Lazio 2:0 Napoli. Oczy bolą od patrzenia.

Podziel się tym artykułem

Napoli poniosło drugą porażkę w ciągu czterech dni. Tym razem już nawet nie udawało, że o coś walczy, że mu na czymś zależy. Brak pomysłu na grę to jedno, ale dlaczego brakuje już nawet charakteru?

Po przegranym pojedynku z Interem przyszło zmierzyć się z będącym w słabej dyspozycji Lazio. Wprawdzie Biancocelesti awansowali do 1/8 finału Ligi Mistrzów, ale w Serie A spisują się co najwyżej przeciętnie. To był bardzo dobry moment na pokonanie podopiecznych Simone Inzaghiego.

Już początek niedzielnego starcia pokazał, jak naiwne były oczekiwania fanów spod Wezuwiusza. To gospodarze błyskawicznie narzucili swoje warunki i co chwila robili wielkie zamieszanie w polu karnym. Pod bramką właściwie nikt im nie przeszkadzał, więc urządzili sobie festiwal strzelecki. Najpierw głową uderzał Felipe Caicedo, potem z półobrotu Ciro Immobile, aż w końcu ten drugi trafił do siatki po wrzutce Adama Marusica. W 9. minucie było 1:0. Po chwili kolejny zawodnik Lazio skorzystał ze swobody, jaką pozostawiali obrońcy Azzurrich - tym razem Luiz Felipe spudłował z 7 metrów.

Co na to Napoli? Ano niewiele. W 18. minucie, po przytomnym dograniu Andrei Petagni, Fabian Ruiz uderzył technicznie z linii pola karnego, ale Pepe Reina zdołał wybić piłkę na róg. Kilkadziesiąt sekund później były bramkarz Azzurrich popisał się kolejną skuteczną interwencją, tym razem po sprytnym strzale Piotra Zielińskiego. Poza tym były jeszcze celne, ale bardzo łatwe do obrony strzały zza pola karnego w wykonaniu Hirvinga Lozano i Mario Ruiego, a potem jeszcze równie niegroźne uderzenie głową Nikoli Maksimovica po rzucie rożnym i przyzwoity strzał Petagni. I tyle. Nie, nie do końca pierwszej połowy - do końca całego meczu!

Lazio nie musiało robić niemal nic. Wystarczyło, że w 56. minucie oddało drugi, zarazem ostatni, celny strzał (Luis Alberto po błędzie Ruiego przy wyprowadzaniu piłki), by wygrać 2:0. Mimo słabszych statystyk gospodarze byli po prostu lepsi. Cóż bowiem z tego, że Napoli przez 57 procent czasu posiadało piłkę, skoro ani przez chwilę nie wiedziało, co z nią zrobić? Co z tego, że wykonywało 9 rzutów rożnych, jeśli tylko jeden z nich przyniósł jakiekolwiek zagrożenie pod bramką rywala? Jaką korzyść przyniosło oddanie sześciu celnych strzałów, skoro co najwyżej dwa z nich sprawiły kłopot Reinie? Ze statystyk można byłoby wysnuć wniosek, że Lazio schowało się za podwójną gardą i szczęśliwie wyszarpało trzy punkty. A przecież tak naprawdę gospodarze ani przez chwilę nie musieli drżeć o końcowy wynik, od pierwszej do ostatniej minuty mieli wszystko pod kontrolą.

To był kolejny słaby występ Napoli. I doprawdy nie doszukujmy się przyczyn takiego stanu rzeczy w kontuzjach trzech zawodników, bo taki poziom absencji nie jest żadnym alibi dla poważnej drużyny, która ponoć skompletowała przed sezonem szeroki skład z mocnymi, pełnowartościowymi zmiennikami. Nie pocieszajmy się też, że teraz zawodników czeka z pewnością poważna rozmowa z trenerem. Gattuso przychodził do klubu rok temu, bo efektu nie przynosiły ani połajanki, ani nawet kary finansowe i groźba niezapowiedzianego zgrupowania. Problemem nie jest bowiem tylko motywacja zawodników, która na Stadio Olimpico sięgnęła już poziomu murawy. Nie wystarczy, jak uważa Gattuso, by drużyna wychodziła na boisko z błyskiem w oku i nożem w zębach. Oni przede wszystkim muszą zaczynać mecz z planem taktycznym w głowie. A to jest zadanie właśnie trenera.



