Napoli 0:2 Juventus. Kto nie szuka, ten nie znajduje.

Podziel się tym artykułem

Napoli zaprzepaściło szansę na zdobycie trofeum. A może lepiej będzie stwierdzić, że tej szansy po prostu nie poszukało.

Wydaje się, że w obecnym sezonie Juventus jest łatwiejszym rywalem niż w poprzednich latach. Nic dziwnego, że kibice Napoli z optymizmem oczekiwali na pojedynek o Superpuchar Włoch. Pierwsza połowa potwierdziła, że Azzurri na pewno nie są słabsi i mają prawo myśleć o sukcesie. Gra była wyrównana, oparta na niezwykłej dyscyplinie taktycznej. Wprawdzie rzadko dochodziło do groźniejszych spięć pod którąkolwiek z bramek, ale tempo i jakość rywalizacji mogły imponować. Obie drużyny uważały przede wszystkim na to, żeby nie popełnić błędu w defensywie, ale też intensywnie szukały jakiejś luki w szykach obronnych przeciwnika.

Juventus najbliżej objęcia prowadzenia był w 25. minucie, gdy po bardzo dalekim podaniu Juana Cuadrado Cristiano Ronaldo znalazł się sam przed Davidem Ospiną. Na szczęście Kalidou Koulibaly zdołał jeszcze wygarnąć piłkę sprzed nosa Portugalczyka. Pod drugą bramką gorąco zrobiło się trzy minuty później - Diego Demme świetnie podał na piąty metr, a Hirving Lozano wyprzedził Danilo i uderzył głową, ale Wojciech Szczęsny był na swoim miejscu.

O ile ostrożna taktyka sprawdzała się w pierwszej połowie, po przerwie należało już szukać innych rozwiązań. Oczywiście, można było czekać na ostatni gwizdek sędziego i walczyć na rzuty karne, ale to, co udało się w czerwcowym finale Coppa Italia, nie może być receptą na każdy pojedynek z mocnym rywalem. Nadmierna asekuracja skończyła się fiaskiem już choćby w niedawnym boju ligowym przeciwko Interowi. Pozostanie przy tych samych środkach w meczu o Superpuchar musiało zemścić się tym bardziej, że Juve swoje podejście zmieniło i w drugiej połowie zintensyfikowało poczynania ofensywne. Duże ożywienie w jego poczynania wniósł wprowadzony za bezproduktywnego Federico Chiesę Bernardeschi.

Już w pierwszej minucie Ospina miał mnóstwo szczęścia broniąc strzał Bernardeschiego z trzech metrów. I chociaż kilkadziesiąt sekund później fortuna sprzyjała Szczęsnemu po uderzeniu Demme i bloku Giorgio Chielliniego, to z czasem zaczęła zarysowywać się przewaga podopiecznych Andrei Pirlo. Napoli wyraźniej się cofnęło, a co gorsza zaczęło też popełniać coraz poważniejsze błędy. Ten popełniony na spółkę przez Ospinę i Kostasa Manolasa nie został jeszcze ukarany, bo Ronaldo wykorzystał ich nieporozumienie, ale nie zdołał skierować piłki do siatki. W 64. minucie litości już jednak nie było. Po rzucie rożnym piłka trafiła w bezradnego Tiemue Bakayoko, a Ronaldo skorzystał z okazji i z najbliższej odległości zdobył gola.

Azzurri nie mieli pomysłu na odrobienie straty, wydawało się, że bramka mocno wytrąciła ich z równowagi. Pozytywny impuls wniosło dopiero pojawienie się na boisku Driesa Mertensa. To on w 77. minucie walczył ambitnie o piłkę i został sfaulowany w polu karnym przez Westona McKennie, co zostało potwierdzone przez analizę VAR. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł niezawodny w tym elemencie gry Lorenzo Insigne. Szczęsny błyskawicznie pofrunął w złym kierunku, ale piłka, zamiast w siatce, wylądowała na bandzie reklamowej.

Napoli walczyło do końca. I nawet stworzyło jedną groźną sytuację, ale w 94. minucie po świetnym podaniu Matteo Politano i strzale Lozano z 10 metrów piłka trafiła jeszcze w nogę Chielliniego i została złapana przez Szczęsnego. Po szybkiej kontrze Juventus zdobył drugiego gola (Alvaro Morata), ale to już nie miało większego znaczenia.

Napoli przegrało ten mecz, bo zbyt długo czekało na mocniejsze zaatakowanie. Naraziło się na to samo, co w pojedynku z Interem. I w ten sam sposób zostało ukarane. Czy druga nauczka wystarczy?

OCENY (skala 1-10):

Ospina (6) Zatrzymał piłkę na linii bramkowej po strzale Bernardeschiego. Świetnie wybronił także uderzenie Danilo (potem okazało się, że Brazylijczyk był na spalonym). Ale z czasem był coraz mniej pewny. Wspólnie z Manolasem popełnił błąd, po którym Ronaldo mógł strzelić gola. Stracone bramki to jednak nie jego wina.

