Napoli 2:1 Sampdoria. Zwycięstwo zmienników.

Podziel się tym artykułem

Po słabej pierwszej połowie i znacznie lepszej drugiej Napoli odniosło zasłużone zwycięstwo. Największa w tym zasługa strzelców obu bramek i trenera, który nie zwlekał z przeprowadzeniem koniecznych roszad.

Sampdoria od lat należy do ekip, z którymi Napoli radzi sobie wyjątkowo dobrze. Tak miało być i tym razem, choć drużyn prowadzonych przez doświadczonego Claudio Ranierego nigdy nie można lekceważyć.

Początek meczu był bardzo ciekawy. Obie drużyny energicznie uruchamiały kolejne ataki, i choć Sampdoria bardzo dbała także o zabezpieczenie tyłów, to nikt nie ograniczał się do murowania swojej bramki. Bramkarze nie musieli jednak popisywać się swoimi umiejętnościami, bo po strzałach Piotra Zielińskiego z dystansu piłka przelatywała coraz dalej od bramki, a przy ciekawej próbie uderzenia przewrotką Fabio Quagliarella nie trafił czysto w futbolówkę. W 20. minucie padła jednak bramka. Sampdoria przejęła piłkę w środkowej strefie, Valerio Verre znakomicie podał na lewo do Jakuba Jankto, a ten popędził samotnie w kierunku bramki, zostawiając daleko za sobą Giovanniego Di Lorenzo, i strzałem z bliska pokonał Alexa Mereta.

Do końca pierwszej połowy goście mocniej skupili się na defensywie, a Napoli mozolnie parło do przodu. Przygniatająca przewaga pod względem posiadania piłki nie mogła jednak przynieść wyrównania, skoro najczęściej stosowanym sposobem ataku było dośrodkowywanie w kierunku Driesa Mertensa. Owszem, raz mogło to przynieść pozytywny efekt, bo Faouzi Ghoulam wrzucił piłkę bardzo nisko i Belg jedynie zmienił tor jej lotu, czym sprawił spore problemy Emilowi Audero. Na dłuższą metę taka gra przypominała jednak raczej nieudolne walenie głową w mur.

Konieczne były zmiany. Gennaro Gattuso wiedział o tym doskonale i na szczęście nie czekał z ich przeprowadzeniem. I szybko otrzymał za to nagrodę. Pełny energii Hirving Lozano błyskawicznie rozruszał prawe skrzydło, choć i na lewym potrafił narobić zamieszania. W 53. minucie Lorenzo Insigne wyłuskał przed polem karnym piłkę Antonio Candrevie, podał do Mertensa, a ten wrzucił na 6. metr, gdzie Lozano, mimo asysty Tommaso Augello, uderzył głową prosto do siatki. 1:1.

Wyrównanie nie mogło usatysfakcjonować gospodarzy, a zwłaszcza Lozano, który nadal siał prawdziwy popłoch w szeregach rywali. W 61. minucie otrzymał świetne podanie od Kostasa Manolasa i z linii pola karnego strzelił w słupek. Z kolei siedem minut później w popisowy sposób objechał na skrzydle Augello i mocno dośrodkował wprost na głowę Andrei Petagni, który zdobył drugiego gola.

Do końca nie działo się już zbyt wiele. Sampdoria nie miała sił, by odwrócić losy meczu, a kłopoty Meretowi sprawił jedynie strzał Candrevy z 30 metrów. Pod drugą bramką też rzadko dochodziło do ekscytujących wydarzeń, chociaż warto odnotować kolejną dobrą akcję Manolasa, po której Mertens strzelił z narożnika pola bramkowego i Audero musiał się ratować wybiciem piłki za linię końcową.

Napoli odniosło zasłużone zwycięstwo. Mało w tym było błyskotliwości i polotu, ale trzeba przyznać, że w drugiej połowie Azzurri wiedzieli, co mają robić na boisku, i po prostu to robili. Fantastyczne wejście zanotował Lozano, ale inni zawodnicy też stanęli na wysokości zadania.



OCENY (skala 1-10)

Meret (6) Zanim którykolwiek z rywali mu zagroził, sam narobił sobie kłopotów, gdy na raty łapał piłkę po dośrodkowaniu Candrevy. Dwie minuty później wpuścił piłkę do siatki, ale trudno go o to winić. W drugiej połowie sparował mocne uderzenie Candrevy i więcej pracy właściwie nie miał.

Ghoulam (5) Bardzo smutno musi być każdemu, kto ogląda dziś Ghoulama, a pamięta tego gracza sprzed kontuzji. Faouzi to cień tamtego zawodnika. W obronie wymaga ciągłego wsparcia, na lewym boku częściej interweniował Koulibaly niż Algierczyk. Z przodu też niewiele zdziałał, chociaż raz dobrze zagrał w pole karne do Mertensa.

