Parma 2:1 Napoli. Psucie futbolu.

Podziel się tym artykułem

Napoli przegrało mecz, w którym rywalom pomógł słaby sędzia. Jednak najbardziej pokrzywdzeni są nie piłkarze spod Wezuwiusza, ale wszyscy kibice, którzy musieli obejrzeć to marne przedstawienie.

O środowym pojedynku lepiej się nie rozpisywać. Zresztą, niewiele jest tu do pisania. Ot, spotkały się dwie ekipy, które wolałyby już zamknąć ten dziwny sezon i solidnie odpocząć. A że żadna z nich nie miała motywacji do intensywnej walki o punkty, zobaczyliśmy zwykłą klepaninę. Gdyby ten mecz odbył się w późniejszej sesji, o godzinie 21.45, prawdopodobnie wszyscy by usnęli z nudów i nie doczekali ostatniego gwizdka.

Zaczęło się nawet obiecująco. W 4. minucie Lorenzo Insigne szybko wymienił podania z Allanem i zagrał na 7. metr. Matteo Politano oddał strzał, ale Luigi Sepe skutecznie interweniował. Na kolejne ciekawe wydarzenie trzeba było czekać do 30. minuty, gdy Allan postanowił podać z połowy przeciwnika pod własne pole karne. Nikola Maksimovic nie sięgnął piłki, za to przejął ją Yann Karamoh. Młody Francuz w polu karnym minął Maksimovica i Aleksa Mereta, ale został wyrzucony do boku i zmuszony do wycofania do Luki Siligardiego. Ten strzelił mocno i piłka zmierzała już do bramki, ale Giovanni Di Lorenzo wybił ją w ostatniej chwili głową.

Skoro działo się tak niewiele, inicjatywę postanowił przejąć arbiter. W doliczonym czasie gry Antonio Giua podyktował rzut karny za bardzo wątpliwy faul Mario Ruiego na Alberto Grassim i Gianluca Caprari dał gospodarzom niespodziewane prowadzenie.

Przez pierwsze pół godziny drugiej połowy też nic się nie działo. To znaczy był rzut karny, tym razem o dziwo słusznie podyktowany za zagranie ręką Grassiego. Z 11 metrów pewnie uderzył Insigne. A potem Parma zupełnie się cofnęła, a Napoli udawało, że chce zdobyć zwycięskiego gola. Jednak mimo niemal ciągłego posiadania piłki, zawodnicy Gennaro Gattuso ograniczyli się właściwie do dwóch dość groźnych strzałów z dystansu, które oddali Di Lorenzo i Hirving Lozano.

W końcu gospodarze postanowili poszukać szczęścia w ofensywie i... błyskawicznie je znaleźli. W 85. minucie Kalidou Koulibaly dał się ograć Dejanowi Kulusevskiemu, ale pobiegł jeszcze za rywalem, a Szwed przewrócił się w polu karnym. Arbiter odgwizdał karnego, "poszkodowany" go wykorzystał, a Parma wygrała mecz, którego chyba nawet wygrywać nie miała zamiaru.

To było naprawdę przygnębiające widowisko. Można oczywiście zrzucić winę na brak konkretnej stawki, na zmęczenie sezonem, a zwłaszcza toczącym się obecnie szalonym, piłkarskim maratonem. Czy jednak zmęczeniem można tłumaczyć także słabą postawę przesiadującego zwykle na ławce Allana, albo fatalne pudło w końcówce w wykonaniu jeszcze rzadziej wysyłanego na boisko Amina Younesa? No i czy pan Giua może znużeniem uzasadniać problemy ze wzrokiem, skoro w ciągu miesiąca sędziował po raz czwarty, a nie ósmy czy dziesiąty?

Cóż, szkoda, że takie mecze muszą się w ogóle odbywać. To prawdziwa antyreklama futbolu.

OCENY (skala 1-10)

Meret (bez oceny) Nie obronił żadnego z dwóch karnych. Innych okazji do zaprezentowania umiejętności nie miał.

Rui (4) Po bardzo dobrym występie przeciwko Udinese, tym razem zagrał bardzo słabo. Jego podania nie były już ani zaskakujące, ani celne. Za to w obronie nie nadążał za rywalami, kiedy ci się już tam pofatygowali. W końcówce pierwszej połowy dał się ograć Siligardiemu, a po chwili dał sędziemu pretekst do podyktowania rzutu karnego.

Maksimović (4,5) W 30. minucie nie przejął zaskakującego podania od Allana, a po chwili dał się ograć Karamohowi. W innych sytuacjach też nie stanowił pewnego zabezpieczenia swojej bramki. To był zaskakująco słaby mecz w jego wykonaniu.

Koulibaly (5,5) Przez niemal cały mecz grał solidnie, ale przy okazji jedynej szybkiej akcji gospodarzy w drugiej połowie przegrał pojedynek z Kulusevskim, co ostatecznie skutkowało golem dla Parmy.

Di Lorenzo (6) W pierwszej połowie stanowczo zbyt często dawał się ogrywać Karamohowi i Pezzelli. Ale przynajmniej w akcjach ofensywnych trochę się rehabilitował. Oddał dwa dobre strzały z dystansu.

Demme (5) Można go wyróżnić za dobre prostopadłe podanie do Di Lorenzo. Ale to był zupełnie nijaki występ pomocnika.

Allan (4) Zaczął nieźle, wziął udział w szybkiej akcji z 4. minuty. Z czasem coraz mocniej przekonywał, że jest zupełnie bez formy. No a prawdziwy "popis" dał w 30. minucie, gdy bez sensu wycofywał piłkę z połowy rywala.

Ruiz (4,5) Oddał jeden bardzo groźny strzał. I właściwie to by było na tyle, jeśli chodzi o zasługi w tym meczu.

Politano (4) Tym razem pokazał swoją gorszą twarz. Nieporadny, niedokładny, chaotyczny. Gdyby zdobył gola w 4. minucie, ocena byłaby na pewno inna. No ale nie zdobył.

Insigne (4,5) Raz dobrze podał przed bramkę rywali, innym razem dobrze rozegrał piłkę z Zielińskim. Wykorzystał rzut karny. A poza tym nic, kompletnie nic. Słabe strzały, brak inicjatywy, bezładne bieganie w cieniu kolegów.

Lozano (5) Znowu dostał szansę gry od pierwszej minuty. I oczywiście warto docenić jego starania, żeby szansę wykorzystać. Ale czy w kolejnym już meczu ambicja i dobre chęci mogą wystarczyć do wystawienia mu dobrej oceny? Czas wymagać więcej, znacznie więcej.

Callejon (4) Oddał niecelny strzał. A poza tym przez pół godziny po prostu był na boisku.

Elmas (5,5) Tym razem nie skompromitował się wchodząc w drugiej połowie. Zagrał solidnie, ale nie odmienił obrazu drużyny.

Zieliński (5) W doliczonym czasie gry rozegrał dobrą akcję z Insigne i wyłożył piłkę Younesowi. Ale to był jedyny przebłysk w czasie 19 minut, które spędził na boisku.



Brak komentarzy. Twój może być pierwszy!