Bologna 0:1 Napoli. Czyż nie dobija się rywala?

Podziel się tym artykułem

Napoli mogło i powinno wygrać ten mecz wyraźnie, ale zamiast dobić rywala, pozwoliło mu w końcówce na bardzo wiele. Ostatecznie udało się zdobyć 3 punkty, ale trudno być zadowolonym z takiej postawy drużyny.

Bologna nie pretenduje do miejsca w ligowej czołówce, a jej gra defensywna pozostawia wiele do życzenia, ale już nieraz potrafiła napsuć krwi mocniejszym przeciwnikom. Przekonało się o tym choćby Napoli, które w trzech poprzednich pojedynkach z Rossoblu zdobyło zaledwie jeden punkt. Tym razem jednak należało się spodziewać kompletu oczek.

Pierwsza połowa nie pozostawiała wątpliwości co do tego, która z drużyn prezentuje wyższy poziom. Wprawdzie Napoli nie grało nadzwyczajnie, nie oblegało bramki przeciwnika, ale zdecydowanie dominowało na boisku i stworzyło sporo groźnych sytuacji. Największy popłoch wśród gospodarzy wywoływały akcje Hirvinga Lozano. Meksykanin raz za razem mknął prawym skrzydłem, mijał rywali, świetnie dogrywał do partnerów. Z przyjemnością patrzyło się na swobodę i lekkość, z jaką przemieszcza się po boisku. I to właśnie Lozano przeprowadził akcję, która, jak się później okazało, przesądziła o końcowym wyniku. W 23. minucie po raz kolejny minął Stefano Denswila, a potem idealnie przerzucił piłkę wprost na głowę Victora Osimhena, któremu nie pozostało nic innego niż strzelenie głową wprost do siatki.

Pierwszą połowę należało wygrać wyżej, ale precyzji przy strzałach brakowało Lorenzo Insigne i Driesowi Mertensowi, którzy kilkakrotnie próbowali zaskoczyć Łukasza Skorupskiego uderzeniami z dystansu. Znacznie mniej powodów do niepokoju miał David Ospina, na którego bramkę nie oddano... ani jednego strzału!

Po przerwie nadal przewagę mieli goście. Już w 49. minucie udało im się nawet zdobyć gola, ale analiza VAR-u wykazała, że tuż przed celnym strzałem Kalidou Koulibaly\'ego piłka trafiła w rękę upadającego Osimhena. Pytanie, czy Osimhen nie dotknął piłki ręką z tej prostej przyczyny, że akurat był ściągany przez rywala na ziemię... Potem nastąpił okres, gdy Bologna właściwie nie wychodziła z własnej połowy. Azzurri na dobrych dziesięć minut ustawili hokejowy zamek, rozgrywając cierpliwie piłkę przed polem karnym rywala. I choć niewiele z tego wynikało, to wydawało się oczywiste, że zawodnicy Gennaro Gattuso w pełni panują nad sytuacją i jedynie kwestią czasu jest podwyższenie prowadzenia i ostateczne zniechęcenie gospodarzy.

Nadmierne uspokojenie i zmarnowane sytuacje mogły zemścić się w końcówce. Wprawdzie Bologna dopiero w 74. minucie oddała swój pierwszy w tym meczu celny strzał, ale z każdą kolejną minutą przejawiała coraz większą chęć, by utrzeć nosa pewnym siebie gościom. Zdecydowanie najlepszą ku temu szansę zaprzepaściła w 86. minucie. Roberto Soriano zagrał do osamotnionego na prawej stronie pola karnego Riccardo Orsoliniego, a ten podprowadził jeszcze piłkę i mając przed sobą jedynie bramkarza oddał strzał z pięciu metrów. Ospina znakomicie obronił, ale piłka trafiła pod nogi stojącego na wprost bramki Rodrigo Palacio. Tym razem na linii strzału znalazł się ofiarnie interweniujący Elseid Hysaj. Ale to jeszcze nie koniec, bo piłka poleciała na 16. metr. Dopadł ją tam Mattias Svanberg i skierował w stronę bramki. Na szczęście futbolówka minęła zarówno słupek, jak i nogę próbującego jeszcze zmienić jej lot Orsoliniego. Uff, to było kilka sekund wyjęte wprost z horroru.

W doliczonym czasie gry Palacio urwał się jeszcze Giovanniemu Di Lorenzo i Kostasowi Manolasowi, ale jego strzał z ostrego kąta zdołał sparować Ospina i wreszcie można było dopisać sobie trzy punkty. Punkty wywalczone zasłużenie, ale chyba za mało szanowane przez zawodników, skoro w końcówce zrobili tak wiele, by je zgubić. Oj, przyda się przerwa w ligowych rozgrywkach. Przyda się także poważna rozmowa Gattuso z zawodnikami, bo nie można tak często liczyć na szczęście i drżeć o zwycięstwa do ostatnich sekund.