Koulibaly (6) Miał dużo pracy przede wszystkim przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowy. W destrukcji najefektowniejszą interwencją popisał się wtedy, gdy rehabilitował się za własny błąd. Solidny.

Manolas (7) Nie dość, że bezbłędny w defensywie, to jeszcze wyjątkowo przydatny z przodu. I to nie podczas walki o górne piłki przy okazji rzutów rożnych, ale wówczas, gdy świetnie dogrywał do partnerów i stwarzał im okazje do zdobycia gola. Zaimponował zwłaszcza rajdem w 76. minucie, po którym podał w pole karne do Mertensa.

Di Lorenzo (5) W 7. minucie dał sobie odebrać piłkę we własnym polu karnym, co skutkowało rzutem rożnym i sporym zamieszaniem przed bramką. W 20. minucie w tymże polu karnym go zabrakło, bo został daleko za pędzącym samotnie z piłką Jankto. Potem nie popełniał już tak poważnych błędów, ale nie zaimponował też niczym pozytywnym.

Demme (6) Na początku wydawało się, że podtrzyma świetną passę z poprzednich meczów, bo znowu rządził w środku pola. Z czasem jednak coraz mniej go było widać, bo akcje ofensywne sunęły niemal włącznie skrzydłami. Kilka razy pogubił się, chociaż poważnych wpadek uniknął.

Ruiz (5,5) Jak zwykle zdarzały mu się nieprecyzyjne podania, chociaż tym razem nie było to rażące. Grał dość zachowawczo i bezpiecznie, co nie dawało wielkiej nadziei na odmianę w funkcjonowaniu drużyny. Dlatego Hiszpan został zmieniony już w przerwie meczu.

Zieliński (6) Przyzwoity występ Polaka, choć to nie on był reżyserem i twórcą ostatecznego zwycięstwa. W pierwszej połowie szukał gola, ale każdy kolejny strzał zza pola karnego był coraz słabszy.

Politano (5) Duże rozczarowanie. Trudno go za cokolwiek pochwalić. Nie przeprowadził właściwie żadnej groźnej akcji, za to sporo razy tracił piłkę. Zmieniony po pierwszej połowie.

Insigne (6) To nie był wielki występ kapitana. Znowu przytrafił mu się strzał, po którym piłka miała większe szanse, żeby wylecieć za stadion, niż wpaść do bramki. W pierwszej połowie bardzo się starał, ale jego podania były niecelne, dośrodkowania słabe, a i w defensywie nie zawsze chciało mu się mocno popracować. Pozytywnie wyróżnił się dopiero w samej końcówce pierwszej połowy, gdy popisał się świetnym dryblingiem i po szybkiej wymianie podań z Mertensem oddał dobry strzał z 22 metrów. Po przerwie było już lepiej. W 53. minucie to Lorenzo wywalczył piłkę i przyczynił się do zdobycia pierwszego gola.

Mertens (6) Waleczny jak zawsze. Powinien zdobyć gola, zwłaszcza po podaniu Manolasa miał ku temu świetną okazję. W 53. minucie świetnie dograł do Lozano i zanotował już szóstą asystę w tym sezonie.

Lozano (8) Wszedł na boisko po przerwie i kompletnie odmienił obraz gry. Szalał nie tylko na swoim skrzydle, wydawało się, że jest wszędzie. No i przyniosło to wymierne korzyści w postaci gola i asysty. Znakomita zmiana!

Petagna (7) Po poprzednich meczach można było mieć do niego sporo zastrzeżeń, zwłaszcza z powodu nieskuteczności. Tym razem należą mu się wielkie brawa. Pracował ciężko zarówno na połowie Sampdorii, jak i pod własną bramką. Strzelił gola, chociaż oddanie takiego strzału po mocnym podaniu Lozano nie było wcale łatwe. Mało widowiskowy, ale niezwykle pożyteczny.

Rui (6) Może nie zrobił furory, ale na pewno grał znacznie lepiej niż Ghoulam, którego zmienił. Zagrał solidnie, wspomagając na lewej stronie Insigne.

Bakayoko (5) Najsłabszy ze zmienników. Chaotyczny, zagubiony, ugrzązł gdzieś na środku boiska i z rzadka pokazywał coś pozytywnego.

Lobotka (6) Wszedł na kilkanaście minut i pokazał się z niezłej strony. Grał solidnie i przyczynił się do utrzymania korzystnego rezultatu.

Komentarzy: 2
napoletano
napoletano

Lozano konkretnie odpalił w tym sezonie. Ogień!!

Mako
Mako

Lozano i "Petarda" najlepsi. 8 zwycięstw i 2 porażki, niezły bilans w serie A!