewej strony pola karnego podawał ją Jakub Jankto, a na piątym metrze przejął Manolo Gabbiadini. Ten lekko skiksował, ale piłka ostatecznie trafiła do stojącego przed samą bramką Gastona Ramireza. Na szczęście Urugwajczyk huknął w słupek i na przerwę goście schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.

Druga połowa toczyła się w szybkim tempie, gra była twarda, czasami dochodziło do zbyt ostrych interwencji. Z pewnością nie było nudno i spokojnie. W szeregach gospodarzy najgroźniejszy był Quagliarella. W 49. minucie strzelił on obok słupka, podobnie 3 minuty później. W końcu jednak podopieczni Claudio Ranierego trafili do siatki. W 55. minucie Gabbiadini przejął piłkę w środku pola, wymienił podania z Jankto i wreszcie podał do Gastona, a ten, przy słabo broniącym Konstantinosie Manolasie, strzelił z bliska przewrotką i sędzia wskazał na środek boiska. Dopiero po analizie VAR okazało się, że w początkowej fazie akcji Gabbiadini pomógł sobie ręką i prowadzenie pozostało w rękach Napoli.

W 60. minucie Hysaj dobrze podał do Insigne, ten minął przed polem karnym Colleya i uderzył z 18 metrów w słupek. Wprawdzie Zieliński dobił piłkę do siatki, ale powtórki pokazały, że Polak stał na spalonym. W 68. minucie znowu świetną okazję miał Quagliarella, który znalazł się z piłką w polu karnym. Di Lorenzo i Manolas ofiarną interwencją wspólnie zablokowali jego strzał. Ale już minutę później Grek nie poradził sobie ze znakomitym napastnikiem i w dość niepozornej sytuacji sfaulował go w polu karnym. Sędzia sprawdził wszystko na VAR i podyktował rzut karny. Gabbiadini uderzył przy słupku i choć Meret sięgnął jeszcze piłkę, ta wpadła do siatki i był remis.

Wiele wskazywało na to, że mecz nie skończy się wynikiem 2:2. Obie drużyny starały się zdobyć kolejne gole. I wreszcie udało się gościom. W 83. minucie Insigne wymienił podania z Ruim i strzelił z linii pola karnego. Piłka uderzyła w głowę Colleya i spadła pod nogi Diego Demme, a ten spokojnie skierował ją do bramki. Znowu prowadzenie! Ale to przecież nie koniec, bo Sampdoria nie odpuszczała. Sędzia doliczył siedem minut i każda z nich była niezwykle nerwowa. Ale kiedy już wszystkie minęły, w ósmej minucie dodatkowego czasu gry jeszcze jednego gola strzeliło Napoli. Po dalekim wybiciu przez Hysaja do piłki biegł Milik. Uprzedził go wybiegający przed pole karne Audero, ale piłka trafiła do Driesa Mertensa. Belg nie zawahał się i z 30 metrów strzelił do pustej bramki. Koniec! 4:2! Co za szaleństwo, co za nerwy!

Można mieć zastrzeżenia do drużyny za wypuszczenie z rąk dwubramkowego prowadzenia w pierwszej połowie. Można się zastanawiać, czy Sampdoria jest na tyle silnym rywalem, by tak mocno postraszyć ekipę z wciąż znaczącymi aspiracjami. Można narzekać na postawę wielu zawodników Gattuso. Ale koniec końców warto docenić, że drużyna wreszcie sprawdza się w twardej walce, zdobywa punkty i... kto wie, na co jeszcze ją stać w tym dziwnym sezonie. Może jeszcze da nam powody do radości?

OCENY (skala 1-10)

Meret (6,5) Był blisko obronienia obu strzałów, po których padły gole dla Sampdorii. W tych sytuacjach zabrakło mu szczęścia, ale i tak zanotował w całym meczu osiem skutecznych interwencji. Trzeba jednak przyznać, że strzały gospodarzy nie należały do najgroźniejszych.

