Napoli 3:2 Empoli. Elementy treningowe.

Podziel się tym artykułem

Napoli pokonało lidera Serie B i zasłużenie awansowało do ćwierćfinału Pucharu Włoch. Zagrało niezły mecz, który jednak mogło i powinno rozstrzygnąć znacznie szybciej.

Kiedy przychodzi grać z ekipą z niższej klasy rozgrywkowej, nie może być innego planu, niż pewne zwycięstwo. Z takim nastawieniem wyszło też Napoli, które od początku wyraźnie dominowało. Szybko też osiągnęło swój pierwszy cel i wyszło na prowadzenie po dośrodkowaniu Hirvinga Lozano i bardzo sprytnym uderzeniu głową Giovanniego Di Lorenzo.

Po zdobyciu gola nadal przeważali gospodarze, ale Empoli też potrafiło groźnie zaatakować i w 33. minucie niespodziewanie wyrównało wynik. Na lewym skrzydle Matos nie dał się zablokować Di Lorenzo i Matteo Politano, podał do Nedima Bajramiego, a Szwajcar oddał precyzyjny strzał przy dalszym słupku. Jednak nie trzeba było długo czekać na odzyskanie prowadzenia. Już po pięciu minutach było 2:1. Politano przerzucił piłkę w poprzek boiska, Davide Zappella nie opanował jej, a Lozano skorzystał z okazji i błyskawicznie huknął z 22 metrów nie dając szans Jacopo Furlanowi.

Po przerwie trwała dominacja Napoli, które jednak nie kwapiło się do szybkiego podwyższenia wyniku. Skupiało się na spokojnym rozgrywaniu piłki, momentami bawiło się w meczową wersję "dziadka". W końcu najwyraźniej uznało, że chce także poćwiczyć grę pod presją. Nic do tego nie pasuje lepiej, niż konieczność walki o wynik. Należało więc pozwolić rywalom na wyrównanie. W 68. minucie Aleksa Terzic podał do Bajramiego, a ten z 20 metrów znowu oddał precyzyjny strzał i było 2:2.

Napoli ponownie mocniej przycisnęło i w 77. minucie po raz kolejny zdobyło prowadzenie. Po rzucie rożnym i uderzeniu głową Amira Rrahmaniego piłkę z linii bramkowej wybił Samuele Ricci, ale dobitki z najbliższej odległości w wykonaniu Andrei Petagni nikt już nie mógł zatrzymać.

Napoli wygrało nieznacznie, ale zasłużenie. Po raz kolejny nie zamknęło wyniku odpowiednio wcześniej i pozwoliło rywalom na powrót do życia. Tym razem nie spotkało się to z karą. Można nawet odnieść wrażenie, że to była przydatna gra treningowa, w której podopieczni Gennaro Gattuso zafundowali sobie różnorodne elementy treningowe. Oby te ćwiczenia przyniosły korzyść w kolejnych meczach.

OCENY (skala 1-10):

Meret (6) Nie mógł obronić świetnych strzałów Bajramiego. W innych sytuacjach spisywał się dobrze, choć nie miał nadmiaru pracy.

Di Lorenzo (7) Niezwykle pracowity przez cały mecz. Zdobył gola uderzeniem godnym klasycznego snajpera. Kiepsko wychodziły mu podania z prawego skrzydła, ale z innych pozycji zagrywał precyzyjnie.

Rrahmani (6) Tym razem na szczęście zagrał dobrze. Rywale nie mieli zbyt wielu okazji, by zabawić się w polu karnym Napoli. Był bliski zdobycia gola, ale Ricci wybił piłkę po jego strzale głową.

Koulibaly (6) Już w pierwszej akcji zanotował złe zagranie wybijając piłkę na aut. Potem jednak wszystko było w normie.

Ghoulam (5,5) Niemal przeciwieństwo kolegi z drugiego boku obrony. Nie stwarzał żadnego zagrożenia na połowie przeciwnika. Plus za dobrze wykonany rzut rożny, po którym padła zwycięska bramka.

Lobotka (6) Trochę lepszy i pewniejszy niż w poprzednich występach, ale i tak momentami trudno było odkryć jego plan na ten mecz. Znowu za często hamował akcje ofensywne.

