Genoa 2:1 Napoli. Bitwa średniaków.

Podziel się tym artykułem

Skoro nie ma stylu, skupiamy się na efektywności. W meczu, w którym mógł paść właściwie każdy wynik, ostatecznie padł korzystny dla gospodarzy. Cóż, to oni częściej trafiali do siatki. Od nich nikt więcej nie oczekuje.

Nie wiem, jak to się stało, ale Napoli przestało być dla kogokolwiek postrachem, przestało być faworytem pojedynków z ekipami z dołu tabeli. Jakoś tak niepostrzeżenie znalazło się w gronie przeciętniaków, którzy potrafią czasem błysnąć, ale generalnie trudno na nich liczyć. Wystarczyło, że w wyśmiewanej od kilku lat Genoi po raz kolejny zameldował się Davide Ballardini, a Gryfy wygrały kilka meczów (konkretnie to przeciwko Spezii, Bolonii, Cagliari i Crotone), żeby czołowa ekipa Serie A jechała na Stadio Luigi Ferraris z wielkimi obawami.

Obawy okazały się zasadne, bo Genoi wystarczyło przeprowadzenie dwóch akcji, skorzystanie z dwóch błędów Azzurrich, by objąć prowadzenie. A potem trzeba było jedynie umiejętnie się bronić, pozwolić rywalom co najwyżej na słabe strzały zza pola karnego, liczyć na nieco szczęścia przy uderzeniach z bliska w wykonaniu Osimhena i Elmasa. Naprawdę niewiele teraz potrzeba, żeby wygrać z Napoli.

OCENY (skala 1-10):

Ospina (-) Pomijając mecz z Atalantą Kolumbijczyk nie ma właściwie nic do bronienia. Niby defensywa dba o jego komfort i rzadko dopuszcza do groźnych strzałów, ale jak już popełni błąd, to taki, że nie ma czego zbierać. Ospina znowu bez oceny, choć minus należy się za jedno z wybić, które mogło skończyć się niebezpiecznie.

Rui (5) Można w nieskończoność wyśmiewać jego nieudane zagrania, ale wypadałoby mieć oczy otwarte także wówczas, gdy Portugalczyk zagrywa dobrze. To on precyzyjnie dograł do Lozano, idealnie wrzucił piłkę na głowę Petagni, a potem świetnie podał prostopadle do Zielińskiego. No tak, ale w polskich mediach o "okradaniu z asyst" wypada mówić wyłącznie w kontekście niewykorzystanych podań od Zielińskiego. Rui był w tym meczu najczęściej przy piłce, ciężko pracował. Popełnił kilka błędów w defensywie (w tym przy pierwszej straconej bramce), ale nie przepuszczał rywali na swoim skrzydle.

Maksimovic (3) Dwa błędy, ale za to jakie! Najpierw podał do Badelja, a potem pozwolił na wpuszczenie piłki w pole karne wprost pod nogi Pandeva. Z tego wyszły dwa gole dla Genoi.

Manolas (4) Nie on zawalił oba gole, ale bramki padły po wejściu rywali w środek pola karnego, więc trudno uznać, że stanowił tam zaporę nie do przejścia. Oby kontuzja, z powodu której opuścił boisko, nie okazała się poważna, bo i tak jest bardzo potrzebny.

Di Lorenzo (5) Na początku oddał niezły strzał z dystansu. W drugiej połowie wyłożył piłkę na patelni Osimhenowi. Nie nękał nadmiernie rywali, ale zagrał przyzwoicie.

Demme (5) Zdecydowana większość akcji ofensywnych była przeprowadzana środkiem. Było to jednak raczej przepychanie piłki niż jej błyskotliwe doprowadzanie pod pole karne rywali. Diego tym razem nie olśnił, chociaż w 71. minucie wbiegł w pole karne i sprawił olbrzymie problemy Perrinowi.

Zieliński (3) Pod nieobecność Insigne, Mertensa i Koulibaly'ego dostał kapitańską opaskę. W 54. minucie kapitan opuścił tonący statek jako pierwszy. Oczywiście nie z własnej inicjatywy, ale jak najbardziej słusznie. Kompletnie nie sprawdził się jako osoba, która ma pociągnąć drużynę do przodu. W 3. minucie oddał niezły strzał z 18 metrów. Potem było już coraz gorzej.

Elmas (3) Doskonale opanował sztukę udawania, że nie ma go na boisku. Niewidoczny i nieprzydatny. Pokazał się dopiero w doliczonym czasie gry, gdy po świetnym podaniu od Lozano spudłował z ośmiu metrów.

Politano (5) Walczył, chociaż za często wkradał się w tę walkę chaos. Ale to on był najbardziej konkretny, to on stwarzał największe zagrożenie: w 58. minucie oddał groźny strzał, po którym piłka minimalnie minęła spojenie bramki, a w 79. minucie wykorzystał zamieszanie w polu karnym i skierował piłkę do siatki.

Lozano (5) Jego zawziętość, nieustępliwość i ambicja imponują w każdym meczu. W 18. minucie oddał dobry strzał z 22 metrów. Potem świetnie dogrywał do Insigne (słupek) i Elmasa (pudło), brał także udział w groźnej akcji w 63. minucie, gdy ostatecznie spudłował Osimhen. Gorzej radził sobie w sytuacjach, gdy to on dostawał dobre podania.

Petagna (3) Jak zwykle mogliśmy go oglądać na własnej połowie i na skrzydle. Jest to z pewnością jakiś trenerski zamysł i koncepcja. Ale tym razem, po raz pierwszy od wielu tygodni, Andrea dostał też to, na co powinien cierpliwie czekać: dokładne podanie na głowę w polu karnym. Rui zagrał precyzyjnie, ale Petagna trafił z pięciu metrów w poprzeczkę. Czyli nie tam, gdzie powinien.

Insigne (4) W związku z urazem wszedł na boisko dopiero po przerwie. Zdążył oddać jeden kiepski strzał i jeden świetny (z woleja w słupek). Czyli jakoś w tym meczu zaistniał, ale żeby odmienił jego przebieg, to raczej trudno uznać.

Osimhen (4) O niebo lepiej niż przy okazji poprzednich wejść. Powalczył, poszarpał, nawet do sytuacji strzeleckiej doszedł. Ale tę znakomitą sytuację zepsuł i tego nie tłumaczy nawet długa nieobecność na boisku.

Rrahmani (4) W 69. minucie zmienił Manolasa i już po chwili Scamacca objechał go jak dzieciaka. Potem było już przyzwoicie. Chociaż zaznaczmy, że Genoa już wtedy nie atakowała.

Komentarzy: 4
Mako
Mako

Potrzeba nam pilnie doświadczonego napastnika. Może Pandev ? ;-)

Pawel Bonik
Pawel Bonik

Dopiero co był u nas Llorente. W kadrze jest również Mertens. Sam wiek emerytalny niczego nie zagwarantuje :D

miniu20018
miniu20018

Cavani, wróc :D

Lolo
Lolo

Może trzeba pomyśleć o sprowadzeniu napastnika 30+ lat? Tacy wydają się sprawdzać w tej lidze ;)