Po zawstydzającej pierwszej połowie i późniejszej dominacji Napoli zdobyło 3 punkty. I tylko tyle warto zapamiętać z tego meczu.
Rijeka to zdobywca Pucharu Chorwacji i trzecia drużyna ligowej rywalizacji w poprzednim sezonie. Do fazy grupowej Ligi Europy zakwalifikowała się dzięki pokonaniu groźnego FC Kopenhaga. Ale żadne z tych dokonań nie powinno onieśmielać czołowej ekipy Serie A. Zresztą poprzednie pojedynki grupowe w wykonaniu Chorwatów nie były imponujące, więc mieliśmy prawo oczekiwać wyraźnego i spokojnego zwycięstwa.
Pierwsza połowa była więc dla kibiców Napoli prawdziwym szokiem. Wprawdzie to zawodnicy Gennaro Gattuso byli zdecydowanie częściej przy piłce, ale sytuacje bramkowe stwarzali wyłącznie gospodarze. I były to nie byle jakie okazje. Szybkie kontry co kilka minut wręcz ośmieszały obronę Azzurrich. Luka Menalo, Sandro Kulenovic i Robert Muric wykonywali minimalną liczbę podań, dzięki którym błyskawicznie przedostawali się w bezpośrednie pobliże bramki Alexa Mereta. I szybko osiągnęli wymierny efekt. W 13. minucie właśnie ta trójka pokazała prawdziwy spektakl tuż przed nosami Diego Demme, Kalidou Koulibaly'ego i Mario Ruiego. Ten ostatni nie zdążył nawet pomyśleć, co mógłby zrobić, gdy Muric oddawał już piękny techniczny strzał z 18 metrów, po którym piłka wpadła do siatki.
Kilka minut później strzelec gola musiał opuścić boisko z powodu kontuzji, ale jego koledzy kontynuowali swoje odważne harce. Imponował zwłaszcza Kulenovic. Zawodnik, który nie wywalczył miejsca w podstawowym składzie Legii, siał prawdziwy popłoch na połowie rywali. Nogi drżały już nawet Koulibaly'emu, który popełniał błąd za błędem. Na szczęście sytuację ratował Meret, który odbijał mocne strzały, a w razie potrzeby wybiegał daleko od bramki, by interweniować w stylu Manuela Neuera. Dla odmiany bramkarz gospodarzy miał w tym czasie mnóstwo okazji do relaksu. Pierwszy strzał w kierunku jego bramki oddał w 37. minucie Dries Mertens, ale nawet wówczas Ivan Nevistic mógł nadal spokojnie drzemać, bo piłka poszybowała w bliżej nieznanym kierunku.
A jednak pierwsza połowa zakończyła się absolutnie niesprawiedliwym remisem. Stało się to po akcji z 43. minuty, gdy fatalny kiks Eljifa Elmasa pomógł piłce w dotarciu do Mertensa. Belg szybko skierował ją przed bramkę, gdzie Demme dostawił tylko nogę i było 1:1.
Strata gola nie zdeprymowała Chorwatów. W doliczonym czasie pierwszej połowy Koulibaly musiał ratować się faulem na Kulenoviciu, za który otrzymał żółtą kartkę. A krótko po przerwie Senegalczyk w dziecinny sposób przekazał piłkę rywalom, dzięki czemu Sterling Yateke podał do Menalo, a ten pięknym uderzeniem trafił w słupek. No ale to już... byłoby na tyle. Bo od tego momentu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, obraz gry zmienił się diametralnie. Dość powiedzieć, że gospodarze właściwie do samego końca nie zagrozili już poważnie bramce Mereta!
Za to pod drugą bramką coraz częściej robiło się naprawdę gorąco. Swoich szans na gola szukali m.in. Stanislav Lobotka, Elmas i Mertens, ale piłka mijała cel, albo świetnie spisywał się Nevistic. W końcu jednak udało się zdobyć gola, choć musiał w tym pomóc rywal. Po wrzutce Mario Ruiego piłki nie sięgnęli Andrea Petagna i Matteo Politano, za to trafiła ona w nogę Filipa Brauta i wturlała się za linię bramkową.
Do końca meczu przeważało Napoli, ale nie zdołało już podwyższyć prowadzenia. Najbliżej powodzenia był Piotr Zieliński, który po ładnej trójkowej akcji z Lorenzo Insigne i Faouzi Ghoulamem strzelił z 11 metrów, ale golkiper Rijeki szczęśliwie wyekspediował piłkę na róg. Z drugiej strony groźnie mogło być jedynie po absurdalnym zagraniu Fabiana Ruiza, który z połowy rywala postanowił nagle podać wysokim lobem do własnego bramkarza. Na szczęście Meret zareagował w odpowiedni sposób i uratował drużynę przed blamażem.
Trzy punkty zostały zdobyte w kiepskim stylu. O ile w drugiej połowie gra wyglądała już przyzwoicie, to początkowe 45 minut były wręcz kompromitujące. Najwyższy czas na jakąś przerwę w rozgrywkach. Jeszcze tylko niedzielny pojedynek w Bolonii, a potem czas na występy reprezentacyjne. Dwa tygodnie bez oglądania takich meczów, jak w Rijece, chyba wszystkim zrobi dobrze.
OCENY (skala 1-10)
Meret (6,5) Puścił gola, a potem musiał bezradnie patrzeć, jak piłka ląduje na słupku. Ale w wielu innych sytuacjach zagrał tak, jak od niego się oczekuje. Bronił strzały, interweniował na przedpolu, naprawiał błędy słabej obrony.
