Napoli 3:1 SPAL. Trochę radości, trochę beztroski.

Podziel się tym artykułem

Zwycięstwo przyszło tym razem bez trudu, przewaga Napoli nie podlegała dyskusji. Można mieć zastrzeżenia do niektórych elementów gry, ale generalnie wszystko poszło zgodnie z planem.

Na San Paolo przyjechała jedna z dwóch najniżej notowanych ekip Serie A. Zatem teoretycznie można było podchodzić do tego meczu ze spokojem. Jednak mając w pamięci porażkę u siebie z Lecce, należało potraktować rywala z powagą.

Napoli nie zamierzało czekać z rozstrzygnięciem pojedynku do końcowych minut. Od razu ruszyło do przodu i zaczęło stwarzać groźne sytuacje. I już pierwsza z nich przyniosła efekt. W 4. minucie do bezpańskiej piłki nie ruszył żaden z gości i Fabian Ruiz miał mnóstwo czasu, żeby do niej dobiec i zagrać precyzyjnie w pole karne. Tam dobrze odnalazł się Dries Mertens i przy biernej postawie obrony lekką podcinką przelobował Karlo Leticę. 1:0.

Już dwie minuty później wynik mógł zostać podwyższony, ale po dobrej klepce z Lorenzo Insigne Eljif Elmas strzelił z 14 metrów tuż obok bramki. W 12. minucie pierwszy groźny atak przeprowadzili zawodnicy z Emilii-Romanii. Na lewym skrzydle Arkadiusz Reca uciekł Elseidowi Hysajowi i Stanislavowi Lobotce, a potem podał płasko przed bramkę. Do strzału szykował się już Alberto Cerri, ale piłkę dobrze zablokował Kalidou Koulibaly.

W kolejnych minutach najwięcej zamieszania na połowie rywali robili Insigne i Elmas, którzy często ze sobą współpracowali. W 29. minucie, po kolejnej z ich dwójkowych akcji, kapitan Azzurrich strzelił w słupek. Okazało się, że ewentualny gol nie mógłby zostać zaliczony, bo wcześniej na spalonym był Jose Callejon. Nie było jednak czasu na rozpamiętywanie tej sytuacji, bo w kierunku drugiej bramki ruszyła kolejna akcja lewą stroną boiska. Reca świetnie rozegrał piłkę z Mohamedem Faresem, uciekł Callejonowi i znowu wrzucił w pole karne. Na 13. metrze stał Andrea Petagna i bez trudu skierował piłkę do siatki. Przyszły zawodnik Napoli nie okazywał radości. Ale podopiecznym Gennaro Gattuso również zniknęły uśmiechy z twarzy.

Na szczęście nie trzeba było długo czekać na ponowne objęcie prowadzenia. W 36. minucie Elmas dwukrotnie zagrywał niecelnie do partnerów, ale za każdym razem ponownie zdobywał piłkę. I za trzecim razem podał już perfekcyjnie: po przerzucie na prawą stronę Callejon uderzeniem z narożnika pola bramkowego pokonał Leticę i było 2:1. Ale i tym razem prowadzenie mogło się wymknąć z rąk, bo cztery minuty później po znakomitym prostopadłym podaniu Alessandro Murgii Cerri wyprzedził Koulibaly\'ego i miał przed sobą już tylko Alexa Mereta. Z ostrego kąta strzelił jednak nad bramką. Kilkadziesiąt sekund później Cerri nie sięgnął piłki po kolejnej szarży Recy i dośrodkowaniu Faresa. Na koniec pierwszej połowy jeszcze jednego gola strzelili gospodarze, ale VAR pokazał, że podczas koronkowej akcji zakończonej celnym strzałem Insigne na minimalnym spalonym był podający Mertens.

Druga połowa zaczęła się dość spokojnie. Dopiero w 56. minucie zrobiło się gorąco, gdy po błędzie Callejona Mattia Valoti huknął z niemal 30 metrów. Meret z trudem wybił piłkę zmierzającą obok słupka. Sporo ożywienia wniosły zmiany dokonane przez Gattuso. Spośród wprowadzonych nowych zawodników wyróżniał się zwłaszcza Hirving Lozano. Wkrótce po wejściu poradził sobie z Thiago Cionkiem, ale strzał z narożnika pola karnego obronił Letica. Sześć minut później Lozano znowu poradził sobie z polskim defensorem i podał do stojącego na 8. metrze Callejona, ale ten fatalnie skiksował przy próbie strzału. W 78. minucie okazję do wykazania się umiejętnościami miał kolejny z rezerwowych. Amin Younes skorzystał z precyzyjnej wrzutki Ruiza i uderzeniem głową z sześciu metrów zdobył gola. 3:1.

