Genoa 1:2 Napoli. Oszczędzanie słabszego.

Podziel się tym artykułem

Napoli było w tym meczu zdecydowanie lepsze od Genoi, chociaż pozwoliło rywalowi do końca wierzyć w zdobycie jednego punktu.

Genoa zalicza kolejny mizerny sezon i prawdopodobnie do ostatniej kolejki będzie drżeć o pozostanie w Serie A. Z jednej strony mogło to wskazywać na łatwe zadanie dla zawodników Gennaro Gattuso, z drugiej jednak istniała groźba, że gospodarze będą gryźć trawę, żeby zdobyć bezcenne punkty. Początkowo wszystko wskazywało na to, że zdecydowanie realniejszy był ten pierwszy scenariusz. Napoli osiągnęło bardzo wyraźną przewagę, niemal bez przerwy prowadziło grę i tylko od czasu do czasu pozwalało rywalom na przedostanie się pod swoje pole karne.

W pierwszej połowie widoczna była swoboda i luz Azzurrich. Rozgrywali ciekawe, kombinacyjne akcje, podczas których Fabian Ruiz popisywał się technicznymi zagraniami, Matteo Politano przebojowością, a Eljif Elmas walecznością i sprytem. Ostatni z wymienionych graczy w 7. minucie zdołał zdobyć gola, ale VAR wykazał, że chwilę wcześniej piłka uderzyła o rękę Konstantinosa Manolasa. Osiem minut później Macedończyk znowu był blisko otworzenia wyniku. Otrzymał świetne prostopadłe podanie od Ruiza, podbił sobie piłkę i myląc w ten sposób stojącego za jego plecami Davide Biraschiego uderzył z 10 metrów tuż przy słupku. Mattia Perin wyciągnął się i zdołał wybić piłkę za linię końcową. Bramkarz wypożyczony z Juventusu nie tylko w tej sytuacji wykazał się kunsztem, bo potem bronił także choćby uderzenia Driesa Mertensa.

Podopieczni Davide Nicoli mieli problemy z przedostaniem się przez linię środkową. Najlepsze sytuacje stwarzali wykorzystując indywidualne błędy przeciwników. Tak było na przykład w 12. minucie, gdy Nikola Maksimovic fatalnie podawał we własnym polu karnym i Alex Meret musiał się wysilić, żeby przechwycić podanie Francesco Cassaty do stojącego przed pustą bramką Andrei Pinamontiego. W 35. minucie Antonio Barreca ograł na lewym skrzydle Elseida Hysaja i wrzucił piłkę w pole karne. Tam podbił ją głową Antonio Sanabria i Cassata mógł skorzystać z bierności Mario Ruiego oddając strzał z 7 metrów. Meret znowu wykazał się refleksem, tym razem parując piłkę na słupek.

Napoli, mimo kilku błędów przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy, zdecydowanie dominowało w tej fazie meczu. Wyższość udało się potwierdzić bramką dopiero w doliczonym czasie. Hysaj podał z prawej strony przed pole karne, Lorenzo Insigne przedłużył zagranie do Mertensa, a Belg minął na 16. metrze Biraschiego i strzelił tuż przy słupku. Wreszcie 1:0!

Druga połowa zaczęła się zupełnie inaczej. W 48. minucie Rui nie potrafił powstrzymać rywali na swojej flance i Pinamonti uderzył z 16 metrów tuż nad bramką. A już kilkadziesiąt sekund później był remis. Lasse Schone dośrodkowywał z rzutu rożnego, który chwilę wcześniej sprokurował w zadziwiających okolicznościach Mertens. Edoardo Goldaniga wykorzystał spóźnienie Maksimovica i strzałem głową z 5 metrów trafił do siatki.

Potem tempo gry wyraźnie spadło i żadna z drużyn nie przejawiała chęci do przejęcia inicjatywy. Kolejny raz trzeba było zatem czekać na zmiany przeprowadzone przez Gattuso. W 64. minucie na boisku pojawił się m.in. Hirving Lozano i już dwie minuty później pokazał, że powrót do gry po przerwie spowodowanej pandemią świetnie mu służy. Meksykanin otrzymał fantastyczne podanie z własnej połowy od Ruiza, wyprzedził Biraschiego i strzelił pod ręką Perrina. 2:1!