OCENY (skala 1-10)

Ospina (7) Przez zdecydowaną większość meczu wydawało się, że dostał po prostu wolne popołudnie. Do 74. minuty nie miał nic do roboty. Ale kiedy już znaleziono mu zajęcie, to musiał się uwijać jak w ukropie. Znakomicie dał sobie z tym radę, brawa należą mu się przede wszystkim za obronę strzału Orsoliniego w sytuacji sam na sam.

Hysaj (6) Przyzwoity występ. Miał najwięcej odbiorów spośród wszystkich graczy. Ale należy mu też wypomnieć "zgubienie" Orsoliniego w 21. minucie, a przede wszystkim pozostawienie w polu karnym tego samego rywala w 86. minucie. W tej drugiej sytuacji zrehabilitował się po chwili blokując uderzenie Palacio.

Koulibaly (6,5) Pewny, nie pozostawiał przeciwnikom złudzeń co do możliwości minięcia go. Wykazywał także chęć do ruszenia na połowę rywali, ale koledzy nie potrafili tego wykorzystać.

Manolas (6) Nie miał wiele pracy, ale robił to, co do niego należy. Zastrzeżenie można zgłosić jedynie do akcji z 91. minuty, gdy pozwolił Palacio na oddanie strzału.

Di Lorenzo (6,5) Razem z Manolasem nie upilnował w końcówce Palacio, ale poza tym rozegrał bardzo dobry mecz. W pierwszej połowie znakomicie współpracował z Lozano. Chętnie atakował, ale też nie zabrakło go ani razu w defensywie.

Ruiz (6,5) Wreszcie dobry występ Hiszpana, który ostatnio przede wszystkim irytował. Tym razem nie popełniał głupich błędów, nie był nonszalancki, grał po prostu pewnie i solidnie. Rozegrał sporo akcji w trójkącie z Lozano i Di Lorenzo, pracował w destrukcji.

Bakayoko (6,5) Pilnował środka boiska, był tam najpewniejszym zawodnikiem. Zanotował sporo odbiorów, ale też nie unikał udziału w rozgrywaniu akcji.

Insigne (5,5) Zdecydowanie lepszy przy odbieraniu piłki niż przy jej rozgrywaniu. Zwłaszcza w początkowej fazie meczu irytował niedokładnymi podaniami. Oddał kilka niecelnych strzałów. Najwięcej pretensji można mieć o niewykorzystanie dobrego podania od Ruiza w 44. minucie.

Lozano (7,5) W pierwszej połowie był najlepszy na boisku, grał momentami koncertowo. Nie miał naprzeciwko wielkiego rywala, ale potrafił to wykorzystać. Po przerwie już nieco mniej widoczny. Zmieniony w 75. minucie, ale Gattuso z pewnością był z niego zadowolony.

Mertens (5) Nadal daleki od swojej optymalnej dyspozycji. Oddawał niecelne strzały, nie był wiodącą postacią przy rozgrywaniu akcji, nie wywierał też wielkiej presji na rywalu.

Osimhen (6,5) Nie był to olśniewający występ Nigeryjczyka, ale trzeba docenić jego walkę na połowie przeciwnika, gdzie mocno przeszkadzał w wyprowadzaniu piłki. No i wykorzystał okazję po podaniu Lozano, strzelił zwycięskiego gola.

Politano (4) Wszedł w 75. minucie i nie pokazał nawet ułamka tego, co Lozano. Niemal zupełnie niewidoczny, nie potrafił zatrzymać piłki z dala od własnej połowy, a i w defensywie nie miał żadnych zasług.

Zieliński (4) Zmienił Mertensa, ale z pewnością nie uspokoił sytuacji. Właściwie każde jego zagranie trafiało w rywala. Nie stworzył zagrożenia pod bramką Bolonii, nie przytrzymał piłki w środku pola, nie pomógł w defensywie.

Komentarzy: 2
Mako
Mako

Napoli dba o to, żeby nie nudzić się nawet w meczu z przeciętną Bologną;). Zwycięstwo tym ważniejsze w kontekście remisów pozostałych pretendentów do tytułu w tej kolejce!

MichalloSSCN
MichalloSSCN

Według mnie piłkarzem meczu Bakayoko. Świetny był. Do tego najlepszy występ Di Lorenzo i Lozano od jakiegoś czasu. Mertens za to znowu tragedia.