Benevento 1:2 Napoli. Emocjonujące derby dla Napoli!

Podziel się tym artykułem

Nie był to łatwy mecz dla Azzurrich. Do końca można było drżeć o trzy punkty, ale zwycięstwo jest w pełni zasłużone. I nadal mamy w Serie A komplet punktów.

Gdy przed trzema laty Benevento rozgrywało swój debiutancki sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, zbierało potężne baty od większości rywali. Napoli również nie okazało litości sąsiadowi z Kampanii i w dwumeczu pokonało outsidera 8:0. Po ponownym awansie do Serie A Benevento jest już jednak zupełnie inną drużyną i nie należało oczekiwać łatwego zwycięstwa.

Gospodarze zaczęli ten mecz bardzo ostrożnie - wycofali się na własną połowę i nastawili się na szukanie okazji do kontry. Napoli było znacznie częściej przy piłce i cierpliwie konstruowało akcje, ale przez długi czas niewiele z tego wynikało. W pierwszym kwadransie warto było odnotować jedynie sytuację z 7. minuty, gdy po precyzyjnej wrzutce Mario Ruiego dziwnie zachował się w polu karnym Hirving Lozano. Meksykanin nie był przez nikogo atakowany i mógł spokojnie strzelić z sześciu metrów do siatki, tymczasem zdecydował się na zagranie w poprzek boiska i okazja została zaprzepaszczona. W 22. minucie ponownie Rui precyzyjnie podawał w pole karne. Tym razem Lozano nie mógł przejąć piłki, bo został popchnięty przez biegnącego za nim Daama Foulona, ale sędzia nie zdecydował się na podyktowanie "jedenastki".

Z czasem gospodarze zaczęli nieco odważniej przekraczać linię środkową. W 19. minucie szybka akcja Foulona i Gianluki Caprarego lewym skrzydłem zakończyła się niecelnym strzałem w wykonaniu Roberto Insigne. Ale 11 minut później młodszy brat kapitana Azzurrich już się nie pomylił. Po wrzutce Gianluki Lapaduli Konstantinos Manolas wybił piłkę do boku, tam ponownie dopadł do niej Lapadula i podał prosto do zostawionego samotnie na szóstym metrze Insigne. Po chwili napastnik mógł świętować swojego pierwszego gola w Serie A.

Po stracie bramki Napoli atakowało jeszcze intensywniej. Prym w ofensywie wiódł Lorenzo Insigne, który koniecznie chciał się zrewanżować bratu. To on przeprowadzał mnóstwo akcji, podczas których współpracował przede wszystkim z Ruim. Niestety, ich wysiłku i podań nie potrafili wykorzystać koledzy, jak choćby Fabian Ruiz, który w 38. minucie fatalnie spudłował z 10 metrów. Sam Insigne był blisko strzelenia gola trzy minuty później, ale Lorenzo Montipo zdołał wybić piłkę na róg po jego strzale zza pola karnego. Jeszcze bliżej powodzenia był Manolas, który po rzucie rożnym trafił w poprzeczkę. Grek poszedł tym samym w ślady Luki Caldiroli, który chwilę wcześniej omal nie pokonał własnego bramkarza. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się zaskakującym prowadzeniem gospodarzy.

Od pierwszych chwil po przerwie miał miejsce prawdziwy szturm Napoli. Nadal pierwsze skrzypce grał Insigne. Kapitan raz za razem oddawał bardzo groźne strzały. Najpierw na drodze piłki znalazł się Lapadula, potem kolejnymi ofiarnymi interwencjami popisywał się Montipo. Insigne był jednak tak uparty, że bramka w końcu musiała paść. Stało się to w 60. minucie, gdy po kolejnym precyzyjnym uderzeniu piłka odbiła się od poprzeczki i wreszcie wpadła do siatki. 1:1. Siedem minut później szybką akcję przeprowadzili dwaj rezerwowi. Matteo Politano sprytnie wycofał na 11. metr, a Andrea Petagna strzelił swojego pierwszego gola dla Napoli!

Zatem było już 2:1 dla gości i teraz energiczniej musieli zaatakować zawodnicy Filippo Inzaghiego. Najgoręcej na połowie gości zrobiło się w 84. minucie, gdy Rui w ostatniej chwili zablokował Christiana Maggio, i trzy minuty później, gdy błyskawiczną kontrę niepotrzebną wrzutką zmarnował Marco Sau i piłkę ponownie wybijał portugalski obrońca Napoli. Sau próbował się zrehabilitować w ostatniej akcji meczu. W ósmej minucie doliczonego czasu gry oddał mocny strzał pod poprzeczkę z rzutu wolnego. Na szczęście Alex Meret zdołał wybić piłkę i uratować trzy punkty! Trzeba jednak odnotować, że drużyna Gennaro Gattuso nie cofnęła się zupełnie. Świadczą o tym chociażby dobre strzały Politano, po których najpierw piłka odbiła się od nogi Kamila Glika, a potem od poprzeczki.