Do końca meczu Napoli kontrolowało grę. Znowu szansą dla Genoi był jedynie błąd Maksimovica, który w kiepskim stylu dał się uprzedzić Pinamontiemu. Sytuację musiał ratować Rui. Portugalczyk popisał się też dobrym zagraniem po drugiej stronie boiska, gdy niespodziewanie huknął z 25 metrów i sprawił olbrzymie kłopoty Perrinowi.

Ostatecznie Azzurri wygrali ten pojedynek nieznacznie. Wynik nie oddaje jednak w pełni przebiegu gry, bo zwłaszcza w pierwszej połowie przewaga gości była niepodważalna. Można zatem cieszyć się z kolejnych trzech punktów i czekać na dalszy ciąg ligowego maratonu.

OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Za stratę bramki nie ponosi odpowiedzialności. Świetnie spisał się przy podaniu i późniejszym strzale Cassaty. Nie miał wiele pracy, ale zachował czujność.

Hysaj (6) Więcej pracował w ofensywie niż w tyłach. Wykazał się dobrym podaniem, które przyczyniło się do zdobycie pierwszego gola. Przyzwoity występ.

Maksimović (6) Zaliczył rekordową liczbę przejęć piłki, ale poziomem koncentracji nie zaimponował. Kilka jego błędów mogło się zakończyć zdobyciem gola przez rywali.

Manolas (6) Mniej widoczny od partnera ze środka obrony, bo nie był takim dominatorem w defensywie, ale i rażących błędów nie popełniał.

Rui (6) W pierwszej połowie spisywał się bardzo słabo. Jego stroną rzadko przeprowadzane były akcje ofensywne, a jeśli już, to często kończyły się niecelnymi zagraniami bohatera meczu z Romą. Po przerwie nieco się rozkręcił. W defensywie uratował skórę Maksimovicowwi, a z przodu wreszcie zaliczył jakieś udane dośrodkowania. Dorzucił też świetny strzał z dystansu.

Lobotka (6) Przed przerwą rozpoczynał mnóstwo akcji swojej drużyny, był bardzo widoczny. Potem nieco przygasł, ale i tak można go pochwalić za ten występ.

Ruiz (7) Znowu zdarzyło mu się kilka nonszalanckich zagrań, które mogły zakończyć się bardzo źle dla Napoli. Ale bardziej utkwiły nam w pamięci efektowne zagrania, spośród których najlepsze było dalekie podanie do Lozano pozwalające temu ostatniemu zdobyć gola. Dobrze współpracował na prawej stronie z Politano i Hysajem.

Elmas (6,5) W pierwszej połowie strzelił gola (ostatecznie nieuznanego), oddał też świetny strzał po podaniu Ruiza. Był wszędobylski, parł z wielką determinacją w kierunku bramki przeciwnika. Po przerwie już nie tak aktywny, powoli tracił siły.

Politano (6,5) Dobry występ skrzydłowego. Układała mu się współpraca z partnerami, regularnie nękał defensywę Genoi.

Insigne (6) Mniej błyskotliwy niż w kilku poprzednich meczach. Oddawał kiepskie strzały, za to zaliczył asystę przy golu Mertensa.

Mertens (6) Zdobył ważnego gola w końcówce pierwszej połowy, również kwadrans wcześniej sprawił duże problemy Perrinowi. Ale to nie był wybitny występ napastnika. Może za bardzo nastawił się tym razem na prowadzenie niepotrzebnych dyskusji z sędzią.

Lozano (6,5) Kolejne wejście smoka w jego wykonaniu. Znowu nieco chaotyczny, znowu nie zawsze skuteczny, ale gola zdobył i ostatecznie dał zwycięstwo drużynie. Trzeba docenić, że do końca walczy o miejsce w drużynie Gattuso.

Milik (5,5) To oczywiście zupełnie inny typ zawodnika niż Lozano, ale i tak trzeba odnotować, że jego wejście nie przyniosło tak wyraźnych efektów, jak pojawienie się Meksykanina. Ot, postraszył obronę swoją obecnością, raz czy dwa cofnął się po piłkę w okolice środka boiska i tyle.



Komentarzy: 1
MichalloSSCN
MichalloSSCN

Kolejne trzy punkty. Brawo.