Rui (4) Czy aby na pewno Portugalczyk pełnił w tym meczu rolę obrońcy? Kiedy sunęły kolejne kontry rywali, jego na własnej połowie zwykle nie było. Gdzie w takim razie był, skoro w ofensywie też był niewidoczny? Trudno powiedzieć. Wprawdzie przyczynił się do zdobycia zwycięskiego gola, ale stało się to po jednym z zaledwie dwóch dobrych podań w jego wykonaniu.
Koulibaly (3) Po wielu świetnych występach przyszedł nie tyle kryzys, co jakaś zapaść. Kilka błędów, jakie popełnił w tym meczu Senegalczyk, po prostu go ośmieszały. Jeszcze kilka tygodni temu miał znaleźć się w jednym klubie z Raheemem Sterlingiem, a tu przyszło mu patrzeć z żalem, jak swobodnie ucieka gdzieś Sterling Yateke. A przecież w czwartek nie tylko 21-letni Środkowoafrykańczyk był dla niego postrachem. Kalidou, wracaj szybko na swój poziom, bo naprawdę tak grać mistrzowi po prostu nie przystoi!
Maksimovic (5) Nie popełniał tak kompromitujących błędów, jak partner ze środka defensywy. Ale też nie stanowił żadnej zapory przy błyskawicznych akcjach gospodarzy. W 17. minucie dość szczęśliwie, trąceniem piłki piętą, uratował drużynę po strzale Murica.
Di Lorenzo (4) Menalo, Kulenovic i Loncar powinni mu się śnić przez kilka najbliższych nocy, bo młodzieńcy z Rijeki naprawdę go wymęczyli. Już w 4. minucie zachował się bardzo biernie w polu karnym, nie doskoczył do Menalo i ten oddał niezwykle groźny strzał. W 17. minucie tego samego gracza powstrzymał w ostatniej chwili grając na pograniczu faulu. Chwilę później pilnował „krótkiego” słupka przy rzucie rożnym przeciwników, ale błyskawicznie opuścił swój posterunek i tylko świetna interwencja Mereta zapobiegła wpadnięciu piłki w okienko. W ofensywie też nie dokonał niczego ciekawego i pożytecznego.
Lobotka (4) W środku pola znakomicie powstrzymywał ataki... własnej drużyny. Mistrz podań do tyłu, główny hamulcowy. Zmieniony w 59. minucie, chyba nawet za późno.
Demme (5) Strzelił wyrównującego gola w bardzo trudnym okresie. W drugiej połowie mógł zdobyć jeszcze jedną bramkę. Ale o ile wyczyny strzeleckie można tym razem docenić, to cała reszta w jego wykonaniu była w najlepszym przypadku nijaka. Przy golu dla gospodarzy zachował się bardzo biernie w środku pola, dzięki czemu szybka akcja mogła się swobodnie rozkręcić.
Elmas (4,5) Do zdobycia wyrównującego gola przyczynił się tylko dzięki temu, że... skiksował. Poza tym błędem nie był widoczny w pierwszej połowie. Po przerwie było już lepiej. W 53. minucie rozegrał ładną akcję z Mertensem i oddał niezły strzał. Zmieniony w 59. minucie.
Politano (4) Oficjalnie zaliczono mu asystę przy samobójczym golu Brauta. Nie było to celowe zagranie i może dlatego przyniosło pozytywny efekt. Bo generalnie to był bardzo słaby występ prawoskrzydłowego.
Mertens (6) Nie był to jego wielki mecz. Nie był to nawet występ niezły. Ale koniec końców to właśnie Belg narobił najwięcej zamieszania na połowie rywali i warto to docenić. Znakomicie asystował przy wyrównującym golu. Oddał kilka groźnych strzałów (najlepszy po wywalczonym przez siebie rzucie wolnym), wystawił dobre piłki Elmasowi i Lobotce.
Petagna (4) Bezradny. Nie dostawał wielu piłek od partnerów, ale też nie przyczynił się do rozepchnięcia i rozciągnięcia defensywy Rijeki. Nie udało mu się sięgnąć piłki po wrzutce Ruiego. Przy golu na 2:1 zasłużył się zapewne tym, że swoją obecnością przestraszył Brauta. Dobre i to, chociaż to naprawdę mało.
Ruiz (3) Wszedł na boisko w 59. minucie. Naprawdę czasem ręce opadają, gdy obserwuje się jego zagrania. Podanie w kierunku własnej bramki w 76. minucie to było po prostu kuriozum. Nie zrównoważył tego niczym pozytywnym.
Insigne (6) Grał nieco ponad pół godziny. Niczego wielkiego nie zrobił, ale na pewno rozruszał lewe skrzydło. W końcówce brał udział w kilku ładnych kombinacyjnych akcjach.
Lozano (4,5) Zmienił Politano, ale poza dobrym dograniem do Demme w 85. minucie właściwie nie zaistniał.
Ghoulam (6,5) Wszedł w 80. minucie i w tak krótkim czasie zdążył zrobić bardzo pozytywne wrażenie. W 87. minucie wyłożył piłkę Zielińskiemu, trzy minuty później też nieźle dogrywał przed bramkę. Dobrze współpracował z Insigne. Może Gattuso w końcu i jego odbuduje, może jeszcze coś z niego będzie? Oby!
Zieliński (6) Zagrał kilkanaście minut i był to na pewno lepszy czas niż kilka dni wcześniej w meczu z Sassuolo. Mógł zaliczyć zarówno gola (strzał obroniony przez Nevistica), jak i asystę (dobre podanie do Mertensa, który nie trafił w bramkę). |