Demme (7) Włożył w ten mecz mnóstwo serca i sił, był najlepszy w środku pola. Nie ograniczał się do destrukcji, bardzo chętnie również atakował.

Elmas (6) Lepiej niż we wcześniejszych meczach, chociaż nie można stwierdzić, że wykorzystał swoją szansę w walce o pierwszy skład. Na tle drugoligowca spisał się po prostu poprawnie.

Politano (6,5) Wraz z Di Lorenzo zdominowali prawe skrzydło, przeprowadzili mnóstwo akcji. Nie zawsze przynosiło to efekt, ale obaj nie zrażali się niepowodzeniami.

Lozano (7) Znowu ten Lozano, którego potrzebuje drużyna: ambitny, wszędobylski, nieustępliwy. Nie zawsze skuteczny, ale piękną bramkę zaliczył. Fantastycznie wykorzystuje każde zawahanie rywala przy wyprowadzaniu piłki, podczas pressingu jest prawdziwym sępem.

Petagna (5) Znowu stanowczo zbyt często szukał sobie miejsca przy linii bocznej, tym samym nie dając partnerom szansy na wrzucenie mu piłki na głowę. Kiedy dostawał podanie, gubił się, podejmował złe decyzje, albo oddawał słabe strzały. Zrehabilitował się zdobyciem zwycięskiego gola, ale za samą grę trudno go chwalić.

Insigne (4) Zmienił Politano i w 71. minucie zmarnował świetną okazję: po podaniu od Ruiza strzelił z 14 metrów bardzo wysoko nad bramką. Oddał też kilka innych uderzeń, ale żadne z nich nie dawało nadziei na gola. Naprawdę w kiepskiej formie jest nasz kapitan.

Ruiz (6) Przyzwoity występ w roli rezerwowego. Dobrze podawał do Insigne, ale i sam mógł zdobyć gola - po jego uderzeniu z 20 metrów piłka trafiła w słupek.

Zieliński (5,5) Wszedł na boisko w 70. minucie i niczego wielkiego nie zademonstrował. Próbował przeprowadzać akcje środkiem boiska, ale trudno sobie przypomnieć którąkolwiek z nich.

Komentarzy: 5
daamian12
daamian12

Petagna z każdym meczem mam wrażenie jest coraz gorszy i coraz ciężej patrzy mi się na jego grę.. Za to bardzo cieszy postawa Lozano, chyba największy walczak w naszej drużynie. Oprócz tego duży plus dla Di Lorenzo. Mimo, że wygraliśmy spotkanie mam wrażenie, że zagraliśmy słabo, znowu bez pomysłu i bez zaangażowania jako drużyna, prezentujemy nudną, mozolną i brzydką piłkę.. Takie moje zdanie, nie prezentujemy sobą nic ciekawego niczym typowy średniak Serie A.

daamian12
daamian12

A spotkanie wygraliśmy dlatego, że mamy lepiej wyszkolonych technicznie zawodników, czyli kolejny raz przesądziły indywidualności. Nie wiem jak wy, ale ja czekam aż wygrywać zacznie znowu drużyna, a nie przebłyski poszczególnych zawodników, w dodatku przemieszane z tragicznymi występami.

Mako
Mako

Zgadzam się z ocenami zawodników i opisem meczu. Petagna to może się nadaje do Empoli, ale nie do nas. Mimo wszystko zdominowaliśmy Empoli a bramki dla nich to strzały życia Bajrami'ego. Prawdziwa zabawa (weryfikacja) w Coppa Italia zacznie się dopiero od ćwierćfinału

MichalloSSCN
MichalloSSCN

Ani mnie ten mecz nie zachwycił, ani nie zmartwił. Przynajmniej uniknęliśmy dogrywki, którą grały Milan, Juventus, Inter i Fiorentina, czyli nasz niedzielny rywal. Mogliśmy wygrać wyżej, trzeba przyznać, że Bajrami strzelił dwie piękne bramki. Kocham Insigne, ale jak ma grać tak jak w ostatnich trzech meczach to powinien usiąść na ławce. Z Fiorentiną ostatnia szansa na poprawę.

Lolo
Lolo

Na farcie ale 3 punkty są ;)