OCENY (skala 1-10)

Ospina (3) Dwa celne strzały i dwa gole. Znowu trudno mieć o to pretensje do bramkarza, ale... no nie obronił.

Rui (4) Nie zanotował żadnego dobrego dośrodkowania, żadnego ciekawego rajdu skrzydłem. Trudno było nawet dostrzec tak dla niego charakterystyczną zawziętość i szaleństwo. Zawalił drugiego gola podając na własnej połowie wprost pod nogi Escalante.

Koulibaly (4) Niezwykle nerwowy występ z kapitańską opaską na ramieniu. Szybko dostał żółtą kartkę, był bliski zobaczenia drugiej. Nie dawał pewności w defensywie, nie ruszył też z żadną szarżą na połowę rywali. Już w 56. minucie zszedł z boiska, zapewne z powodu urazu mięśniowego.

Maksimovic (4,5) Zdecydowanie najczęściej przy piłce. Przede wszystkim zaliczył jednak najwięcej odbiorów. Ale z jego statystykami jest tak, jak z tymi dotyczącymi całego zespołu: kłamią! Bo to Maksimovic "frunął" pod pachą Immobile, gdy ten strzelał gola. To on, na spółkę z Koulibalym, odpowiadał za środek obrony, gdy Lazio co kilka minut robiło tam, co tylko chciało.

Di Lorenzo (5) Na tle słabych partnerów wyglądał całkiem przyzwoicie. Przynajmniej się starał, walczył, szukał szansy w ofensywie. Przy słabiutkim Politano to on przyczynił się do tego, że Napoli atakowało najczęściej właśnie prawą stroną.

Bakayoko (4,5) Mało widoczny, nie wspomagał dostatecznie ani obrońców, ani partnerów inicjujących ataki.

Ruiz (4,5) Ustawiony bardzo defensywnie, ale to on oddał najgroźniejszy strzał na bramkę Reiny. W destrukcji pracował sporo, ale w tym meczu to Napoli posiadało piłkę, więc w zasadzie nie był specjalnie przydatny.

Zieliński (4,5) To co, dalej będziemy mu zliczać założone przeciwnikom "siatki" i inne efektowne zagrania pod publiczkę? A może jednak zastanowimy się, dlaczego nie istnieje w meczu, w którym potrzebny jest ktoś, kto rozrusza i pociągnie za sobą drużynę, wykreuje jakieś okazje podbramkowe, skupi na sobie uwagę rywali i zrobi miejsce partnerom? Sprytny strzał w 19. minucie i piłka puszczona między czyimiś nogami na środku boiska - zapewne tym "zachwycają się oniemiałe Włochy", jak zwykli twierdzić obiektywni dziennikarze, którzy skupiają się na duperelach, bo nie chce im się oglądać całych meczów.

Politano (2) Rywalizuje z Lozano o miejsce na prawym skrzydle, ale tym razem można powiedzieć, że niepotrzebnie, czy też po prostu z konieczności, zabrał Meksykaninowi jego pozycję. I po prostu to schrzanił. Zagrał kompromitująco: tracił piłkę, wikłał się w bezsensowne pojedynki, popisywał się idiotycznym "padolino" przy bocznej linii, a przy pierwszej bramce dla Lazio po prostu odpuścił na skrzydle Marusica i pozwolił mu na spokojne dośrodkowanie.

Lozano (4,5) Słabszy występ tylko częściowo tłumaczy gra na pozycji, która nie jest dla niego optymalna. Bo gdy już wrócił na prawe skrzydło, też furory nie zrobił. Ale na pewno się starał, walczył, szarpał. No i przypłacił to kontuzją, z powodu której przedwcześnie opuścił boisko.