Rui (6) W pierwszej połowie spisywał się bardzo dobrze. Był wtedy aktywny, wspólnie z Insigne cierpliwie przepychał piłkę lewym skrzydłem. A przy tym zachowywał się odpowiedzialnie, dbał o zabezpieczanie tyłów, nie popełniał błędów. Po przerwie już mniej widoczny, coraz bardziej chaotyczny i niepewny.

Manolas (5) Zanotował kilka dobrych, pewnych interwencji, ale kibicom mocniej utkwiły w pamięci jego niepewne wyjścia z piłką, a przede wszystkim poważne błędy, jak ten popełniony razem z Ospiną. W jednym przypadku niewiele brakowało, by to on pokonał swojego kolegę z bramki. Zdecydowanie najsłabsze ogniwo defensywy.

Koulibaly (6) Dość pewny w interwencjach. W efektowny sposób zatrzymał Ronaldo. Solidny występ.

Di Lorenzo (6) Ambitnie atakował prawą stroną. W defensywie też solidny, nie popełniał głupich błędów.

Bakayoko (5) Znowu nonszalancki i ryzykujący stratę piłki. W 64. minucie stał nieruchomo w polu karnym i przypadkowo asystował przy golu Ronaldo. W grze ofensywnej zupełnie nieprzydatny.

Demme (6,5) Aktywny, pracowity, jeśli ktoś brał na siebie ciężar rozgrywania, to właśnie on. W 28. minucie świetnie wszedł w pole karne i dobrze dograł do Lozano. Na początku drugiej połowy sam mógł strzelić gola, ale został zablokowany przez Chielliniego.

Zieliński (5) W pierwszej połowie dość sumiennie wykonywał swoje obowiązki, czasem popisywał się też błyskotliwymi zagraniami, chociaż było to bardzo daleko od bramki rywala. Im dłużej trwał mecz, im większe kłopoty dotykały drużynę, tym bardziej bladł i znikał. Nie potrafił odpowiednio wspomóc skrzydeł, a środek pola oddał niemal zupełnie (w całym meczu Napoli przeprowadziło tylko trzy poważne ataki środkiem!).

Insigne (5) Przed przerwą przypominał siebie z ostatniego meczu ligowego, chociaż przeciwnik oczywiście nie pozwalał mu na tak wiele, jak Fiorentina. Był zdyscyplinowany, podporządkowywał swoje zachowania dobru drużyny, cierpliwie szukał luki w prawej obronie Juventusu. W drugiej połowie było już gorzej. No a zmarnować karnego w takim meczu i takim momencie po prostu nie można!

Lozano (6) Nie szło mu tym razem jak z płatka, ale starał się robić to, co potrafi najlepiej: szarpał, uciekał, dryblował, uprzykrzał życie przeciwnikom. Szkoda, że nie udało mu się zdobyć gola po podaniu od Demme, ale samo dojście do tej piłki było imponujące.

Petagna (5) Robił trochę zamieszania na połowie Juventusu, ale jego największym sukcesem było nie zdobycie gola (nie oddał zresztą żadnego strzału), tylko jednoczesne powalenie Chielliniego i Bonucciego. Cofał się, walczył w odbiorze, przejął kilka piłek.

Elmas (4) Wprowadzenie go jako pierwszego ratownika po stracie gola to pomysł zdumiewający. Bardzo dużo biegał, ale momentami wyglądało to tak, jakby zależało mu tylko na dobiegnięciu do piłki, ale niekoniecznie na jej kopnięciu. To m.in. dlatego przez 28 minut miał z nią zaledwie 7 kontaktów. To był występ nie tyle zły, co po prostu bezsensowny.

Mertens (6) Jeśli ten mikrus miał rozbijać skomasowaną obronę Juventusu, to... wykonał zadanie wzorowo. Cóż więcej miał zrobić, niż wywalczenie rzutu karnego?

I jeszcze słów kilka o Gattuso. Za ustawienie drużyny w pierwszej połowie należy mu się pochwała, za naiwność po przerwie - nagana. No a desperackie ruchy w końcówce wywołać mogą chyba tylko uśmiech politowania. Owszem, trzeba czasem postawić wszystko na jedną kartę, ale to przecież nie polega na rzuceniu piłki chłopakom z podwórka, którzy mają szturmem i na oślep ruszyć na przeciwnika. Jednoczesne wpychanie na boisko Zielińskiego, Elmasa, Politano, Lozano, Insigne, Mertensa i Llorente to już nie taktyka i sposób na sukces, tylko zwykła rozpacz. Trenerski nowicjusz Pirlo uczy się chyba szybciej od dawnego kumpla z boiska.

Komentarzy: 2
Lolo
Lolo

Spotkał się słaby ze słabszym. Bramka Juve na farcie a Napoli samo wsadziło sobie kijek w szprychy i spadło z rowerka w końcówce.

daamian12
daamian12

Szkoda, że nie próbowaliśmy wygrać tego spotkania. Taką postawą nigdy nic nie ugramy przeciwko silnym ekipom..