Rui (6,5) Nie przeszkodził Ekdalowi w dośrodkowaniu, po którym padł pierwszy gol dla Sampdorii. Kilka razy miał także problemy z zatrzymaniem Gabbiadiniego i Linetty\'ego. Miał za to udział przy golu Elmasa, bo precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego, i przy bramce Demme, bo zagrał dobrą klepkę z Insigne. Zanotował też kilka innych dobrych podań, jak choćby w 38. minucie, gdy dośrodkował do Milika. Walczył do upadłego, często rywale musieli go po prostu faulować.

Di Lorenzo (5,5) Znowu na środku obrony, choć sporo pracy miał także na lewej stronie, gdzie pomagał Ruiemu. Wspólnie z Manolasem mieli kilka skutecznych interwencji, ale też zostawiali stanowczo za dużo swobody Quagliarelli. Asysta przy golu Elmasa.

Manolas (5) Zagubiony, często spóźniony i bezradny. Miał szczęście, że VAR "unieważnił" gola strzelonego przewrotką przez Gastona, bo to Grek pozwolił na takie zagranie rywala. Z kolei potem VAR "nie darował" mu niepotrzebnego faulu na Quagliarelli w polu karnym. Zdecydowanie słabszy występ Manolasa.

Hysaj (6) Jak zwykle sporo chaosu i niepewności w grze, ale też sporo walki, udział w akcjach ofensywnych i asysta drugiego stopnia przy ostatnim golu. Przyzwoity mecz Albańczyka, mimo "zawalenia" pierwszego gola dla rywali.

Lobotka (4) Zaczął dobrze, bo w pierwszej fazie meczu był najbardziej widocznym zawodnikiem w środku pola. Po stracie gola jego gra się posypała. Miał problemy z koncentracją i precyzją podań, co kilka razy sprowadziło spore zagrożenie pod bramkę Mereta. Nie potrafił zatrzymać rywali. Zmieniony przez Demme po godzinie gry.

Elmas (5) Zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach Napoli, ale to nie był udany mecz w jego wykonaniu. Grał nerwowo, tracił zbyt dużo piłek. W przepychance przy linii bocznej dał pretekst sędziemu do pokazania czerwonej kartki, ale na szczęście skończyło się na żółtej.

Zieliński (5,5) Zaliczył asystę przy pierwszym golu, ale zarówno w okresie przewagi Napoli, jak i w sytuacjach kryzysowych nie był specjalnie widoczny. Jego akcje lewą stroną były zbyt wolne, często kończyły się stratą piłki. W grze destrukcyjnej zanotował trochę odbiorów, ale nie należał do zawodników, którzy walczyli najwytrwalej.

Callejon (5) Zaangażowany w grę defensywną, kilka razy zatrzymał akcje przeciwników. Znacznie mniej widoczny z przodu.

Insigne (6,5) Znacznie słabiej niż w poprzednich meczach, nie napędzał w takim stopniu akcji drużyny, nie był tak błyskotliwy, w jego grze było za dużo niedokładności. Ale ostatecznie ma duży udział w zdobyciu trzech punktów. W trudnym okresie zachował najwięcej zimnej krwi i z największą cierpliwością parł do przodu.

Milik (6,5) Strzelił gola. Oddał też kilka innych dobrych strzałów głową. Był pierwszym obrońcą drużyny i często pomagał w odbieraniu piłki w okolicach środka boiska.

Demme (6) Wchodząc za Lobotkę miał uspokoić grę, ale... nie zrobił tego. Kilka razy stracił piłkę, sam bardzo rzadko odbierał ją przeciwnikowi. Znowu złapał żółtą kartkę. Ale i tak został bohaterem, choć za dokonanie zupełnie nie w jego stylu - zdobył bramkę na 3:2!

Mertens (6) Wrócił po kontuzji. Nie był zbyt widoczny, nie potrafił przebić się przez obronę Sampdorii. Ale okazał się skuteczny, bo wykorzystał okazję z ostatniej minuty meczu.

Politano W debiucie w Napoli otrzymał żółtą kartkę za symulowanie, choć można mieć wątpliwości co do słuszności tej (i nie tylko tej) decyzji sędziego. Poza tym nie zaistniał w tym meczu, więc na zachętę... zostaje bez oceny.

Komentarzy: 1
Mako
Mako

To nie było spokojne zwycięstwo...:)