Potem jeszcze strzały z daleka oddawali Younes i Faouzi Ghoulam, a z drugiej strony pozostawieni bez jakiejkolwiek opieki przed bramką Mereta Sergio Floccari i Valoti nie skorzystali z okazji do zdobycia kontaktowego gola. Na koniec Lozano popędził z piłką przez ponad pół boiska, ale w decydującym momencie zagrał zbyt czytelnie i jedyny podążający za nim gracz SPAL Felipe zablokował uderzenie Meksykanina.

Zwycięstwo przyszło dość łatwo. I nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że rywal jest bliski spadku do Serie B, warto docenić umiejętność pokazania swojej wyższości i udokumentowania jej zdobytymi golami. A przecież w tym sezonie nader często były z tym olbrzymie problemy. Tym razem było wreszcie w grze Azzurrich sporo radości i luzu. A że towarzyszył temu także nadmiar beztroski, to zawsze jest coś do poprawy. Ważne jednak, że możemy dopisać do swojego dorobku kolejne 3 punkty. Oby tak dalej!

OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Nie miał wielu okazji do wykazania się. Nie ponosi winy za utratę gola. Poradził sobie z mocnym strzałem Valotiego.

Rui (6) Widoczny w akcjach ofensywnych, ale nie popisał się żadnym błyskotliwym dograniem do partnerów. Nie popełnił błędów w obronie, ale zaliczył raczej przeciętny występ.

Maksimovic (6,5) Tym razem nie miał wiele pracy, ale i tak zaliczył zdecydowanie najwięcej przejęć piłki. Nie było go za to pod bramką, gdy w końcówce dwaj rywale zostali sami kilka metrów przed Meretem.

Koulibaly (6) W 12. minucie dobrze, choć na pograniczu zagrania ręką, zablokował podanie Recy. W 40. minucie dał się wyprzedzić Cerriemu i pod bramką Mereta zrobiło się niebezpiecznie. Poza tymi dwiema sytuacjami mało widoczny, nie wykorzystał słabości rywali do inicjowania akcji ofensywnych.

Hysaj (6) Tym razem zagrał na swojej ulubionej pozycji. Dawał się jednak ogrywać Recy i Faresowi, chociaż trzeba przyznać, że w defensywie zbyt często brakowało mu wsparcia ze strony Callejona. Z przodu dość aktywny, kilka razy dobrze włączył się do akcji ofensywnych.

Lobotka (6) Pierwszy raz miał okazję rozegrać cały mecz w Napoli. Spisał się nieźle, był widoczny w środku pola, zwłaszcza w początkowej fazie pojedynku. Może grał zbyt bezpiecznie i ostrożnie, ale trzeba docenić jego chęć do przejmowania piłki i prowadzenia gry.

Ruiz (6,5). Mniej bezpieczny od Lobotki, stanowczo za często do jego gry wkrada się nonszalancja, co skutkuje przejmowaniem piłki przez rywali. Ale błysnął kilkoma świetnymi zagraniami. Dwa z nich przyniosły mu asysty, bo Mertens i Younes naprawdę nie mieli prawa zmarnować takich okazji.

Elmas (6,5) W pierwszej połowie mocno zaangażowany w kreowanie akcji, świetnie współpracował z Insigne. Jego podania są za często niedopracowane, ale tym razem walczył o piłkę do skutku. Opłaciło się zwłaszcza w 36. minucie, gdy asystował przy golu Callejona.

Callejon (6) Strzelił gola, ale powinien zaliczyć więcej trafień. Stanowczo za rzadko wspierał także Hysaja w defensywie.

Insigne (6) Raz trafił do siatki, a raz w słupek, ale w obu przypadkach partnerzy byli podczas tych akcji na spalonym. Poza tym chętnie szukał wejścia w pole karne, mocno dawał się we znaki prawej obronie SPAL. Bez konkretnych efektów, ale swój występ może uznać za niezły.

Mertens (6) Strzelił pierwszego gola wykorzystując świetne zagranie Ruiza. Potem mniej widoczny, chociaż nieźle dogrywał m.in. Ruizowi (mocny strzał w 23. minucie) i Callejonowi (uderzenie w 58. minucie).

Milik (5,5) W 64. minucie wszedł za Mertensa, ale właściwie nie zaistniał w tym meczu. Kilka razy odgrywał do kolegów, ale żadnego zagrożenia pod bramką Leticy nie stworzył.

Lozano (6) Zmienił Insigne i wykazywał się wielką chęcią do gry. Popisał się kilkoma bardzo dobrymi zagraniami, ale też zmarnował świetną okazję w doliczonym czasie gry, gdy po długiej szarży dał się zablokować Felipe. Cieszy fakt, że nie zraził się niepowodzeniami i walczy jeszcze o swoją szansę w drużynie.

Younes (6) Grał przez kwadrans i w tym czasie głównie tracił piłkę. Ale gdy otrzymał świetne podanie od Ruiza, strzelił decydującego gola.



Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!