Chyba nastał czas kolejnej zmiany na tej stronie. Kilka lat temu przejąłem przyjemny ciężar od Arcziego. Teraz oddam go w kolejne (oby dobre) ręce. Ale uprzedzam, że to tylko symboliczna sztafeta, bo strona ma swojego właściciela. Z nim się dogadujcie.
Sprawdzam. Zarejestrowałem się na stronie napoli24h.pl w maju 2018 roku. Nie żeby była piękna, żeby nazwę miała sensowną i godną zapamiętania, dawała mi jakąś wiedzę o klubie, albo chociaż skupiała uwagę znaczącej ilości kibiców. Ale jakoś lepszej nie znalazłem. Nie narzekałem, wziąłem to, co było.
Pół roku później zacząłem pisać relacje z meczów. Pomyślałem, że to może jakoś tę stronę rozrusza, ściągnie kolejnych kibiców, kogoś zainteresuje. Nie rozruszało, nie ściągnęło, nie zainteresowało. Znowu sprawdzam. Od jesieni 2018 roku napisałem relacje z ponad 120 meczów Napoli. Ponad 120 meczów, podczas których nie tylko wgapiałem się w telewizor, ale też robiłem notatki, analizowałem statystyki, sprawdzałem dane, szukałem zdjęć, wreszcie pisałem sprawozdania. No i umieszczałem je na stronie. Nie mojej stronie, bo nie ja ją stworzyłem, nie ja prowadziłem w początkowej fazie, nie ja opłacałem domenę (powiem szczerze, że nawet nie wiem, co to jest). Więc nie mogę mieć pretensji, bo nikt mnie nie zapraszał, nikt o nic nie prosił. Ba, sam się tu wprosiłem i bezczelnie rozsiadłem.
Kocham Napoli i pisanie o tym klubie jest dla mnie przyjemnością, a nie obowiązkiem. Mimo to fajnie jest mieć poczucie, że komuś na tym zależy, ktoś czyta, komuś się podoba. Było mi przyjemnie, kiedy dostawałem pojedyncze sygnały, że są osoby, które czytają i nawet doceniają. Stąd się wzięła ta liczba: ponad 120.
No ale nagle przyszedł dzień, gdy zajrzałem na stronę i zobaczyłem reklamowe badziewie. Owszem, znane mi z innych stron internetowych, ale tutaj do tej pory jakoś omijane. Teraz, wchodząc na tę stronę, z trudem dostrzegam, czego ona dotyczy. Herb Napoli to tylko drobny szczególik, który ginie wśród znacznie większych, często ruchomych obrazków. W oczy rzucają się reklamy filmu, fryzjera, bajgla i innych rzeczy, dla których tu nie zaglądam. Macha do mnie Karolak, dziwne miny robi jakiś spasiony tatuażysta, atakuje mnie obraz facetów z dzidami z gry komputerowej, w którą nigdy nie zagram.
To nie moja strona. Ktoś ją wymyślił, ktoś ją stworzył, ktoś dbał o jej przetrwanie. No to niech teraz coś na niej pisze, uaktualnia ją, choćby troszeczkę o nią dba. Bo przez ostatnie 2,5 roku ani razu do mnie się nie odezwał. Strona wygląda coraz gorzej. Wystarczy spojrzeć na jej dół, żeby zacząć się zastanawiać, o co właściwie tutaj chodzi, czy ktoś nad tym panuje. Wszystko sklecone przy pomocy sznurka i kawałka drutu. A teraz, w ramach dopełnienia obrazu nędzy, pojawiły się jeszcze te gówniane reklamy. One są tylko częścią problemu, ale o tyle ważną, że dla mnie przelała czarę goryczy.
Zgromadziła się tu grupa kibiców, którzy oglądają i przeżywają mecze Napoli, świętują sukcesy, opłakują porażki, rozkminiają problemy, szukają sposobów na ich rozwiązanie, planują transfery, zatrudniają i wyrzucają trenerów. No jakby to krótko ująć: po prostu są pieprznięci i kochają ten klub. I naprawdę zasługują na coś ciekawszego. Bo wprawdzie najważniejsza jest treść, ale bez choćby przyzwoitej formy i oprawy w pewnym momencie człowiekowi wszystko wychodzi bokiem. Mi już wyszło.
I jeszcze raz: do nikogo nie mam żalu i pretensji. Przecież jeśli mam uwagi i zastrzeżenia, to po prostu mogę stworzyć własną stronę, zgodną z moimi standardami i oczekiwaniami. Eh, nie umiem, więc nie stworzę. Nie mam też recepty na poprawę istniejącej strony, bo nie znam się na kwestiach technicznych. Ale zwyczajnie mam dosyć takiej bylejakości.
Forza Napoli Sempre!
Paweł |