Napoli wygrało nadspodziewanie ciężki mecz. Kłopoty wynikały przede wszystkim ze słabszej postawy kilku zawodników, którzy we wcześniejszych pojedynkach spisywali się bardzo dobrze. Ale i tak zwycięstwo było w pełni zasłużone, bo kilku innych graczy uparło się, że Azzurri muszą rządzić. Nie tylko w Kampanii!



OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Kolejny mecz, w którym nie miał dużo pracy. Gola przepuścił, bo w takiej sytuacji mógł mu pomóc tylko cud. Potem popełnił błąd przy jednej z wrzutek rywali, gdy piłka przeleciała nad nim i sytuację musiał ratować Rui. Ale odnotował też dwie ważne interwencje w końcówce, najpierw dobrze piąstkując po centrze Tui, a potem odbijając piłkę po bombie Saua z rzutu wolnego.

Rui (8) Jeden z głównych autorów sukcesu. Znakomicie współpracując z Insigne napędzał wiele akcji ofensywnych, świetnie dośrodkowywał, był aktywny. Ale tym razem wykazał się także w obronie, zatrzymując rywali przy groźnych atakach w końcówce meczu.

Koulibaly (6) Solidny występ, w którym najczęściej był widoczny przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy.

Manolas (5,5) Przysnął w 30. minucie zostawiając przed bramką samotnego Roberta Insigne. Był bliski zrehabilitowania się po drugiej stronie boiska, ale po strzale głową trafił w poprzeczkę.

Di Lorenzo (5,5) Miał spore problemy z powstrzymaniem Foulona i Caprarego, to po jego skrzydle Lapadula przeprowadził akcję na 1:0. W ofensywie znacznie mniej widoczny niż kolega z drugiego boku.

Ruiz (4,5) Słaby występ Hiszpana. Mało kreatywny, schowany za plecami kolegów, znowu raził niedokładnymi podaniami w ważnych momentach i fatalnymi strzałami. Tuż przed zejściem z boiska nie zatrzymał ruszającej kontry rywali, która omal nie zakończyła się wyrównującym golem.

Bakayoko (6) Twardy gracz. Przy rozegraniu akcji może niezbyt przydatny, ale w środku pola stanowi zaporę trudną do przejścia. Zakończył mecz z kontuzją.

Insigne (8) Świetny pokaz ambicji i determinacji. Ani przez chwilę nie odpuścił, walczył przez każdą sekundę pobytu na boisku. Nie był egoistyczny, a kiedy oddawał strzały, były one najwyższej klasy. Zdobył gola, ale zasłużył przynajmniej na trzy.

Lozano (4,5) Znowu poniżej oczekiwań. Raz wszedł dobrze z boku w pole karne i omal nie przyczynił się do zdobycie gola samobójczego przez Caldirolę. Poza tym nie przeprowadził chyba żadnej akcji godnej zapamiętania. Oczywiście pomijając sytuację z 7. minuty, gdy w zaskakujący sposób zmarnował precyzyjne podanie Ruiego.

Mertens (4) Niemal kompletnie niewidoczny i bezproduktywny. Chyba ma kłopoty z odnalezieniem się w ofensywnym ustawieniu drużyny, ginie gdzieś w cieniu kolegów.

Osimhen (5,5) W pierwszej połowie trafił do siatki, ale był wówczas na wyraźnym spalonym. W końcówce meczu dobrze podał do Politano, który po chwili trafił w poprzeczkę. A poza tym dużo się przepychał, dużo biegał, ale wielkich efektów to nie przynosiło.

Politano (7) Zmienił Lozano w 58. minucie i błyskawicznie przyczynił się do zmiany wyniku. Asystował przy obu golach dla Napoli, sam trafił w poprzeczkę. Prawe skrzydło po prostu odżyło.

Petagna (6,5) Zmienił Mertensa i okazało się, że to trafiona decyzja Gattuso. Może nie był często przy piłce, ale dużo walczył, robił miejsce partnerom. No i strzelił swojego pierwszego gola dla Napoli. Naprawdę mamy tęsknić za Milikiem?

Demme (5,5) Zmienił kontuzjowanego Bakayoko, ale na pewno nie był takim dominatorem w środku boiska. Udało się nie popełnić błędów i tyle.

Komentarzy: 3
kazet
kazet

Insigne niesamowicie napalony na gola po strzale brata. No i jakie piękne strzały mu wychodziły. To już nie Lorenzo z minionego sezonu (szczególnie z rundy jesiennej) i sprzed dwóch, gdzie ogromna większość strzałów leciała w kosmos. Świetnie Rino go odbudował. Zagrał kilka gorszych meczów, ale chyba w większości był najlepszy / jednym z najlepszych na boisku.

Mako
Mako

Zgodzę się ze słowami autora: "nie należało oczekiwać łatwego zwycięstwa". Tym cenniejsze wczoraj te 3 punkty z Czarownicami

MichalloSSCN
MichalloSSCN

Zgadzam się z kolegą wyżej.