Inter 2:0 Napoli. Jesień w środku lata.

Podziel się tym artykułem

Wynik i statystyki nie wskazują na wielką dysproporcję sił, ale Inter wygrał ten mecz bezdyskusyjnie. Napoli po raz kolejny wyglądało dokładnie tak, jak w najgorszym okresie pracy Carlo Ancelottiego.

Czy warto powtarzać kwestie zmęczenia częstym graniem, psychicznego znużenia dziwnym sezonem i braku motywacji związanego z niemożnością wyraźnego skoku w tabeli? Owszem, można byłoby ciągnąć te wątki w nieskończoność. Jednak tym razem trzeba już chyba postawić sprawę nieco inaczej i zadać kilka istotnych pytań. Czy tylko Napoli gra co 3 dni? Czy to pod Wezuwiuszem koronawirus uczynił największe spustoszenie? I najważniejsze: czy obserwowanie meczów przez fanów to nie jest wystarczająca motywacja, żeby walczyć do końca o każdy punkt?

Tym razem nie będę opisywał meczu, bo jego przebieg był na tyle jednostajny i przewidywalny, że wtorkowe wydarzenia wystarczy podsumować następująco: Inter miał pomysł i grając bez specjalnego wysiłku pokonał chaotycznego, ośmieszającego się nieporadnością rywala. I niech nikogo nie mylą dane statystyczne, które wskazują na wyrównany pojedynek - po prostu lepsza ekipa nie bawiła się w fajerwerki i pogoń za wysokim wynikiem.

Napoli zagrało kolejny słaby mecz. Ostatnio męczyło się zarówno w pojedynkach z niżej notowanymi rywalami, jak i tymi z czołówki. Coraz trudniej znaleźć usprawiedliwienie dla mizernych wyników, a przede wszystkim dla słabej gry. Bo to już nie jest przypadek, to nie jest kwestia złego dnia, czy zmęczenia. To już jest właściwie reguła: Napoli nie gra ani ładnie, ani skutecznie. I choć pojedynek z Barceloną może potoczyć się różnie, bo Gennaro Gattuso potrafi zmobilizować drużynę do pojedynczych, wielkich zrywów, to czy w taki sposób może na dłuższą metę funkcjonować klub z ambicjami sięgającymi wyżej niż siódme miejsce w Serie A? Powiedzmy sobie szczerze: najniższa od 11 lat lokata w tabeli i mała liczba strzelonych goli to już nie jest zasługa wyłącznie Ancelottiego. Tu coraz wyraźniej widać wpływ Gattuso. Bo samo mobilizowanie i pokrzykiwanie to za mało, żeby osiągać sukcesy w wielkim futbolu. Zresztą, nawet to nie wystarcza, gdy piłkarze pomyślą sobie, że miliony kibiców ściskających kciuki przed telewizorami to za mała motywacja do walki.

OCENY (skala 1-10)

Meret (5) W doliczonym czasie pierwszej połowy dobrze sparował precyzyjny strzał Brozovica. W 74. minucie nie powinien puścić piłki po uderzeniu Martineza. Irytujący przy wyprowadzaniu piłki.

Hysaj (5,5) Kilka niezłych zagrań w ofensywie, gdy obsługiwał Insigne. W defensywie nie popełniał kompromitujących błędów, ale też nie stanowił wystarczającej zapory dla ataków rywali.

Maksimović (5) Zaliczył kilka wybić piłki, ale w kulminacyjnych momentach brakowało go w środku pola karnego. Przed polem karnym też zawiódł, bo w 74. minucie spóźnił się z blokiem przy strzale Martineza.

Koulibaly (5) Oczywiście najbardziej spektakularne były jego pojedynki z Lukaku. Nie zawsze wychodził z nich zwycięsko, a w dodatku zaniedbywał inne obowiązki w obronie (a może po prostu został z nich zwolniony przez trenera?).

Rui (6) Człowiek, któremu po prostu się chciało. Można chyba stwierdzić, że jedyny taki w drużynie. Popełniał błędy w defensywie, w ataku też nie zawsze wybierał najlepsze rozwiązania, ale był aktywny, walczył, a w polu karnym zaliczył chyba więcej ważnych wybić głową niż Maksimovic i Koulibaly razem wzięci.

Demme (5) Pykał sobie bezpiecznie i bezproduktywnie.

Elmas (5) W 40. minucie dobrze dryblował, ale strzelił tak kiepsko, że tylko przypadkowy rykoszet Insigne stworzył realne zagrożenie dla Handanovica. Lepiej uderzył w 64. minucie, ale i wtedy chybił. A poza tym mało widoczny i mało przebojowy.

Zieliński (5) Ma technikę, miewa luz. I ile można o tym pisać? Jeśli nie przekłada się to na grę i wyniki drużyny, najlepiej po prostu pokiwać głową i powtarzać dyrdymały o "wielkim zmyśle".

Politano (5,5) Był nieporadny, ale przynajmniej się starał. Smutne, że można się tym wyróżnić na tle kolegów.

Insigne (5) Znowu irytuje swoimi beznadziejnymi strzałami. Dość powiedzieć, że blisko powodzenia był tylko po przypadkowym odbiciu piłki po strzale Zielińskiego. Kilka razy celnie podał, częściej jednak doprowadzał do szału swoją niedokładnością i bylejakością.

Milik (4,5) Ma prawo denerwować się na kolegów, którzy nie tylko nie potrafili dośrodkować w pole karne, ale nawet podjąć próby takiego zagrania. Kiedy jednak w 14. minucie Polak otrzymał precyzyjne podanie od Insigne, źle przyjął piłkę. I właściwie już wtedy mógł opuścić boisko, bo sam nie potrafi wygenerować żadnej okazji. Można się zastanawiać, czy Gattuso umie wykorzystać potencjał napastnika, ale może prościej byłoby, gdyby obaj poszli w swoją stronę.

Allan (5) Wszedł na pół godziny i dograł mecz do końca. Trudno powiedzieć, co konkretnie robił na boisku.

Ghoulam (5,5) Bardzo rzadko ma okazję ratować swoją pozycję w zespole. Tym meczem na pewno jej nie poprawił, ale kilka razy szarpnął lewym skrzydłem i był aktywny. Dobre i to.

Lozano (4,5) Dostał już sporo szans, ale wciąż irytuje chaotyczną i nieporadną grą

Komentarzy: 2
MichalloSSCN
MichalloSSCN

Wyglądaliśmy tragicznie. Dla mnie Politano, Zieliński i Koulibaly jeszcze w miarę OK. Rui, Milik, Demme tragedia.

Mako
Mako

ciężko o większą motywację, nie dziwie się zawodnikom