Petagna (6) Pytanie, które tkwi zapewne w głowach wielu kibiców: dlaczego Napoli wykonuje dośrodkowania tylko wówczas, gdy w polu karnym stoi Mertens, a nie w meczach, w których jest do dyspozycji Petagna? To doprawdy niepojęte, że zawodnik o takich parametrach musi szukać piłki na środku boiska, a kiedy trzeba już wykonać wrzutkę, to okazuje się, że piłkę na skrzydle posiada... właśnie on. To nie może działać, to nie może się udać, bo jest po prostu bez sensu! Andrea jak zwykle starał się, walczył o miejsce na boisku, świetnie zachował się w 79. minucie, gdy ostatecznie oddał strzał w środek bramki. Mało? No, niby niewiele, ale on akurat jest ostatnim zawodnikiem, do którego można byłoby mieć pretensje po tym meczu.

Manolas (5,5) Dlaczego zawodnik, który wreszcie osiągnął najlepszą dyspozycję od czasu przyjścia do Napoli, zaczyna mecz na ławce? I to w pojedynku z Lazio (Immobile!), gdy przed świąteczną przerwą czeka nas już tylko pojedynek ze słabym Torino. Nie mam pojęcia, ale zakładam, że to efekt jakiejś przebiegłej, sprytnej zagrywki trenera, która jest zrozumiała tylko dla niego. Kostas zmienił Koulibaly\'ego, ale wtedy już niewiele miał do bronienia. Nie ustrzegł się jakiejś niepotrzebnej ganianki przy linii bocznej, ale generalnie zrobił swoje.

Elmas (4,5) Ktoś musiał zmienić beznadziejnego Politano i oczywistym wyborem był jedyny na ławce ofensywny gracz. Źle to świadczy o tejże ławce, bo Elmas nie zrobił właściwie nic, a i tak trudno powiedzieć, że zawiódł. Bo on po prostu tak gra: poza wyjątkowymi zagraniami jest nijaki, chaotyczny i mało przydatny. Niczego nie zawalił, ale czy tylko tego oczekuje się od zawodnika, który wchodzi na boisko przy stanie 0:1 i ma pomóc w ratowaniu meczu?

Ghoulam (4,5) Jeśli zawodnik w tak złej dyspozycji wchodzi na boisko z misją ratunkową, to pozostaje już tylko usiąść i zapłakać. Zmienił Ruiego i wprawdzie gorszy nie był, ale lepszy tylko o tę jedną wrzutkę z rzutu rożnego, po której piłka trafiła na głowę Maksimovica.

Lobotka (4,5) A, faktycznie, pamiętam, że wchodził na boisko. Co na nim robił? Nie wiem, bo tylko kilka razy mignął mi na ekranie. Jeśli ktoś miał wnieść jakieś ożywienie, to spośród defensywnych pomocników wolałbym zobaczyć Diego Demme, który ostatnio jest w formie. No ale Gattuso wprowadził Lobotkę. Mam nadzieję, że się nie zawiódł.

Malcuit (3) Jego wejście to już coś w rodzaju futbolowych jaj. Zmienił kontuzjowanego Lozano, bo przecież nie warto było kończyć meczu w dziesięciu. Ale Francuz to teraz jakaś atrapa piłkarza. Mając w pamięci jego naprawdę niezłe występy, zastanawiam się, czy tylko kontuzja spowodowała, że teraz jest tak słaby.



Komentarzy: 4
Lolo
Lolo

Brakowało Milika :D

darros
darros

Brakowało przede wszystkim jakiegokolwiek pomysłu na grę.

Mako
Mako

co się z nimi dzieje? co może pomóc? zmiana trenera? nie sądzę. Przydałby się transfer jakiejś gwiazdy dużego kalibru żeby wróciła wola wygrywania

MichalloSSCN
MichalloSSCN

Jedyne do czego można się przyczepić w składzie to Maksimović. Nie było możliwości przeprowadzenia innych zmian.