Bologna 1:1 Napoli. Męczenie kibiców.

Podziel się tym artykułem

Po bardzo nudnym meczu Napoli zdobyło tylko punkt w Bolonii. Gra była jednak bardziej irytująca niż sam wynik.

Na Stadio Dall\'Ara spotkały się drużyny, które nie mają już wielkich celów do osiągnięcia. Gospodarzom nie grozi już spadek do Serie B, a Azzurri nie awansują do Champions League. W tej sytuacji można było spodziewać się swobodnej, radosnej gry, albo nudy. Niestety, zwyciężyła druga z opcji.

Napoli bardzo szybko zdobyło prowadzenie. W 7. minucie Matteo Politano dośrodkował z rzutu rożnego, a Konstantinos Manolas uderzył głową z sześciu metrów prosto do siatki. No i pozostało... dowiezienie tego wyniku do końca. W każdym razie taki wniosek można wysnuć z obserwacji dalszych poczynań gości. Wprawdzie to oni byli częściej w posiadaniu piłki i częściej zagrażali bramce rywala. Jednak określenie "zagrażali" jest nieco na wyrost, skoro Łukasz Skorupski musiał bronić jedynie lekkie strzały w wykonaniu Politano i Hirvinga Lozano. Zresztą można powiedzieć, że tylko ci dwaj zawodnicy myśleli o czymś więcej niż dotrwanie do końca z jednobramkowym prowadzeniem. A że gospodarze nie mieli pomysłu na rozmontowanie defensywy Napoli, pierwsza połowa zakończyła się właśnie takim wynikiem.

Po przerwie... było jeszcze nudniej. Wprawdzie w 56. minucie Lozano efektownie zakręcił trzema rywalami na pograniczu pola karnego, ale potem strzelił niecelnie. Na następną okazję do zdobycia gola przez graczy Gennaro Gattuso czekaliśmy 40 minut - w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Dries Mertens trafił z 12 metrów w boczną siatkę.

Lepiej spisywali się podopieczni Sinisy Mihajlovica. Najgroźniejsi w ofensywie byli Rodrigo Palacio i Roberto Soriano. Pierwszy strzelił gola w 66. minucie, ale okazało się, że drugi z nich przy podaniu znajdował się na pozycji spalonej. Czternaście minut później Soriano spróbował zatem jeszcze raz i tym razem jego podanie stało się asystą. Musa Barrow uciekł bowiem Nikoli Maksimovicowi i strzelił wyrównującego gola po pierwszym i ostatnim w tym meczu celnym strzale w wykonaniu gospodarzy. Bologna była nawet blisko zwycięstwa, bo po fatalnym zagraniu Diego Demme w 94. minucie Danilo huknął z niemal 30 metrów w słupek.

Napoli zagrało tak, jakby już miało dosyć tego sezonu. Wyglądało na zmęczone, ale przede wszystkim na znudzone. Mimo uciążliwości grania dwóch meczów w każdym tygodniu, należałoby jednak oczekiwać znacznie więcej od ekipy, która jest sporo winna swoim fanom po tym, co prezentowała w rundzie jesiennej. Tymczasem najbardziej zmęczeni mogą być teraz właśnie kibice, bo oglądanie takich pseudowidowisk potrafi porządnie znużyć.

OCENY (skala 1-10)

Meret (5) Puścił trzy gole, ale dwa z nich padły z pozycji spalonej. Przy strzale Barrowa nie dokonał cudu, a miał ku temu tylko tę jedną okazję.

Hysaj (5) To po jego stronie hasali Palacio, Soriano i Barrow, gdy dochodzili do najlepszych sytuacji. Albańczyk miotał się w obronie, z przodu też niczego wielkiego nie zrobił - poza ładnym podaniem do Milika w 5. minucie.

Maksimović (5,5) Przez długi czas właściwie bezbłędny, chociaż warto zaznaczyć, że nie miał wiele pracy. Zawalił jednak w 80. minucie, gdy przewrócił się podczas próby powstrzymania Barrowa. Dlatego padł wyrównujący gol dla gospodarzy.

Manolas (5,5) Zdobył gola, ale mógł strzelić dwa - przy drugim uderzeniu głową wyraźnie spudłował. Pod swoją bramką też nie zawsze zachowywał się odpowiednio, m.in. nie upilnował Ibrahimy Mbaye, gdy ten z minimalnego spalonego strzelał do siatki. Bardzo nieprecyzyjny przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy.

Di Lorenzo (5) Na prawej stronie współpracował z Politano, ale nie potrafił skorzystać z dobrych zagrań partnera. W obronie też niepewny.

Demme (5) W ofensywie prawie w ogóle nieprzydatny, chociaż w końcówce dobrze zagrał do wchodzącego w pole karne Mertensa. Dużo pracował przed własnym polem karnym, odebrał rywalom sporo piłek. W doliczonym czasie gry popełnił jednak poważny błąd, gdy podał na własnej połowie do Riccardo Orsoliniego i już po chwili Danilo strzelił w słupek.

Elmas (4) Bezbarwny, mało zaangażowany w akcje ofensywne. Nie pokazał swojej waleczności i ambicji.

Zieliński (3) Niemal zupełnie niewidoczny. Doskonale opanował sztukę przebywania tam, gdzie akurat nie ma piłki. Gdy już jednak został zmuszony do jej zagrania, nie potrafił zrobić tego z pożytkiem dla drużyny. Zadziwiające, że wymagający Gattuso przez 83 minuty trzymał na boisku zawodnika, któremu nie chciało się tego dnia grać.

Politano (6,5) Najlepszy zawodnik Azzurrich. Można mieć zastrzeżenia do wykańczania przez niego akcji, ale wykazywał się wielką chęcią do gry i przeprowadzał najciekawsze rajdy na połowie rywali. W defensywie też kilka razy pomógł kolegom.

Lozano (6) Wychodząc w pierwszym składzie nie mógł liczyć na zmęczenie rywali. Ale i tak walczył, szarpał, szukał okazji do przedarcia się pod bramkę. W pierwszej połowie nieźle zakręcił Mbaye, ale oddał zbyt lekki strzał. Po przerwie poradził sobie z trzema przeciwnikami, jednak potem nieznacznie spudłował.

Milik (5) Już w 5. minucie dostał podanie od Hysaja i dobrze przyjął piłkę, ale po chwili przewrócił się w starciu z dwoma defensorami. Potem nie miał już okazji, żeby znaleźć się z piłką w polu karnym. Częściej można go było zobaczyć w okolicach środka boiska. Przejął sporo piłek, ale nie tego oczekuje się od napastnika.

Insigne (4,5) Zagrał pół godziny, ale nie wykazał się niczym szczególnym. Oddał jeden, bardzo niecelny strzał zza pola karnego i tyle.

Callejon (4) Pojawił się na boisku chwilę po Insigne i pokazał chyba jeszcze mniej. Zupełnie nieprzydatny, zwłaszcza w zestawieniu z tym, co wcześniej robił Politano.

Ruiz (3) Zaraz po wejściu został znokautowany przez przeciwnika i chyba tylko oszołomienie po tym ciosie może usprawiedliwiać jego późniejszą grę. A była ona po prostu beznadziejna.

Mertens (4,5) Zmienił Milika i warto odnotować tylko to, że w końcówce miał okazję do zdobycia zwycięskiego gola. Zdołał strzelić tylko w boczną siatkę.

Komentarzy: 1
MichalloSSCN
MichalloSSCN

Słabiutki mecz.