Napoli 6:0 Genoa. Popisowa gra!

Podziel się tym artykułem

Napoli bez problemu pokonało gości. W dodatku uczyniło to w dobrym stylu, po ciekawym meczu, w którym mogliśmy oglądać wiele efektownych akcji. Właśnie tak trzeba grać przeciwko słabszym rywalom!

Genoa znakomicie zaczęła sezon pokonując u siebie Crotone 4:1. Jednak dopiero mecz drugiej kolejki miał pokazać, na co rzeczywiście stać tę drużynę pod wodzą nowego trenera Rolando Marana. Tymczasem kłopoty zaczęły się już w przeddzień pojedynku na San Paolo, gdy badanie wykazało obecność koronawirusa w organizmie Mattii Perina. Ekipa dotarła do Neapolu dopiero w dniu meczu, którego rozpoczęcie przesunięto z tego powodu o 3 godziny.

Od początku zarysowała się przewaga gospodarzy. Szczególnie aktywni byli na skrzydłach Lorenzo Insigne i Hirving Lozano. Ten pierwszy popisywał się znakomitymi przerzutami, a drugi cierpliwie szarpał na prawej stronie. Starania Meksykanina szybko przyniosły efekt. W 10. minucie dostał świetne podanie od Driesa Mertensa i strzelił z bliska wbijając piłkę do bramki... razem z bramkarzem.

Napoli starało się pójść za ciosem. Wiele piłek trafiało do Victora Osimhena, który intensywnie szukał szansy na premierowego gola w klubie spod Wezuwiusza. Niestety, jego strzały były niecelne. Na szczęście Nigeryjczyk nie zachowywał się egoistycznie i potrafił wypatrzeć lepiej ustawionych kolegów. Tak było chociażby w 19. minucie, gdy dobrze podawał do Mertensa. Belg przekazał jeszcze piłkę do Lozano i powinno być 2:0, ale tym razem prawoskrzydłowy w znakomitej sytuacji nie trafił do bramki.

Goście rzadko zapędzali się pod pole karne Azzurrich, jednak kilka razy byli bliscy wyrównania. W 15. minucie Davide Zappacosta miał nadspodziewanie dużo swobody i oddał strzał z ostrego kąta, ale minimalnie chybił. Jeszcze lepszą okazję miał 3 minuty później Lukas Lerager. Marko Pjaca ograł na lewym skrzydle Fabiana Ruiza i Giovanniego Di Lorenzo, a potem podał przed bramkę. Kalidou Koulibaly wybił piłkę pod nogi Leragera, ale Duńczyk fatalnie skiksował i z ośmiu metrów nie zdołał zdobyć gola.

Do istotnego wydarzenia doszło w 20. minucie. Insigne popełnił błąd przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. Wprawdzie Konstantinos Manolas w świetnym stylu zdołał powstrzymać szarżującego Mattię Destro, ale podążający za akcją kapitan Napoli doznał kontuzji i musiał opuścić boisko.

Po przerwie bardzo krótko czekaliśmy na podwyższenie prowadzenia. Mało widoczny w pierwszej połowie Piotr Zieliński ruszył z własnej połowy, podał na lewo do Eljifa Elmasa, by już po chwili odzyskać piłkę po efektownym zagraniu Osimhena i strzelić gola strzałem z 11 metrów. Potem trwał już prawdziwy szturm w wykonaniu zawodników Gennaro Gattuso. Federico Marchetti z trudem wybił piłkę po strzałach Lozano i Elmasa, a Di Lorenzo spudłował głową z trzech metrów. W końcu jednak bramka paść musiała. W 57. minucie Lerager źle wyprowadzał piłkę i podał ją do Zielińskiego. Polak błyskawicznie zagrał na środek do Mertensa, a ten strzałem z linii pola karnego podwyższył wyik na 3:0.

W kolejnych minutach Napoli nie miało litości dla gości, którzy nie potrafili się otrząsnąć po wcześniejszych ciosach. W 65. minucie Goran Pandev poszedł w ślady Leragera i też fatalnie podał na własnej połowie do przeciwnika. Mertens zagrał do Lozano, a Meksykanin ponownie pokonał Marchettiego. Cztery minuty później udało się to także Elmasowi, który skorzystał z dalekiego przerzutu Koulibaly\'ego i asysty Elseida Hysaja. No i wreszcie w 72. minucie, po wymianie podań z Di Lorenzo, swoje trafienie zanotował wprowadzony na boisko kilka minut wcześniej Matteo Politano. A więc 6:0!

Napoli przeważało do ostatniego gwizdka, ale nie szukało za wszelką cenę kolejnych goli. A że rywali stać było co najwyżej na złośliwe faule, wynik nie uległ już zmianie. Zawodnicy Gattuso zagrali bardzo dobry mecz. Pokazali, że potrafią zdominować grę i wykorzystać słabość przeciwnika. Wreszcie można było cieszyć się kolejnymi efektownymi akcjami i skutecznością pod bramką rywali. Czy taka gra wystarczy podczas starć z mocniejszymi ekipami? Przekonamy się już za tydzień, podczas wyjazdowej konfrontacji z Juventusem.



OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Właściwie nie miał okazji, żeby się wykazać. Jedyny strzał rywali uznany za celny chyba nie zmierzał do bramki, ale i tak Meret dobrze wybronił uderzenie Zappacosty. Trudno mieć zastrzeżenia do golkipera również jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki ze swojego pola karnego.

Hysaj (6) Początkowo mało widoczny, ale z czasem się rozkręcił. Zanotował nawet asystę przy golu Elmasa.

Koulibaly (7) Bardzo aktywny, szukał okazji do grania, dobrze spisywał się w obronie. Przyczynił się do zdobycia gola przez Elmasa znakomicie transportując piłkę na połowę rywali.

Manolas (7) W odróżnieniu od partnera ze środka obrony zupełnie nie angażował się w organizację akcji ofensywnych. Był jednak bezbłędny przy realizacji swojego podstawowego zadania, czyli odbieraniu piłki przeciwnikom.

Di Lorenzo (6) Przez znaczną część meczu raził niedokładnością i chaotycznością. Irytowało marnowanie przez niego okazji do wyprowadzenia szybkich kontr. W drugiej połowie było już lepiej, bo mógł dołączyć do kolegów nękających obronę Genoi. Jednak i wtedy zmarnował świetną okazję strzelając z bliska obok bramki. Asysta przy golu Politano.

Zieliński (6,5) W pierwszej połowie grał słabo, rzadko przyczyniał się do konstruowania ciekawych akcji. Po przerwie zaprezentował już swoje lepsze oblicze. Najpierw strzelił gola, potem zachował się przytomnie i asystował przy bramce Mertensa.

Ruiz (6) Najpierw irytował tym, co zwykle, czyli niechlujnymi podaniami i strzałami w kierunku wyższych sektorów trybun. W drugiej połowie było znacznie lepiej. W końcówce oddał nawet dobry, płaski strzał z ostrego kąta.

Mertens (7) W pierwszej połowie był wyróżniającą się postacią. Ustawiony za plecami Osimhena regularnie starał się podawać do kolegów. Dzięki temu już w 10. minucie zanotował asystę przy golu Lozano. Po przerwie ponownie przyczynił się do trafienia w wykonaniu Meksykanina, a potem zdobył swoją bramkę.

Insigne (7) W początkowej fazie najlepszy na boisku. Imponowały zwłaszcza jego dokładne przerzuty do Mertensa, Osimhena i Lozano. Potem popełnił jeden błąd (podanie do Destro), za który zapłacił wysoką cenę - z kontuzją musiał opuścić boisko już w 22. minucie meczu.

Lozano (8) Wreszcie zaczyna odpłacać się trenerowi za zaufanie. Bardzo pracowity, zdeterminowany, wszędobylski. Przestał przypominać jeźdźca bez głowy. I choć znowu zmarnował świetną okazję strzelecką, to w dwóch innych sytuacjach zachował się bez zarzutu. Brawo!

Osimhen (6,5) Już nie tak spektakularny, jak w debiucie tydzień wcześniej. Widać, że bardzo chce zdobyć pierwszego gola dla Napoli, ale na razie ma problemy z trafieniem w światło bramki. Nie zawsze też rozumie się z partnerami. Ale jest aktywny, wciąż absorbuje uwagę defensywy. Zaliczył efektowną asystę przy golu Zielińskiego. Kilka razy przydał się także w obronie!

Elmas (6) Zmienił kontuzjowanego Insigne i jakość gry na lewym skrzydle wyraźnie spadła. Lepiej było po przerwie, gdy Macedończyk uczestniczył w wielu szybkich akcjach. Zdobył gola. Mimo to w jego grze wciąż brakuje stabilności.

Maksimovic (6) Zmienił Manolasa i zrobił to poprawnie. Nie miał jednak wiele pracy.

Politano (6,5) Zagrał 25 minut. Za mało czasu, by zostać bohaterem meczu, ale wystarczyło na zdobycie gola.

Lobotka (6) Przez 25 minut zanotował same celne podania, ale chyba żadne z nich nie niosło ze sobą choćby odrobiny ryzyka. Cóż, taka rola Słowaka, ale ta zachowawczość bywa męcząca.

Ghoulam (6) Wszedł przy stanie 6:0 i nie przyczynił się znacząco do sukcesu drużyny. Zagrał w pomocy, był aktywny, ale zdziałał niewiele.



Komentarzy: 2
Mako
Mako

Jest siła, jest moc! Dobry prognostyk przed meczem z juve!

Lolo
Lolo

Czy możemy już zakończyć sezon? :)